Było dobre, ale mnie się nie podobało. Małgorzata Oliwia Sobczak - Ona i dom, który tańczy [recenzja]
Iwa wraca do domu na Żuławach, by skonfrontować z rzeczywistością rewelacje usłyszane od matki przed śmiercią. Czy faktycznie w jej rodzinie były aż takie sekrety? W Drewnicy wita ją dom, który żyje swoim własnym życiem, na kobietę czekają też rozwiązania zagadek, o których nawet nie miała pojęcia. Czy dla Iwy prawda o matce, babci i tym, co związane z tytułowym domem, okaże się wybawieniem, czy przekleństwem? "Jakiż głupi jest człowiek. Nie chce zawieść innych, więc zawodzi sam siebie". Opis książki brzmiał dla mnie jak jedno wielkie przeczytaj mnie! - tajemnice rodzinne, powojenna rzeczywistość, mała wieś i jej mieszkańcy, specyficzny klimat powieści i Żuławy, o których nigdy dotąd nie czytałam. Rzeczywiście, to wszystko było w Ona i dom, który tańczy . Mamy trzy kobiety, które widziały więcej niż inni. Kochały i cierpiały, każda na swój sposób radziła sobie ze stratą i bólem, jaki zadawało im życie - w czasach wojny, w PRL-u i współcześnie. Babcia, córka i wnucz