Co planuje na 2019 rok co przeczytałam?


W tym miesiącu mój blog będzie obchodził trzecie urodziny, i zwyczajem lat ubiegłych pojawia się z tej okazji krótki wpis okołoksiążkowy. Ostatnio spowiadałam się z błędów popełnianych przy blogowaniu, tym razem skupię się bardziej na tym, co chciałabym w ciągu następnych dwunastu miesięcy osiągnąć.

Pod koniec ubiegłego roku czułam nie tyle przesyt książkami, co generalnie całą blogową działalnością; widać to w oszałamiającej liczbie postów z grudnia - po raz pierwszy opublikowałam tylko jeden wpis w miesiącu. Kryzys dopadł mnie zresztą już wcześniej. Poważnie zastanawiałam się wtedy, czy chcę jeszcze się w to bawić, i nawet kolejne maile z propozycjami egzemplarzy recenzenckich nie były mnie w stanie zainteresować (no, może z kilkoma wyjątkami). W czasie tej przerwy przemyślałam parę spraw i doszłam do kilku wniosków, a oto i one.

Po pierwsze, w połowie grudnia zdecydowałam się zamknąć fanpage - fakt, że przez dwa i pół roku uzbierałam na nim 350 lajków (z tego sporą część na kilku konkursach), mówi chyba sam za siebie, ale to nawet nie był główny powód tej decyzji. Przede wszystkim kompletnie nie potrafiłam prowadzić takiej strony i angażować czytelników, nie czuję tego; że tak powiem moja osobowość się z taką aktywnością nie zgrywa. Po czternastu dniach od zgłoszenia mogłam kilknąć ostateczne "usuń", i tak też zrobiłam również z kontem prywatnym (nie powiem, było trochę wahania, kilka lat przyzwyczajenia robi swoje). To oficjalne - nie mam fejsa, nie istnieję. Jakby ktoś jednak mnie szukał, to Messenger takie niebyty jak ja przyjmuje;)

Zdecydowanie lepiej czuję się na Instagramie, bo choć fotografowanie nie jest moją mocną stroną, łatwiej mi tam znaleźć dla siebie miejsce i po prostu bycie tam bardziej mi się podoba. Przez chwilę zastanawiałam się nad całkowitym przeniesieniem się na ten portal i porzuceniem bloga, ale to też nie byłoby rozwiązanie idealne. Na IG zdecydowanie króluje obraz i krótka treść. Przy niektórych książkach sprawdzi się to idealnie, ale jak dla mnie nie przy wszystkich.

I tu przechodzimy do zasadniczego wniosku na 2019 rok - jestem za dużą gadułą, by całkowicie zrezygnować z bloga. Mimo dołujących statystyk, mikroskopijnego odzewu w komentarzach i czasochłonności pisania postów, wychodzi na to, że nie chcę się tego pozbawiać. Czy to już masochizm?:) W zeszłym roku dobiłam do 88 postów, w tym roku na pewno będzie mniej, ale będzie, a to najważniejsze. I żadnych innych planów ani celów na najbliższy czas nie mam - chcę po prostu tu być. Tylko tyle? Dla mnie aż tyle.

A jakie są Wasze plany na ten rok? Takie jak moje, czy może kroicie jakąś ekspansję na internetowy świat książkowy?

Komentarze

  1. Mikroskopijny odzew? No błagam Cię! Nie wiem, ilu komentarzy oczekujesz, ale zawsze miałam wrażenie, że się u Ciebie dzieje - na takim normalnym poziomie. I że blog ładnie się rozwija. Ale rozumiem, to czasami bardzo frustruje, gdy jedynym komentarzem jest "super recka, zapraszam do siebie" ;).
    No i wielki szacun za nieistnienie :P. Widzę, że w momencie, w którym ja zakładam fejsa, ludzie przestają z niego korzystać - to takie typowe :D.
    Nie rezygnuj tak całkiem. Szkoda by było, chociaż jeśli w końcu zacznie Cię to denerwować, w sumie nie powinnaś się wahać. Póki jest to jakaś przyjemność, nawet ta masochistyczna, wszystko gra ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ostatnich miesiącach nie przepuściłam przez moderację ponad 50 komentarzy - odzew jest, tylko jakościowych komentarzy jest ta mikroskopijna ilość;) ale nawet dla tych kilku, takich jak na przykład Twoje, warto;)
      A to na to, że Ty nie istniałaś na Fejsie jak wszyscy na nim byli to już nic nie poradzę:p Za to należy się szacun, teraz to nie sztuka konto skasować;)
      Będę będę, bycie masochistą ma swoje plusy XD

      Usuń
  2. Ja nie robię żadnych planów, bo przeważnie nic z nich nie wychodzi. Też miałam kryzys i praktycznie mało co wystawiałam. W tym roku na pewno będę wstawiała niewiele postów, bo ochota średnia a zmuszać się nie chcę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej mniej, a bez przymusu;) Oby kryzys minął, powodzenia ;)

      Usuń
  3. Ja też nie robię sobie planów czytelniczych na ten rok. Co wpadnie w ręce to przeczytam :)
    Życzę sukcesów na każdym polu!

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  4. Też miałam moment kryzysu związany z komentarzami, ale doszłam do wniosku, że absolutnie nie liczy się ilość a jakość i dopóki chociaż jedna osoba ma ochotę napisać pod moimi wpisami konstruktywny komentarz to warto blogować. Cieszę się, że i Ty doszłaś do podobnego wniosku :). Co do Instagrama, cieszę się, że nie postanowiłaś zupełnie się tam przenieść. Nie odnajduję się na IG, w ogóle nie wciągnął mnie ten portal (jak zresztą każde medium społecznościowe), więc odetchnęłam, że nie znikasz z blogosfery :). Planów na nowy rok związany z blogiem nie mam. Chcę pisać i wciąż być obecna, ale bez spiny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać, że komuś byłoby jednak szkoda, gdybym się stąd wyniosła;)
      Skoro media społecznościowe cię nie wciągnęły, to ty to dopiero nie istniejesz!;p
      Obie mamy więc plan, żeby po prostu pisać, i to mi się podoba;)

      Usuń
    2. Mam konta na fb i twitterze, ale bardzo rzadko z nich korzystam. Czasami mam taką myśl, że chętnie wróciłabym np. na twitter, ale nigdy nie starcza mi samozaparcia, żeby jakoś aktywnie się tam udzielać, więc tak, nie istnieję :D To zasady na nowy rok mamy jasno rozpisane :).

      Usuń
    3. Dla mnie Twitter to czarna magia ;p a to nie wiedziałam, że masz konto na FB, ale skoro z niego prawie nie korzystasz, to tak jakbyś nie istniała:p
      Plan jest, teraz realizacja;)

      Usuń
    4. Jakoś twitter wydaje mi się najsympatyczniejszy ze wszystkich społecznościówek, ale nie namawiam, bo to indywidualna sprawa. Z fb korzystam, ale tylko wtedy, kiedy widzę, że ktoś czegoś ode mnie chce :)

      Usuń
  5. Kochana Dorotko! Z wielkim niepokojem czytałam twój noworoczny post i dopiero na samym końcu okazało się, że mogę odetchnąć z ulgą. Wiem, że nie mam prawa Cię prosić, ale to zrobię: absolutnie nie kasuj swojego bloga! Na Twój blog wchodzę niemal codziennie, czekając na, coraz to nowe recenzje książek. Uwielbiam Twój styl pisania, szczerość i podejście do każdego czytelnika (czytam wszystkie Twoje odpowiedzi na moje komentarze). Nie wyobrażam sobie, aby mój ulubiony blog czytelniczy miał zniknąć! Instagram nie rozwiązuje wszystkich spraw, tak jak piszesz, krótkie notki nie zawsze się sprawdzają. Sama prowadziłam bloga, co prawda o innej tematyce, ale wiem, ile to czasu i energii pochłania. Mój blog gdzieś dalej istnieje w sieci, zapuszczony, ale opuściłam go ze względu na moją depresją, z którą się jako nastolatka zmagałam i ogromny hejt wśród komentujących. Nie poddawaj się, wena z czasem powróci;) Pozdrawiam serdecznie!

    A co do postanowień noworocznych, chcę przeczytać wszystkie książki na regałach w moim pokoju, które do tej pory "zapuściłam". Z tego, co naliczyłam jest ich kilkanaście:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Matulu, teraz to się zarumieniłam xd strasznie, strasznie mi miło czytać takie słowa, dziękuję:)
      Może czas otworzyć nowego bloga, hmm? Chętnie poczytałabym Twoje recenzje na blogu (blogroll jest jednak korzystniejszy w przypominaniu o notkach niż LC;)), a hejterów na blogach o książkach prawie nie ma:)

      Trzymam kciuki za postanowienie noworoczne!;)

      Usuń
    2. Wiesz, jednak pozostanę przy LC:) Pozdrawiam!

      Usuń
  6. Kochana, chyba nie widziałaś odzewu w komentarzach u mnie :D To dopiero skala mikro XD Fakt, sama sobie jestem winna, ale powiem Ci, że w ogóle ostatnio, jak chodzi się po blogach, to jest tych komentarzy pod postami z połowę mniej niż w latach wcześniejszych. Wydaje mi się, że tendencja spadkowa dotknęła w tym roku naprawdę dużo blogów, również tych najpopularniejszych.
    I bardzo lubię Twoje zdjęcia, estetyczne i ładne kompozycyjnie są :) Nie rezygnuj z bloga, dobrze piszesz i zawsze znajduję u Ciebie coś ciekawego do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem trochę winna, bo udzielam się mniej i nie ma co się też dziwić spadkom.
      Dziękuję:)
      Ja u Ciebie też znajduje mnóstwo inspiracji ksiazkowych i generalnie blogowych, bo piszesz świetne posty:*

      Usuń
  7. Plan jest jeden - czytać, czytać i jeszcze raz czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A moze slow reading? Albo krotka przerwa poprawia Ci checi?
    Ja miewam dluzsze przerwy (ostatnio 3 miesiące), ale to zawsze jest spowodowane postawieniem na zycie w realu. Te przerwy daja mi tez sily i motywacje do dalszego pisania, bo zaczynam tesknic ;-)
    Ja tez mam malo komentarzy, ale jakos mnie to nie rusza:-P
    I ja nigdy nie mialam konta na zadnym portalu społecznościowym (Fb bloga prowadzi moj narzeczony, ja nawet nie mam hasla:-P). Wiec nigdy nie istnialam i jestem z tego dumna .;-)
    Zycze wytrwałości, motywacji i tego, aby czytanie i pisanie po prostu sprawialy ci radosc :-)
    Udanego 2019!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwolnienie tempa i mnie służy;) Nigdy żadnego konta? Wow, mało takich ludzi jest raczej także szacun;)

      Usuń
    2. No wiem, jestem dziwna!
      Nowi znajomi, których poznaje nie dowierzają, że nie mam FB i myślą, że nie chce im podać :P

      Usuń
  9. Hah, ekspansji nie planuję. Facebooka nigdy nie lubiłam, a instagram irytuje mnie pod kilkoma względami, choć mam tam konto. Co do braku odzewu pod notkami - no cóż, kiedy zakładałam bloga chciałam by żył na zasadzie dyskusyjnego klubu książki. Recenzja jak dla mnie jest czymś twardym, czymś z czym w polemikę się nie wchodzi. To są odczucia osoby, która książkę przeczytała i nie wypada jakby się wtrącać. Chciałam zatem by u mnie było inaczej, ale albo słabo piszę, albo ludzie wolą ładne zdjęcie pod którym wystarczy zostawić serduszko. Podejrzewam jedno i drugie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w pierwszym odruchu chciałam się z Tobą co do recenzji nie zgodzić, ale tak, masz rację - bo w zasadzie z czyimiś odczuciami ciężko dyskutować. Z tym że zawsze można na przykład napisać, że moje były inne, i już dyskusja gotowa;) tylko do tego trzeba jeszcze czytać teksty na blogach, a z tym już jest gorzej;p

      Usuń
    2. Czyli jednak zdjęcie i serduszko? Ech...

      Usuń
  10. Ja nie planuję, bo nic z tego nie wychodzi :) Konta na instagramie nie mam, na fb skasowałam, ale musiałam założyć, bo jest niezbędny do mojej pracy.. A na blogu co chwilę mam kryzys, a prowadzę go już niemal 6 lat :O Czas szybko leci.. Ale szkoda mi porzucić coś, czemu poświęciłam niemały kawałek swojego życia :) Jednak gdy zaczynałam, życie w blogosferze było faktycznie całkiem inne...

    OdpowiedzUsuń
  11. Doskonale Cię rozumiem ze stroną typu fanepage na Facebooku. Także nie potrafiłabym angażować czytelników, opierając się w zasadzie na wytycznych, jak skutecznie pisać takie posty... To nie dla mnie, więc nawet nie próbuję. Raz na jakiś czas w mojej głowie pojawia się taki pomysł, ale szybko rezygnuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja na 2019 rok mam plan się rozwijać. Pod względem pisania i pracy na kierunku kosmetyczki. Chcę się rozwijać na tyle, by w Sylwestra powiedzieć - że jestem z siebie w pełni zadowolona. Że to, co osiągnęłam jest na tyle satysfakcjonujące i że lepiej być by nie mogło. Staram się korzystać z każdej chwili i cóż - nie zmieniać się. :)

    Co do bloga, staram się dobierać takie lektury, które naprawdę mnie zaciekawią, a nie takie, które później odrzucę w kąt i będę niezadowolona.

    Podjęłam też decyzję o pomocy w akcji Book Book, tu książka właśnie na Facebooku, którą organizowała moja szkoła średnia pod koniec grudnia. Mam w planie nawiązać współprace z wydawnictwem i co jakiś czas uszczęśliwiać pacjentów Myślenickiego szpitala książkami. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy