Mitchell Kriegman - Być jak Audrey Hepburn [przedpremierowo]

Autor: Mitchell Kriegman
Tytuł:  Być jak Audrey Hepburn
 Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data premiery: 18.11.2016
Liczba stron: 425
 
Piękna ta okładka, prawda? Przyznam, że często kiedy widzę kobiety z tym typem urody gdzieś w środku odczuwam jakże zdrową mieszankę zazdrości i podziwu. Pewnie wiele jest kobiet, które chciałyby być trochę jak Audrey Hepburn. Jeśli chcecie wiedzieć co się może stać, kiedy ktoś chce to pragnienie urzeczywistnić, sięgnijcie po książkę, a wcześniej doczytajcie post do końca:)

Lisbeth to wielka fanka Audrey Hepburn, dlatego gdy nadarzyła się okazja przymierzenia wartej prawie milion dolarów sukni ze "Śniadania u Tiffany'ego", nie mogła sobie tego odmówić. Bardzo ryzykowne, ale jakże przyjemne doświadczenie niespodziewanie odmieniło jej dotąd niezbyt ciekawe życie. Udając na celebryckich imprezach kogoś innego, zaczęła odkrywać prawdziwą siebie. Jednak czy wizerunek zbudowany na niejednym kłamstwie ma szansę przemienić się w coś prawdziwego?


"Czasem dobre rzeczy nie są zawsze takie wspaniałe, a złe rzeczy często wychodzą nam na dobre"
Troszkę baśniowa historia, w której rolę Kopciuszka XXI wieku otrzymuje dziewiętnastoletnia Lisbeth - z dysfunkcyjnej rodziny, bez planu na przyszłość za to z głową pełną marzeń. Polubiłam tę dziewczynę za to, że miała odwagę wejść do świata śmietanki towarzyskiej, mimo braku pewności siebie czy całej jakby nie patrzeć absurdalności tego udawania kogoś innego. Czy rzeczywiście wystarczy odpowiednio się prezentować by świat uwierzył, że jesteś tym, za kogo się podajesz? Z tym retorycznym pytaniem przejdźmy do celebryckiego świata pięknych i bogatych z książki.

Jest to w dużej mierze historia o elitarnym klubie bogaczy, postaci z pierwszych stron magazynów czy portali plotkarskich, na których może nie raz zdarzyło się nam popatrzeć z zazdrością, w końcu wydają się mieć wszystko to, czego nam, zwykłym śmiertelnikom często brakuje - olśniewającą urodę, pieniądze, udane biznesy, pięknych partnerów i ciągłe wakacje. Lisbeth wkracza w ten cudowny z zewnątrz świat by szybko przekonać się na własne oczy, że tak naprawdę król jest nagi, a sztuczność, pozerstwo, pozory i przede wszystkim sytuacje rodzinne gorsze niż te w jej domu są tam na porządku dziennym. Co więcej, w "jej" świecie, w którym człowiek liczy się z każdym dolarem może jednocześnie liczyć na wsparcie ze strony przyjaciół, a tego nie da się kupić za żadne pieniądze.

Czy zatem bohaterka wróci do swojego szarego życia, czy skusi ją wielki świat? A może uszczknie z niego coś dla siebie a  przy tym nie przestanie być zwykłą dziewczyną? Przemiana wewnętrzna bohaterki, proces w którym przestaje jedynie udawać Audrey a zacznie być po prostu Lisbeth nie jest prosty, a na drodze czekają na nią problemy nie tylko te, które sama sobie zafundowała. Żeby spełnić marzenia musi najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie, czego tak naprawdę oczekuje od życia. Mimo tej nieco nierealnej historii (a może się mylę i celebryci  w większości biorą się znikąd?) czytelnik może wynieść z powieści cenną naukę podaną w bardzo przyjemnej, czytelniczej formie  - najważniejsze nie jest to, co mamy, a kim jesteśmy dzisiaj i kim chcemy być jutro. Znając odpowiedź, zostaje tylko wziąć się do roboty. 

Bądź co bądź jest to lekka historia o młodej dziewczynie więc fakt, że bardzo przypadła mi do gustu jest dla mnie nieco zaskakujący,  ostatnio nie przepadałam za podobnymi książkami. Może sekret tkwi w tym, że autorem nie jest Michelle jak błędnie sądziłam, a Mitchell? Mężczyzna, który przedstawił w pierwszoosobowej narracji tę opowieść w sposób, dzięki któremu nabrała głębszej wymowy niż tylko "złapanie" chłopaka?  Nie wiem, w każdym razie nasz Kopciuszek przybył na bal nie tylko po to, żeby potańczyć z księciem. Potrafił zrobić coś więcej niż tylko zgubienie pantofelka, dlatego książka jest warta przeczytania.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świat pięknych i bogatych, no nie wiem, czy bym się w nim odnalazła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczesny zmodyfikowany Kopciuszek? Zastanowię się nad tą książką ;-)
    Nazwisko Audrey Hepburn na okładce kogoś takiego jak ja przyciąga :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię od czasu do czasu poczytać takie historie, więc chętnie bym się skusiła na tę książkę. I coś czuję, że byłby z niej niezły film. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, materiał na film jest rzeczywiście gotowy :) sama bym chętnie obejrzała,:)

      Usuń
  5. Nie za bardzo lubię takie książki, ale jakoś mnie zainteresowała i być może ją przeczytam ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopisuję ją do listy! A okładka faktycznie piękna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Koniecznie chcę poznać! Chyba niedługo będę ją mieć u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczarowałaś mnie. O matko, chcę przeczytać tę książkę. Idealnie trafia w mój gust.
    Okładka jest przepiękna.
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Audrey to ikona sama w sobie, więc chociażby z tego względu chciałabym bardzo przeczytać o niej książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedną książkę o Audrey czytałam i chętnie poznałabym i tę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja niedługo się za nią zabieram :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też trochę zazdroszczę kobietom o typie urody Audrey. Trochę już wyrosłam z bajki o Kopciuszku, ale w takim wydaniu mogłabym się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. myślę że na wieczór bym czytnęła:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jedyną rzeczą, którą może skłonić mnie do przeczytania tej książki jest Twoja obserwacja, że podobała Ci się ta historia, mimo że nie spodziewałaś się tego. Nie przepadam za opowieściami o świecie celebrytów i bohaterami, którzy chcą być jak oni, ale nie skreślam tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biorąc książkę do recenzji myślałam, że będzie inną historia, nie do czytałam, że bohaterka jest taka młoda. Zaufalam intuicji i się opłacało;)

      Usuń
  15. Koniecznie muszę się zapoznać! Brzmi świetnie :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha! Ciągle zadaje sobie pytanie, czy przeczytać tę książkę? Taka narracja, a to ciekawy zabieg.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie czytam tego typu książek ale zaciekawiłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzę, że książka ma jednak coś wartościowego do zaoferowania. Jakiś czas temu otrzymałam propozycję zrecenzowania tej książki, jednak zrezygnowałam, bo nie mam w zwyczaju sięgać po takie publikacje. Teraz wiem, że chyba sporo tracę. Niemniej jednak póki co odpuszczę sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wzięłam ją trochę w ciemno że względu na wydawnictwo, nie trafiłam dotąd na złą ksiazke od nich ;)

      Usuń
  19. Zastanowię się jeszcze nad tą książką, gdyż jakoś nie mam do niej przekonania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale myślę, że by Ci się spodobała;)

      Usuń
  20. O, to może być fajne. Jak ja się cieszę, że nie jestem sławna i bogata! Serio.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaskoczyłaś mnie ze książka napisana jet z męskiego punktu widzenia. Niemniej jednak chętnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor jest mężczyzna, bohaterka to Lisbeth, dziewczyna ;)

      Usuń
  22. Coraz bardziej nie mogę się doczekać spotkania z tą książką. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ta książka musi pojawić się w moich "SławniOpowiadają, no nie przepuszczę :) Teraz tak się wkręciłam w biografię, ze siłą mnie nikt od nich nie odciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, gdyby to była biografia to pewnie nadała by się idealnie, ale z tą książką może być problem.

      Usuń
  24. Książka niesie bardzo cenne przesłania, doskonale uwypukla aspekty związane z chęcią życia jakby nie w swoim świecie, udawania kogoś, kim się nie jest. Co innego inspirowanie się, a co innego kopiowanie i tracenie własnej tożsamości. Przyznam, że bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Skoro książka warta przeczytania, to ja to chętnie zrobię, już widziałam kilka jej pozytywnych opinii, więc tym bardziej jestem do niej teraz przekonana!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy