Ludwik Wolta - Strefa komfortu [recenzja]


Nieszczęścia chodzą parami? W przypadku Berna Jakima możemy mówić o stadach - stracił pracę, rzuciła go dziewczyna, kończą mu się pieniądze, a na horyzoncie majaczy spotkanie ze znienawidzoną siostrą. Mężczyzna znajduje w mieszkaniu płytę-poradnik należącą do jego byłej dziewczyny i postanawia ją odtworzyć. Berno inspiruje się zawartymi na niej motywacyjnymi wskazówkami na swój własny sposób. Coach Jakub Werner zapewne nawet nie śnił, że jego program zostanie kiedyś wykorzystany do zaplanowania... zbrodni. 

Na książkę miałam ochotę odkąd tylko pojawiła się w zapowiedziach wydawnictwa, jednak podchodziłam do niej z jakiegoś powodu jak pies do jeża. Wydawało mi się, że będzie to coś w rodzaju komedii, w której jakiś chłopak będzie próbował zaplanować zabójstwo, gdzieś w połowie odnajdzie sens życia, a na koniec całkowicie przemieniony odleci na jednorożcu w stronę tęczy. Jeśli chcielibyście przeczytać coś równie pozytywnego, to nie sięgajcie lepiej po książkę pana Wolty. Tutaj rzeczy mają się zgoła inaczej.
Nikt nie mógł zbawić go siłą. Gdyby do tego doszło, spróbowałby zabić swojego wybawiciela. Pomyślałby: Dlaczego tak długo kazałeś mi czekać?

Kryzys męskości

Berno to bohater, z którym miałam i nadal mam problem. Mogę napisać, że jest to mężczyzna w pewien sposób zaburzony, a na pewno zaburzony został u niego proces socjalizacji. Jest wycofany, aspołeczny, niedostosowany, najbardziej pasuje mi do niego jednak słowo "nieogarnięty". Za co by się nie brał, zaczynał za przeproszeniem od dupy strony. Wszystko rozłaziło mu się w rękach - plany, zamiary, czas... Jest to z jednej strony irytujące dla czytelnika (przecież lubimy sympatyczne postaci), z drugiej... Berno nie jest przeciętny. Berno nie chce być jak inni, nie czuje presji dzisiejszego świata by być we wszystkim "naj". To znaczy ma świadomość, że takie są społeczne oczekiwania wobec mężczyzn. Mają być silni, zaradni i zapewniać poczucie bezpieczeństwa, przede wszystkim dzięki zarobkom. A Bernard? Sam jest do tego stopnia niedookreślony, że nie jest w stanie twardo przeciwstawić się niepasującym mu dzisiejszym realiom. Nie chce być "wizerunkiem", ale bycie kimś innym nie daje mu radości. Kiedy jego sytuacja stała się katastrofalna, na wierzch wypłynęła niebezpieczna myśl. Mózg podszepnął mu rozwiązanie, ekstremalny sposób by dać upust olbrzymiej frustracji. W ten sposób rozpoczęło się tytułowe wychodzenie ze strefy komfortu.

Poza strefą komfortu

Na pewno nie tego spodziewałam się po tym tytule. Postać Berna i jego historia z jednej strony mocno mnie przygnębiły, z drugiej nasunęły mi mnóstwa tematów do przemyśleń. Berno nie jest mężczyzną, i to jest jego największa tragedia. To "chłopiec w klapkach", smutny, samotny, zagubiony. Ilu takich Jakimów chodzi po świecie? Jak ważny jest dla chłopca odpowiedni wzorzec męskości? I czy wyjście poza strefę komfortu i poszukiwanie jakiegoś sensu zawsze oznacza zmianę na lepsze? Takie i inne pytania towarzyszyły mi przy lekturze. Nie mogę powiedzieć, żeby książkę czytało się łatwo i przyjemnie. Mieszane uczucia względem protagonisty to jeden, ale nie jedyny powód tego stanu rzeczy. Nierzadko pojawiające się retrospekcje urozmaicały bieg fabuły i rzucały więcej światła na zachowanie Berna. Ciężko było mi natomiast przebrnąć przez opisy snów bohatera, a jego przemyślenia po zażyciu narkotyków były dla mnie wyjątkowo męczące, podobnie jak cały wątek z nimi związany. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wszystko to, co spotkało Berna i podejmowane przez niego decyzje to jeden wielki absurd, i zostało to przez autora celowo w ten sposób przedstawione. Szukanie sensu w pozornie bezsensownych działaniach bohatera mijałoby się z celem. Patrząc jednak na jego działania jako rozpaczliwą próbę złapania się czegokolwiek, co pomogłoby mu jakoś odnaleźć się w świecie wykreowanych wizerunków, można samemu odczuć część jego bólu istnienia. Bo to, że życie w pewnym momencie Berna bolało, nie ulega wątpliwości.

Według mnie nie jest to, jak głosi okładka, antyporadnik, czy też, jak sugerowałby blurb historia o planowaniu zabójstwa przy pomocy porad jakiegoś coacha. Jest to powieść obyczajowa o zagubionym chłopcu, którego ciężko winić za to, że nie był mężczyzną - nikt nie pomógł mu dorosnąć. Nie napiszę, że książka mi się podobała, za to napiszę, że nie żałuję czasu jej poświęconego. Historia o czymś, mimo że przekazana w momentami cieżkiej formie, pozostaje historią o czymś. Jeśli jesteście ciekawi, jak skończyło się wychodzenie poza strefę komfortu przez Berna, sięgnijcie po książkę.

Za możliwość poznania historii Berna dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Cytat strona 332.

Autor: Ludwik Wolta
Tytuł: Strefa komfortu
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 386
Gatunek: obyczajowa

Komentarze

  1. Zaintrygowało mnie to, że książka wywołuje tyle przemyśleń. To na pewno jej atut.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem nie dla mnie. Mam wrażenie, że nie potrafiłabym zrozumieć głównego bohatera, albo, że jego losy byłyby mi raczej obojętne. Jednak wolę inne historie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam ochotę na tę książkę, odkąd tylko pojawiła się na rynku. Chyba będę musiała sięgnąć po nią szybciej niż planowałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzisz, a ja w ogóle nie zwróciłam na nią uwagi. I pomimo iż lubię powieści, które zmuszają do refleksji i niosą pewien przekaz, to tym razem się nie skuszę (bynajmniej w najbliższym czasie).

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj polubiłaś się mocno z Novae Res - za każdym razem jak do Ciebie zaglądam, widzę tu ich książki. A ja nadal się z nimi nie lubię i po tę powieść nie sięgnę ;) Chociaż temat wydaje mi się ciekawy, sam bohater już teraz wzbudza we mnie raczej negatywne uczucia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wydaje mi się, aby książka mnie zainteresowała, bardzo ciekawie o niej napisałaś, ale jakoś mnie do tej historii nie ciągnie.
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm. Chyba nie dla mnie. Nie lubię nie lubić 😉 głównego bohatera.

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka wydaje się taka inna od reszty i naprawdę mnie zaintrygowała. Chyba zapiszę ją do listy "TBR".

    OdpowiedzUsuń
  9. Juz słyszałam o tej książce :D Koniecznie musze ją przeczytać i chyba przesunę ją na szczyt listy czytelniczej dośc szybko :D U mnie aktualnie Jodi Picoutl "Krucha jak lód" :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Piszesz, że ciężko Ci było przebrnąć przez opisy snów bohatera, a jego przemyślenia po zażyciu narkotyków były dla Ciebie wyjątkowo męczące. Jak dla mnie to dość poważna wada, dlatego raczej nie skuszę się na powyższą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Najważniejsze, że nie żałujesz czasu, który jej poświęciłaś. Nie ma chyba nic gorszego.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czuję się zaintrygowana :) Lubię czytać o ludziach innych niż wszyscy, inaczej myślących, dążących do czegoś innego. Nawet jeśli to skrzywienie jest bardziej destrukcyjne niż twórcze. Nie wiem, czy przeczytam tę książkę, trochę boję się trudnych do przebrnięcia fragmentów, ale na pewno będę miała ją na oku i sprawdzę, czy przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka wydaję się być dosyć trudna, ale za to dająca do myślenia. Myślę, że dam jej szansę.


    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A mnie już niesamowicie ciągnie do tej książki!
    Trochę mi się ten kryzys męskości kojarzy z "Poszerzeniem pola walki" Michela Houellebecqa.
    Jak kogoś irytował tego typu bohater, to ja zapewne będę tą która go pokocha platoniczną miłością i będzie chciała pocieszyć :p
    Zapisuje sobie, bo wszystko co ujęłaś w recenzji niezwykle mnie intryguje. Nawet to co Cię nudziło np. te opisy snów.
    I nawet wizja tego, że bohater nie odleci na jednorożcu mnie nie przeraża :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam za sobą dość trudną książkę, więc chwilowo mam ochotę na coś lżejszego. Niemniej jednak fabuła mnie zainteresowała - problem "dużego chłopca", który nie miał męskich wzorców nie zdarza się często :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wygląda na to, że Twoje oczekiwania nie pokryły się z faktami. Zakończenie tej historii mnie intryguje. Z drugiej strony to chyba nie mój gatunek. Nie będę na siłę szukać tej książki, ale może kiedyś - przy okazji. Kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Brzmi ciekawie, czemu nie :D !

    OdpowiedzUsuń
  18. Widzę, że tytuł skłania do wielu przemyśleń. Jestem nim nawet zainteresowana. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie widzę się z tą książką :D Jako historia o planowaniu zabójstwa jeszcze, ale skoro piszesz, że nią nie była, to nie zamierzam czytać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był to że tak powiem główny temat tej książki :)

      Usuń
  20. Nie lubię jak po przeczytaniu okazuje się, że gatunek jest inny niż twierdzi opis, a niestety często tak mam.

    OdpowiedzUsuń
  21. No proszę, opis może być bardzo mylący ;) ciekawe, jak odbierana jest przez mężczyzn.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jednak nie jestem do końca przekonana do tej propozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Z jednej strony mam przeczucie, że mogłabym się trochę przy tej książce męczyć, a z drugiej strony kreacja głównego bohatera w jakiś sposób wydaje się intrygująca. Pewnie odpuszczę na rzecz tytułów co do których mam większe przekonanie, ale dobrze wiedzieć, że taka książka jest. A refleksje, które w Tobie wywołała z pewnością sprawiły, że nabrała ona wartości.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy