5 rzeczy psujących przyjemność czytania

źródło
Każdy z nas lubi czytać dobre książki, większość z nich faktycznie taka jest. Jednak czasami zdarza się, że coś nam w książce nie gra. Czytelnik to stworzenie o specyficznych upodobaniach, każdemu może przeszkadzać co innego. Postanowiłam napisać o tych rzeczach które mi, prostemu odbiorcy, psują przyjemność z lektury.

Ale o co chodzi? - po 1/3 książki nie mam pojęcia o czym czytam. Wątków albo jest od groma i nie wiem, który jest główny albo jest jeden za to nie do ogarnięcia.

Syndrom "Nad Niemnem" - opis...opis....opis na opisie który spowalnia akcję aż do przesady.

Heheszki, czyli dociśnięty humor - żarty niczym najlepsze suchary podnoszące brwi do linii włosów jak nie dalej. 

Klepanie oklepanego bez wkładu własnego - nie przeszkadzają mi powtarzające się motywy, wątki czy pomysły na fabułę. Kryminały po które najchętniej sięgam to w sumie jeden wielki motyw trupa. Pytanie co dalej. Zazwyczaj każda historia czymś się odróżnia, czytelnik jest w pewnym momencie zaskoczony i czyta z przyjemnością. Czasem jest inaczej i wychodzi tylko klepanie.

Porównanie na okładce do znanego autora - kiedy ewidentnie jest nietrafione. 

Macie podobnie?;)

Komentarze

  1. Zdecydowanie zgadzam się z każdą z wymienionych przez Ciebie rzeczy ;) Rozległe opisy to jednak dla mnie coś najgorszego,przez co zawsze nie chce mi się czytać dłużej książki :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również denerwują niepotrzebne opisy spowalniające akcję. No ileż można ? Na szczęście nie trafiam często na takie książki :) Co do reszty, też się z Tobą zgadzam :D
    Pozdrawiam, Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też rzadko trafiają na takie przeglądane książki, ale kiedy już się zdarzy...

      Usuń
  3. Ja najbardziej denerwuję się, kiedy zaczynam się gubić w wątkach i postaciach. Automatycznie odbiera mi to przyjemność czytania, muszę ciągle przerzucać strony do tyłu i tłumaczyć sobie w głowie, która postać jest kim. Dlatego trochę obawiam się sięgnąć po "Grę o tron", z racji tego, że czasami nie łapię postaci w serialu, a co dopiero w książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo, dlatego to jest numer one mojej listy;D

      Usuń
  4. zapomniałaś o najważniejszym... gdy autor lub tłumacz nie zna języka polskiego i robi błąd na błędzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz mam jakieś takie szczęście, że nie trafiam na takie polszczyzna pisane książki;)

      Usuń
  5. Najbardziej jest mi bliski Syndrom "Nad Niemnem". He he dobre, dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiej się śmiej, mam uraz do tej lektury ;D

      Usuń
    2. A ja kocham 'Nad Niemnem":( Proszę mi nie obrażać tej cudownej ksiązki.

      Usuń
    3. Ale ja tu jej nie obrażam;)

      Usuń
  6. Opisy opisy opisy kojarzą mi się z Nocami i dniami. Zasypiałam wręcz :D a z Tobą w zupełności się zgadzam ;)
    http://reading-mylove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam Nocy i dni jak dotąd, ciekawe czy i ja bym usypiala;)

      Usuń
  7. Podpisuję się rękami i nogami... ;) Najbardziej dokucza mi syndrom "Nad Niemnem", choć samo "Nad Niemnem" bardzo mi się podobało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi Nad Niemnem jako historia nie przeszkadzało, ale te opisy to była dla mnie Masakra. Polonistka nam wypracowania o nich kazała pisać...

      Usuń
  8. Opisy zawsze "przewijam kartki" Oklepana fabuła bleee

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaaak, takie rzeczy jak "Niczym u Stephena Kinga!", "Klimat jak w Igrzyskach śmierci", "Porównywany do najlepszych klasyków literatury romantycznej"... brrr... wtedy wiem, że z książki prawdopodobnie nic nie będzie. A mi opisy nigdy nie przeszkadzają :PP
    Zapraszam do mnie na recenzję "Anny i pocałunku w Paryżu"! pattbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. ja w ogóle nienawidzę porównań do znanych autorów....
    Moja TOPka wyglądałaby tak:
    1. zdecydowanie wymieniony przez cienie syndrom :D
    2. akcja wlekąca się jak flaki z olejem
    3. skupienie się na wątku miłosnym i niczym więcej
    4. klepanie też wspomniane przez ciebie
    5. brak humoru lub sztuczny humor :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wątek miłosny tylko i wyłącznie bywa też odpychający.

      Usuń
  11. Zdecydowanie się zgadzam!A tak poza tym świetny blog.Trafiłam tu przez przypadek,ale obserwuję i myślę,że zostanę tu na dłużej. :)
    Pozdrawiam cieplutko!
    http://olalive-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodałabym jeszcze dłużyzny fabularne, wspomniane przez innych porównania do sławniejszych autorów/powieści, przesadnie ubarwiony język, brak naturalności i autentyczności ;) Ahh, tego nie lubię!
    Pozdrawiam,
    Kochamy Książki

    OdpowiedzUsuń
  13. mam podobnie, chociaż po tytule spodziewałam się rzeczy niezwiązanych z książkami, tylko otaczających nas podczas czytania. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny pomysł na post, aż mam chęć odgapić :) Osobiście dobrze wspominam "Nad Niemnem", choć faktycznie opisy przyrody były nieco nużące. Dla mnie dużym problemem podczas czytania są w dużej mierze literówki, to moja prawdziwa obsesja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią przeczytam o twoich typach, do dzieła;)

      Usuń
  15. A ja najczęściej mam problem z "ale o co chodzi?" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masakra no nie? Czytasz czytasz stron ubywa a w zasadzie nie wiadomo co tu się ma dziać;)

      Usuń
  16. opisy z "Nad Niemnem" po dzisiejszy dzień mnie przerażają...i nie cierpię książek, w których nie wiem o co kaman przez 1/3 stron:P

    OdpowiedzUsuń
  17. "Klepanie oklepanego...", grr, jak ja tego nie znoszę! Tej schematyczności, momentu, kiedy uświadamiam sobie, że czytałam, bo czytałam, ale nic mnie w tym nie zaciekawiło i po prostu straciłam czas.


    www.zksiazkadolozka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę przyznać, że nie lubię tych zbyt długich opisów, ale o dziwo "Nad Niemnem" bardzo mi się podobało!

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam się w zupełności, a już ostatni punkt uważam za zbrodnię :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Nużące opisy .... nienawidzę. Masz też całkowitą rację co do humoru, a już nieraz spotkałam się z jego kiepską odmianą.

    OdpowiedzUsuń
  21. Strasznie nie lubię zbyt długich i szczegółowych opisów, także tych nietrafionych porównań.
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Najgorszy jest syndrom "Nad Niemnem" - nienawidzę opisów :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja strasznie nie lubię wielowątkowości, bo zazwyczaj mam ogromny problem z połapaniem się w fabule.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja nie przepadam jeszcze za długimi rozdziałami :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Strasznie nie lubię opisówek! Po prostu nie trawię długich opisów, bo ciągnie mi się to jak flaki z olejem i wtedy szybko odkładam jakąś książkę, zwykle jej nie kończąc :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Dużo zleży od autora - opisy czasem opisom nie równe :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja opisy jeszcze jakoś zniosę, ale ostatnio zetknęłam się z książką Chmielewskiej "Gwałt", zupełnie nie wiedziałam, o co tam chodzi, moim zdaniem zbyt przekombinowana, a szkoda!

    OdpowiedzUsuń
  28. True, true, true!
    Polać tej Pani, bo prawdę prawi!!!

    Zgadzam się w 100%!
    1/3 a ja już wiem o co chodzi... okropność! Książka powinna być tak nieprzewidywalna jak życie!
    O opisach nawet nie wspomnę! Bądź jeszcze inaczej - jak opisów wgl nie ma!
    O kolejnym aspekcie nie wspomnę, bo pewnie wg każdego autora - jego książka jest wyjątkowa, najlepsza... bo jest JEGO!
    A nazwiska na okładkach aż za często mnie śmieszą xD
    Boli mnie to tylko wtedy, kiedy lubię przywoływanego autora... :(

    OdpowiedzUsuń
  29. Mnie dobija wciskanie do powieści udziwnionego lub wulgarnego słownictwa bez potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  30. Syndrom "Nad Niemnem", oj tak... Pamiętam kiedy próbowałam przeczytać lekturę i co? Przez całe 15 stron sam opis przyrody... Nie dałam rady przez nią przebrnąć. Po prostu nie i koniec.
    Denerwuje mnie jeszcze kiedy w książkach pojawiają się trudne imiona i nazwiska bohaterów, a w dodatku wszystkie są prawie identyczne i brzmią tak samo. Jak tu wtedy odróżnić kto jest kim?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy