Katarzyna Bonda - Tylko martwi nie kłamią

Tytuł: Tylko martwi nie kłamią
Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2015 (wydanie II)
Ilość stron: 603

Czekała na mnie w najdalszym, najciemniejszym kącie biblioteki, cudem niewypożyczona. Wreszcie miałam okazję poznać twórczość Katarzyny Bondy, o której do tej pory tylko czytałam na blogach. Mimowolnie nastawiłam się na coś wybitnego, a jak było? 

Śmieciowy baron został zamordowany w mieszkaniu jego terapeutki. Kto go zabił? Dlaczego właśnie tam? Sprawą zajmuje się podinspektor Szerszeń wraz z profilerem Hubertem Meyerem i panią prokurator Rudy. Denat był tak sympatycznym człowiekiem za życia, że ciężko znaleźć kogoś kto nie chciał by go wysłać na tamten świat. Czy tropy prowadzące do zabójstwa z przeszłości pomogą wyjaśnić zabójstwo Shmidta?

 Pomysł na fabułę był fajny. Zabójstwo w domu pani seksuolog jednego z jej pacjentów na dzień dobry zaciemniało obraz i dawało kilka możliwych rozwiązań. Do tego motyw z zabójstwem z przeszłości, które również zostało ciekawie przedstawione stanowiło dodatkową, interesującą historię i ewentualne połączenie, które czytelnik musiał brać pod uwagę. Jednak wraz z rozwojem fabuły zaczęłam się po prostu gubić. Wątków zrobiło się za dużo, przerywane rozwlekłymi momentami, które miały chyba odwrócić uwagę czytelnika w rezultacie mnie dezorientowały i chwilami męczyły. Nie boję się grubych książek, ale nie lubię czytać jakiejś kolejnej pobocznej historii, która średnio pasuje do całości i spowalnia rozwój akcji.

Rozwlekłe monologi wewnętrzne pani prokurator na temat fantastyczności Meyera, i w ogóle cały ten romans spokojnie mógł się po prostu nie wydarzyć. Sceny łóżkowe, w których Rudy zachwyca się, że to właśnie ją wybrał Hubert żeby się za przeproszeniem poślizgać - serio? Poczucie własnej wartości level Rudy. Na szczęście ostatecznie pani prokurator ma ode mnie łapkę w górę za ostatnią scenę. 
Sam wspaniały profiler mnie niczym nie zachwycił. Nie ufam ludziom, którzy nadmiernie się kontrolują. Nie miałabym ochoty przebijać się przez jego pancerze, żeby dostać się do środka. Inteligencji mu nie odmawiam, ale jednak wydał mi się zimny i niesympatyczny.

Najlepiej wykreowanymi postaciami są Szerszeń i denat. Obaj to mężczyźni, których można spokojnie sobie wyobrazić. 
Policjant to inteligentny, doświadczony śledczy, który nie daje się wyprowadzić w pole kłamstwom, serwowanym mu praktycznie przez wszystkich podejrzanych. Jego suchary na temat kobiet czy podejście do homoseksualizmu sprawiają, że przynajmniej ja odebrałam go jako takiego polskiego faceta w średnim wieku. Trochę rubaszny, szorstki, ale skuteczny glina.
Denat to człowiek sukcesu. Władczy, pełen charyzmy, za życia rozbudzał zmysły wielu kobiet. Choć traktował je jak najgorsza świnia, one go kochały. I to nie ze względu na jego majątek.

Sam styl pisania autorki jest bez zarzutu, czytało się szybko i przyjemnie. Finał akcji mimo, że prowadziła do niego zbyt duża liczba wątków uważam za udany.

Nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością autorki. Przede mną trzecia część cyklu o profilerze, do pierwszej jednak nie będę wracać. Mam nadzieję, że bardziej przypadnie mi do gustu. 

Komentarze

  1. Mam w planach Bondę, zdecydowanie. Na razie mam u siebie "Okularnika" i niebawem pewnie po niego sięgnę.
    "Tylko martwi nie kłamią"? No ciężko się u mnie widzi. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że to historia typowego kryminału. Szkoda. Nie skreślam jednak Bondy po jednej książce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również będę czytać kolejne książki autorki ;)
      A ta to faktycznie typowy kryminał.

      Usuń
  2. Jeszcze nie miałam przyjemności czytać książek tej autorki, ale może kiedyś damy sobie szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. bonda mnie coraz bardziej ciekawi:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie kiedyś pewnie siegniesz;)

      Usuń
    2. w sumie dawno polskich autorów nie czytałam:)

      Usuń
  4. Sięgnij po inne książki autorki -ja jestem w nich zakochana :) Relacja pomiędzy Meyerem a panią prokurator nie była aż tak fascynująca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie styl pisania Bondy przekonuje :) Lubię jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam niczego Bondy i od tej książki raczej nie zacznę. Mnie też wkurzałyby te przegadane lub niepasujące do całości partie.

    OdpowiedzUsuń
  7. W polskiej blogosferze jest dosyć głośno o tej autorce, a ja jakoś nadal mam przed jej książkami. Jeśli jednak dam jej kiedyś szansę, to pewnie w taki sposób jak Ty - poprzez wypożyczenie z biblioteki, bo chyba nie odważę się na zakupy w ciemno.
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej najpierw sprawdzić, czy nam podejdzie;) też kolejnej jej książki będę szukać w bibliotece, jeszcze jedno sprawdzające podejście zrobię;)

      Usuń
  8. Książki tej autorki wydaje mi się, że najlepiej przyswoję na jesień. Nie lubię kryminałów na lato, a raczej coś niezobowiązującego i lekkiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie coś innego będzie dobrym wyborem;)

      Usuń
  9. Nie znam twórczości autorki, ale muszę to zmienić. Interesuje mnie postać denata! Brzmi całkiem intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twórczość autorki jeszcze przede mną, ale na pewno nadrobię! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Katarzyna Bonda jest dobrym rzemieślnikiem, technikę tworzenia powieści ma rozpracowaną i opanowaną do perfekcji.Napisała zresztą o tym książkę- "Maszynę do pisania". Jednak masz rację, że w gąszczu wątków w jej powieściach można się czasem nieźle pogubić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tej strony nie ma jej faktycznie czego zarzucić, jednak ilość wątków jest według mnie w tej książce zbyt duża.

      Usuń
  12. Bonda ma wspaniałą wyobraźnię, przyjemnie się ją czyta, ale dla mnie jednak jest zbyt przekombinowana. Dobrze jest trochę się pomęczyć w kryminale, próbując odgadnąć kim jest morderca przed finałem książki, ale według mnie ona łączy ze sobą zbyt wiele wątków, co trochę drażni. Osobiście wolę inną polską "kryminalistkę"- Puzyńską :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dużo słyszę o tej autorce i zazwyczaj pozytywy. Sama jednak nie miałam jeszcze okazji nic przeczytać jej autorstwa ;)

    Pozdrawiam,
    Czytaninka

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm, a ja jeszcze z Bondą się nie spotkałam i nie widzę tego spotkania w najbliższej przyszłości :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam jeszcze twórczości Pani Bondy, ale mam w planach to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem Twojej opinii o tych książkach ;)

      Usuń
  16. wypożyczę sobie do samolotu na wyjazd :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 600 stron powinno wystarczyć, zależy gdzie lecisz;)

      Usuń
  17. Jeżeli chodzi o serię z Hubertem Meyerem, to przeczytałam Florystkę i byłam zachwycona. Jestem pewna, że w przyszłości przeczytam pozostałe książki :)
    Pozdrawiam
    ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja z Bondą na razie się wstrzymam. Tak samo jak z Mrozem. Nie lubię czytać tego, co popularne, więc poczekam trochę, aż autorka zostanie zapomniana :P Poza tym Twoja recenzja była taka słodko-gorzka. Niby fajnie się czytało, ale... To "ale" trochę przeważyło moje nastawienie na nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że będzie inaczej, jednak tych minusów trochę jednak było. Nie ma się co aż tak spieszyć do tej książki, może spokojnie poczekać;) jestem ciekawa, czy Mroza odbiorę podobnie, czy jednak będzie lepiej ;)

      Usuń
  19. Ta kobieta potrafi pisać! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie znam osobiście twórczości tej autorki i chyba na razie nie mam ochoty jej poznawać...
    Pozdrawiam
    http://secretsofbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś podobnie jak ja zechcesz sprawdzić, czy to dla Ciebie:)

      Usuń
  21. Trzeba przyznać,że sam tytuł bardzo intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, dodatkowo fabuła go odzwierciedla:)

      Usuń
  22. Bonda, Bonda, Bonda. Ciągle gdzieś mi się to nazwisko przewija. Może to najwyższy czas, aby zapoznać się z autorką? :D Choć przyznam szczerze, że nie przepadam za polskimi autorami. Ale po to są książki, żeby w końcu znaleźć takiego, którego pokocham!
    "Poczucie własnej wartości level Rudy" - ten fragment recenzji po prostu mnie powalił XD. Może akurat po tą książkę bym nie sięgnęła, ale jakąś inną od niej - dlaczego nie?
    Pozdrawiam c:

    SadisticWriter z http://zniewolone-trescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za to bardzo lubię polskich autorów;)
      Może kiedyś będziesz miała okazję przeczytać coś tej autorki ;)

      Usuń
  23. Pani Bondy jeszcze nic nie czytałam, może kiedyś skuszę się na jakąś jej książkę;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam nadzieję, że na wakacjach chociaż jedną książkę tej autorki uda mi się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Koniecznie muszę się w końcu zapoznać z twórczością autorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że jeszcze sporo osób nie czytało tych książek;)

      Usuń
  26. Kurcze, nie wiem czy bym dała radę tak o denatach itd czytać. Potem w nocy miałabym koszmary;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Cenię tę autorkę, chociaż tej książki nie miałam okazji jeszcze poznać. Po Twojej recenzji mam mieszane uczucia. Widzę, że nie jest źle, ale też bez Twoich zachwytów. Trochę zniechęcają mnie te rozwlekłe monologi. Ostatecznie jeszcze jednak zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nie jest źle, ale no myślałam, że będzie lepiej. Może przy innej książce się zachwyce;)

      Usuń
  28. Huberta Mereya jeszcze nie znam, ale czeka sobie na półce :-) Szkoda, że ta powieść Cię nie w pełni usatysfakcjonowała :) Zastanawiam się czy przekonałaby Cię na przykład seria o Saszy Załuskiej, ale tam też jest mnóstwo wątków, chociaż myślę, że łączą się ze sobą dosyć zgrabnie :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Niestety to nie książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Twórczość Bondy dopiero przede mną, ale ostatnio wręcz gustuję w takich gatunkach, więc myślę, że się polubimy :) Oby!
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. Bondy czytałam póki co ,,Pochłaniacza", teraz czeka na mnie ,,Okularnik" :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy