Daniel Radziejewski - Metodyk [recenzja]

Autor: Daniel Radziejewski
Tytuł: Metodyk
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 302
Gatunek: dramat psychologiczny

W przeszłości niewiele brakowało a sama uczyłabym języka angielskiego, więc nic dziwnego, że z zainteresowaniem sięgnęłam po ten tytuł. Chęć poznania tej historii wzmacniał również fakt, że wiedza wyniesiona przeze mnie ze studiów skonfrontowana z życiem rodzica okazała się nie być odpowiedzią na wszystkie pedagogiczne pytania. Byłam ciekawa, jak poradził sobie z podobną konfrontacją tytułowy metodyk.

Maksymilian, świeżo upieczony magister marzący o doktoracie z metodyki nauczania, ma rozpocząć pracę jako nauczyciel języka angielskiego w gimnazjum. Wreszcie napięty domowy budżet będzie można poluzować, a żonie i córce poświęcić więcej czasu. Przy okazji udowodnić sobie i innym, że metodyka to wspaniała nauka, a z odpowiednią wiedzą i zaangażowaniem ze strony nauczyciela z każdym, nawet najbardziej opornym uczniem da się pracować. Od pierwszego września teoria spotyka się z praktyką...
"- Więc nie są w porządku wobec mnie. Przygotowuję się, wertuje książki z metodyki i staję na głowie, żeby zainteresować ich lekcją, a oni zaczynają mieć to gdzieś. Już lepszego nauczyciela mieć nie mogą, więc nie wiem, czego jeszcze chcą." (s.62)
Maksymilian to bohater, który irytował mnie od samego początku i to uczucie nie opuściło mnie aż do ostatniej strony. We własnej ocenie to wybitny absolwent wiedzący o nauczaniu więcej niż praktykujący nauczyciele, nie chciał on jednak wziąć pod uwagę, że jest to wiedza teoretyczna czerpana z książek pisanych przez teoretyków. Papier ma to do siebie, że przyjmie wszystko, a gimnazjaliści udzielą nowemu nauczycielowi życiowego wykładu, z którego egzamin może okazać się dla niego za trudny. Chyba powinnam mu współczuć (gimnazjum!), ale przez większość czasu miałam nadzieję, że autor na koniec zaserwuje mu jakąś odpowiednio paskudną sytuację. I nie chodziło mi nawet o jego wybujałe ego i chore ambicje bycia jakimś tam wybitnym metodykiem i najlepszym nauczycielem, ostatecznie przykładał się do swojej pracy i chciał, żeby te dzieci się czegoś nauczyły. Czemu więc zaszedł mi tak za skórę? Tego nie zdradzę ale zapewniam, że zapadnie mi w pamięci jako wyjątkowy antybohater.

Skoro główna postać drażniła mnie przez całą książkę, a miejscem akcji było przeważnie to nieszczęsne gimnazjum, to książka mi się nie podobała? Otóż nie, ponieważ autor w ciekawy sposób przedstawił upadek mitu o nieomylnych teoriach nauczania i połączył to z pewną zagadką, której rozwiązanie jedynie wzmacnia wydźwięk całej historii. W sprawny sposób budowane napięcie i dozowane informacje utrzymywały zaintrygowanie na niesłabnącym poziomie. Poznajemy kilka punktów widzenia - Maksa, jego żony oraz wpisy z bloga pewnej uczennicy. Autor naprzemiennie oddaje im głos i powoli prowadzi do finału opowieści. Czy satysfakcjonującego?

Mimo tego, że książkę czytałam z zainteresowaniem, to przeszkadzały mi bardzo częste retrospekcje. Miejscami owszem, sprawdzały się, ale były momenty, w których wprowadzały one niepotrzebny chaos i utrudniały połapanie się kto i o czym w danym momencie opowiada. Początek książki również według mnie jest nieco przekombinowany i może odstraszać potencjalnego czytelnika. Warto jednak przez niego przebrnąć, ponieważ szybko akcja nabiera tempa. 

Czy więc po odłożeniu książki czytelnik czuje satysfakcję? Jeśli nastawiłby się jedynie na to, żeby "wyszło na jego" i teoria nie wytrzymała zderzenia z praktyką, to może jakąś formę zadowolenia by osiągnął. Tylko jak cieszyć się z tego, że tak naprawdę na studiach nauczyciele uczą się rzeczy, które nijak im potem nie pomagają w pracy? Po lekturze otwarte pozostaje pytanie: czy czyjeś marzenia o idealnym nauczaniu  w szkolnej sali kiedyś się spełnią?

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Novae Res.


Komentarze

  1. Lubię retrospekcje ale pod warunkiem, że są umiejętnie używane. Nie mówię jednak nie, może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te retrospekcje trochę zbijały z tropu, ale generalnie czytało się całkiem dobrze.

      Usuń
  2. Irytujący główny bohater mnie zniechęca.. ciągle trafiam na takich i powoli opadają mi siły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku zakładam, że ten bohater mial irytowac czytelnika jakby z definicji :)

      Usuń
  3. Zawód-nauczyciel to ciężki kawałek chleba. Osobiście nie ciągnie mnie do tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zawód, w którym kompletnie się nie widziałam :)

      Usuń
  4. Tematyka powieści raczej nie wpisuje się w moje zainteresowania, a irytujący bohater i zbyt wiele retrospekcji przekonują mnie, żeby tym razem odpuścić sobie czytanie. Niemniej dawno nie słyszałam o postaci, która miałaby tak wysokie zdanie o sobie jak wspomniany nauczyciel :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witki opadały, kiedy czytałam jaki to on jest we wlasnym mniemaniu fantastyczny. Taka postac, jak widać dobrze wykreowana bo emocje wzbudzał :D

      Usuń
    2. Przynajmniej nie można mu odmówić pewności siebie :P

      Usuń
    3. To z pychą i upadkiem to o nim :D

      Usuń
  5. Oj, ja raczej podziękuję. Nie podoba mi się ta książka już z opisu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogólny zarys brzmi dobrze, ale szczegóły, o których piszesz trochę zniechęcają do lektury.
    Gdybyś miała chęć przeczytać dobrą i mądrą książkę, której akcja toczy się w szkole, to gorąco polecam "Zdarza się" Jarosława Szulskiego. W niej z kolei przykład nauczyciela, który potrafi zainteresować młodzież gimnazjalną. I to nie tylko przedmiotem, którego uczy :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podziwiam ludzi którzy uczą cudze dzieci! Ja nie mam cierpliwości do nauczania ... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zawsze wiedziałam, że uczyć dzieci to nie moje powołanie. Raczej opiekować sie, ale nauczanie to inna bajka :)

      Usuń
  8. Bardzo interesująca pozycja, jeśli chodzi już o sam poruszany problem. Pewnie przebrnęłabym nawet mimo irytującego głównego bohatera :)Jednak z tego co piszesz, pewnie trochę bym się tą książką rozczarowała. Hm, w sumie nie tylko nauczyciele mają problem z tym, że uczy się ich zupełnie nieprzydatnych w późniejszej pracy rzeczy. Mam wrażenie, że generalnie jest to duży problem polskich uczelni — praktyków uczyć teorii, zamiast praktyki. Nie mówię, że nie należy jej znać, ale chyba praktycy powinni przede wszystkim skupić się na praktycznych umiejętnościach, a teorię traktować jako punkt odniesienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoria jest potrzebna, ale uważam, że studenci powinni zastosować ja w praktyce i przedstawić pracę z wnioskami, coś w tym stylu. Domyślam się, że to bolączka wielu kierunków, nie tylko pedagogicznych.

      Usuń
  9. Ten irytujący bohater i częste retrospekcje niezbyt mnie zachęcają. Co prawda, sama tematyka nawet mnie ciekawi, jednak nie jestem do końca przekonana, więc chyba sobie podaruję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tematyka Cię ciekawi to może warto spróbować, może odbierzesz bohatera inaczej niż ja :)

      Usuń
  10. Wydaje mi się, że sam temat książki jest ciekawy, co innego główny bohater (który pewnie też by mnie irytował) i przeszkadzające, niepotrzebne retrospekcje. Raczej się za to nie wezmę, bo gimnazja mnie przerażają :D!
    Pozdrawiam.
    #SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gimnazja brrrr:)
      Jak już wspominałam wyżej - bohater chyba właśnie taki irytujący miał być jako postać, więc według mnie się sprawdziła ta kreacja :) jak będziesz miała okazję to spróbuj przeczytać :)

      Usuń
  11. Na studiach moją wykładowczynią z metodyki była właśnie taka młoda pani magister, która o praktyce nauczycielskiej nie wiedziała nic, ale sprzedawała nam gładkie teoryjki z książek. Nie lubiła mnie, bo pochodząc z rodziny nauczycielskiej i znając dziesiątki historii z życia wziętych zderzałam jej teoryjki z rzeczywistością. Czy chciałabym przeczytać książkę o kimś takim i zobaczyć, jak w praktyce wygląda upadek teorii? Tego nie wiem. Mam wrażenie, że ta powieść jest dużo ciekawsza dla tych, którzy nie tylko nie znają szkoły od strony pokoju nauczycielskiego, ale także nigdy nie przyszło im stać przed klasą pełną gimnazjalistów. Może przynajmniej docenią pracę nauczyciela :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli konkretne przykłady pani wykladowczyni psuły koncepcje, smuteczek xd
      Nauczyciel w gimnazjum według mnie to powinien mieć jakieś szkodliwe płacone :p

      Usuń
  12. Czuję, że ten Maksymilian i mi zalazłby za skórę. Jestem ciekawa tej irytującej postaci. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka ma szansę Ci się w ogólnym rozrachunku spodobać :)

      Usuń
  13. Drażniący główny bohater i oporny początek trochę mnie odstraszają. Przeczytałabym jednak ze względów na to, że ze szkołą sama sporo mam wspólnego i tego typu książki mnie ciekawią. Nie będę na siłę szukać tej publikacji, jednak jeżeli już wpadnie w moje ręce - przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Ciebie książka mogłaby być podwójnie interesująca :)

      Usuń
  14. Hmm, retrospekcje, które źle spełniają swoją funkcję i wprowadzają więcej chaosu niż porządku i irytujący bohater, to zdecydowanie elementy, które wystarczą mi, bym wiedziała, że to nie jest książka dla mnie. ;/

    OdpowiedzUsuń
  15. Drażniący bohater - ha, tego to ja nie lubię :D Ale ostatnio z polecaniem trafiasz zawsze w punkt u mnie, bo wszystkie książki mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak w książce jest bohater, który mnie drażni, to mam ochotę wejść do niej i nim potrząsnąć ;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety nie zainteresowała mnie ta książka ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze,ze mimo, iz draznila Cie glowna postac, to znalazlas w tej ksiazce pozytywy.Ja tez tak czasami mam, ze mimo, ze glowny bohater mnie irytuje niesamowicie, to ksiazka jednak trafia w mój gust i wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawy pomysł na fabułę. Dość ciekawy sposob na zmierzenie rzeczywistości i idealistycznymi wyobrażeniami.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy