Rainbow Rowell - Załącznik


Autor: Rainbow Rowell
Tytuł: Załącznik
Wydawnictwo: HarperCollins
Rok wydania: 2016 (2011)
Liczba stron: 416

Nie miałam do tej pory okazji zapoznać się z twórczością Rainbow Rowell. Powiem więcej, gdybym wiedziała, że autorka pisała wcześniej książki z gatunku YA pewnie bym się nie skusiła na Załącznik. Tym razem Rowell zaproponowała czytelnikom powieść obyczajową skierowaną do dorosłych - co z tego wyszło?

Lincoln zatrudnia się w gazecie na stanowisku "administratora bezpieczeństwa danych". Szumna nazwa, za którą kryje się śmiertelnie nudna i nie do końca satysfakcjonująca praca polegająca na czytaniu cudzych maili i w razie konieczności wysyłaniu dziennikarzom upomnień. Zbliżający się do trzydziestki mężczyzna nie ma w życiu lekko - do tej pory nie odchorował swojej nastoletniej miłości, mieszka z matką, ciężko mu nawiązywać kontakty z ludźmi. Kiedy zaczyna czytać korespondencję dwóch przyjaciółek pracujących w firmie wie, że powinien wysłać im upomnienie. Zamiast tego coraz bardziej zadurza się w jednej z nich. Jest tylko jeden problem - ona ma chłopaka. Albo raczej dwa problemy - jak miałby jej kiedykolwiek powiedzieć - hej, to ja jestem tym facetem o którym pisałaś ze swoją koleżanką?

"Myślałam, że miłość  wymaga  drzemek  -  wyjaśniła, szukając  odpowiednich  słów. -  Albo  musi  mrugać. Nie  wiedziałam,  że może  tak trwać  i  trwać  bez  przerwy,  bez  końca."
Historia, której motyw może się wydawać nieco oklepany - mamy odludka, który się zadurzył, no i nieśmiertelną dziennikarkę w roli głównej. Nie dajcie się zwieść, autorka miała kilka pomysłów na urozmaicenie całości. Zacznijmy od czasu akcji - rzecz dzieję się na przełomie tysiącleci, kiedy Internet, sieci komputerowe, telefony były na innym niż współcześnie etapie. Przygotowywanie się do jakiegoś niewiadomego Armagedonu związanego z "zerowaniem licznika" - pamiętacie coś takiego? Ja tak. Może nie robiliśmy w domu zapasów konserw na kilka tygodni jak niektórzy bohaterowie tej historii, ale jednak czuć było taką atmosferę czegoś wyjątkowego, i w książce również ją czuć. 

Kolejnym atutem jest sposób narracji. Mamy trzecio osobową w przypadku głównego bohatera, zaś rozdziały poświęcone Beth i Jennifer oparte są w całości na ich korespondencji mailowej - poznajemy je tak samo jak Lincoln. Nie wiemy o nich nic więcej ponad to, co same napiszą, a pamiętać należy, że system nie wyłapywał wszystkich maili, tylko te ze "słowem kluczem". Dużym plusem są też sami bohaterowie - troszkę nieporadny, ale słodki Lincoln (uwielbiam takie ciapcie w książkach), pokręcone, sympatyczne przyjaciółki - nie da się ich nie polubić. Najbardziej spodobało mi się jednak to, że wątek romansowy był delikatny i rozciągnięty w czasie. Dorośli ludzie, którzy nie rzucili się na siebie przy pierwszej lepszej okazji. Co za ulga.

Poza całym tym pokręconym czytaniem maili warto wspomnieć również o relacji łączącej Lincolna z matką. Miał on ewidentnie problem z usamodzielnieniem się, którego rodzicielka mu nie ułatwiała. I nie, to nie pod wpływem wielkiej miłości opuścił rodzinne obiadki u mamy. Obserwowanie jak ten mężczyzna bierze życie we własne ręce było wciągające. Nie odbyło się to spektakularnie, mama nie załamywała rąk i nie rzucała za nim jakimś przygotowanym wcześniej pojemnikiem z zapiekanką do pracy. Moment przełomowy był taki, jaki powinien być. Nie za łatwy, nie za szybki, ale bardzo przekonywujący.

Ciepła, zabawna opowieść o tym, że w życiu tak naprawdę każdy potrzebuje drugiego człowieka. O przyjaźni, szczerości, szukaniu własnej drogi i dojrzewaniu do zmian. Lekka historia, która zostawi czytelnika z uśmiechem na ustach i ciepłem w środku. Ach, no i o tym żeby uważać, co się piszę do przyjaciółki w pracy:)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu HarperCollinsPolska 

Cytat ze strony 412

Komentarze

  1. Przyjemnie się czyta tę recenzję. W sumie chyba fajna książka, nie wydziwia się tam specjalnie raczej, mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie się czyta tę recenzję. W sumie chyba fajna książka, nie wydziwia się tam specjalnie raczej, mogłaby mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po książkę najprawdopodobniej sięgnę, bardzo lubię takie historie i klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. J aie znam jeszcze nic tej autorki, choc mam jej twórczość w planach. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam autorki oraz książki, ale chętnie poznam jej twórczość.

    Pozdrawiam,
    bibliotekatajemnic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że nie zostało to napisane banalnie i rzeczywiście wzbudza emocje, o czymś mówi. Ciekawe, może nawet się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Również nie słyszałam o twórczości.
    Sandicious

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam jedną powieść Rowell, ale to właśnie historia dla nastolatków i na razie jej nie ruszam :P Czuję jednak, że ta książka może mi się spodobać. Jestem bardzo ciekawa rozwoju relacji między bohaterami jak i tych czasów, kiedy internet nie był tak powszechny jak teraz. Byłam dzieckiem, kiedy straszono milenijną pluskwą, więc nie przejmowałam się tym, ale pamiętam głosy o końcu komputerów :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam wtedy dzieckiem, ale już takim kumatym ;) rozwój relacji głównych bohaterów jest nie tylko ciekawy, ale przedstawiony w sympatyczny sposób;) taka pozytywna lektura ;)

      Usuń
    2. Ja też, miałam 10 lat :) Pozytywnych lektur nigdy dość, więc tym chętniej przeczytam :)

      Usuń
    3. To jesteśmy tak samo stare :D

      Usuń
  9. O właśnie do mnie przyszła w tym tygodniu. Zapowiada się świetnie, poza tym lubię pióro Rowell, więc zobaczymy jak sprawdzi się u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mądra pisarka tak właśnie przeciąga wątek miłosny, bo wie, że to będzie trzymało w napięciu na pewno większość czytelniczek. Mnie zresztą też ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam w planach twórczość tej autorki, ale to dopiero za jakiś czas, bo obecnie inne lektury bardziej kuszą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię twórczość tej Pani, więc na pewno sama w końcu zapoznam się z tą lekturą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiedziałam, że Rainbow Rowell pisała powieści YA i dlatego właśnie na "Załącznik" się nie skusiłam... przyznaję, że teraz troszkę zaczynam żałować, bo taka ciepła powieść przydaje się każdemu od czasu do czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to YA, czasem lepiej nie wiedzieć i sięgać w ciemno to tytuł;)

      Usuń
  14. Czytałam tylko jedną recenzję tej książki. Myślę, że mogłabym przeczytać tę książkę, bo widzę, że w treści chowa się cała gama życiowych dylematów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawa książka, w dużej mierze zachęciłaś mnie tym rozciągniętym w czasie wątkiem miłosnym. Denerwują mnie już powieści, w których wszystko dzieje się zbyt szybko, wręcz nienaturalnie. Może ta historia pozytywnie mnie zaskoczy. Dam jej szansę, jeżeli tylko znajdę czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie wątek miłosny raz że jest nie najważniejszy to dwa właśnie nie mamy szalow uniesień od razu, miła odmiana ;)

      Usuń
  16. Jak taka lekka, to może w jakiś depresyjny, listopadowy wieczór się skuszę... :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo fajna recenzja, ale raczej lektura nie dla mnie :)

    Pozdrawiam!
    https://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo polubiłam Rainbow Rowell po lekturze "Eleanor & Park", więc zacieram łapki na "Załącznik", a Twoja recenzja tylko wzmaga we mnie ciekawość i potwierdziła moje oczekiwania. To dobrze, bardzo dobrze! Mam nadzieję, że i mi uda się w końcu przeczytać tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Rzadko sięgam po taki typ literatury, ale książka wydaje się być jednak ciekawa, więc chętnie ją przeczytam ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. nie znam tej autorki, książka zapowiada się ciekawie. Ja również nie lubię jak ludzie od razu ''rzucają się na siebie'', a wolę gdy wątek romansu wprowadzany jest stopniowo. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ta książka ma duże szanse przypaść Ci do gustu ;)

      Usuń
  21. Nie czytałam książek autorki, ale może za jakiś czas to się zmieni:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba właśnie takiej książki teraz potrzebuję, więc muszę się za tytułem rozejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam za sobą jedną lekturę tej autorki, która bardzo przypadła mi do gustu.
    Poluję teraz na "Załącznik" :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy