Nora Roberts - Przed zmierzchem [recenzja]

Bodine Longbow ma naprawdę udane życie w Montanie - otoczona rodziną stoi na czele  ich wspólnego biznesu, jakim jest ośrodek wypoczynkowy na ranczu. Spokój płynący z satysfakcjonującej pracy i obiecującej znajomości z Callenem Skinerem, który po latach wrócił w rodzinne strony, zakłóca znalezienie zwłok jednej z pracownic Bodine. Gdy w okolicy  odnaleziona zostaje kolejna martwa młoda kobieta, sytuacja robi się jeszcze bardziej napięta. Nikomu nie przyszłoby nawet do głowy, że zabójstwa mogą łączyć się ze sprawą sprzed 25 lat. Czy faktycznie historia zaginionej ciotki Bodine może mieć cokolwiek wspólnego z morderstwami? 

Nora Roberts to według mnie ikona romansu, przypuszczam, że wiele czytelniczek podziela moje zdanie. 67-latka od 1981 roku zdążyła napisać 274 książki. Tak, dobrze widzicie, prawie 300 tytułów. Ja z tej puli przeczytałam pewnie koło setki. Raz bywało lepiej, raz gorzej, czasem tragicznie, a czasem wspaniale. Przy takiej liczbie książek, wydanych w nakładzie ponad 500 milionów egzemplarzy, musi być jakiś przepis na sukces. W czym tkwi sekret popularności autorki?

U Nory schemat jest przeważnie ten sam - mamy parę, która w pewnym momencie się schodzi (już na pierwszych stronach najczęściej jest oczywiste, kto z kim będzie przeżywał te niesamowite orgazmowe trzęsienia ziemi). W wersji okrojonej oni żyją sobie pracą, spotkaniami z przyjaciółmi, potem przechodzą jakiś kryzys i na końcu będą się pięknie godzić. W wersji premium mamy albo fantasy i jakieś misje czekające na bohaterów (autorka naprawdę jest w tym dobra), albo tak jak w przypadku Przed zmierzchem - wątek kryminalno-thrillerowy (tych typowo harlequinowych "dzieł" autorki z dawnych lat nie będę tu przywoływać). Kiedy autorka jest w formie, przy książce można się porządnie popłakać ze śmiechu. Co więcej, Roberts ma prawdziwy talent do tworzenia postaci i odmalowania świata - czytając o ranczo, czujesz zapach koni, poznajesz codzienność szefowej wypoczynkowego ośrodka na południu, widzisz piękne krajobrazy, chętnie zamieniasz wykwintną kolację na bójkę w barze i dostajesz, tak jak Bodine, skromne 200 hektarów ziemi na budowę domu. Krótko mówiąc - Roberts nie tylko nie boi się researchu, ale robi z niego cudowny użytek. 

Ogólnie książka w moim prywatnym rankingu plasuje się powyżej przeciętnej. Mamy naprawdę dopracowany wątek zaginięcia sprzed 25 lat, który jak na tę autorkę był zaskakująco brutalny. To tę część czytało mi się zdecydowanie lepiej. Niestety Bodine i Callen nie wyróżniali się niczym szczególnym na tle głównych postaci z innych książek autorki (a przypominam, że mam z czym porównywać). Młodzi, piękni, charakterni i chętni na seks - nawet klasycznego dramatu "nie możemy być razem, bo coś tam" tym razem nie było. Być może wpływ ma na to fakt, że przez większą uwagę poświęconą wydarzeniom z przeszłości, nacisk na romansowe fragmenty zmalał - i dla mnie nie jest to wada. Kiedy akcja zaczęła nabierać tempa, jak zwykle przy udanych książkach autorki wciągnęłam się w czytanie bez reszty. I wcale nie przeszkadzało mi, że przed połową wiedziałam już dokładnie, jak historia się skończy. 

W czym zatem tkwi sekret sukcesu Nory? Według mnie polega on na tym, że nawet ze schematycznej do bólu historii potrafi ona wyczarować coś unikalnego, dlatego można przeczytać kilkadziesiąt jej książek i ciągle dobrze się przy nich bawić. Fani autorki będą z lektury usatysfakcjonowani, Przed zmierzchem nada się również na pierwsze spotkanie z Norą Roberts. 

To co, kto wybiera się na południe?

Tłumaczenie: Magdalena Rabsztyn.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Edipresse.


Komentarze

  1. Bardzo lubię Norę Roberts. Jestem ciekawa tej książki, bo czytałam wiele, ale tej nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również chętnie siegam po twórczość autorki. Jestem ciekawa tej książki.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię od czasu do czasu zajrzeć do jakiejś książki tej autorki. Schematyczność mi wtedy nie przeszkadza. Roberts pisze wciągające czytadła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię książki tej autorki, dlatego chętnie sięgnę po tę pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dawna już mam zamiar poznać twórczość Nory Roberts, nie wiem na co czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż mi wstyd, bo nie znam żadnej książki autorki. Skoro twierdzisz, że ta nadaje się na pierwsze spotkanie, to zapisuję tytuł :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tej pisarki właśnie lubię te książki z wątkiem kryminalnym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 300??? A ja ani jednej nie przeczytałam... Ale wstyd! Trzeba to nadrobić. Tylko od której książki zacząć? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś tak się złożyło, że nie czytałam nic tej pani :( Może nie jestem wielką fanką romansów, ale od czasu do czasu coś tam przeczytam, więc może ta książka byłaby dobra na początek :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powiem tak. Czytałam Kłamcę i zawiodłam się na całej linii. Było to moje pierwsze spotkanie z autorką i niestety niezbyt udane. Nie mam już ochoty na jej powieści. ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. To prawda - Nora Roberts potrafi każdej historii dodać czegoś niesamowitego. Jej książki przyciągają, a lektura każdej z nich to czysta przyjemność. Przyłączamy się do poleceń! :) Świetna recenzja! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja ją lubię, ale trochę mi się już przejadła ;) Obecnie postanowiłam zrobić sobie od niej odwyk :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie czytałam żadnej książki tej autorki i chyba trochę się ich obawiam, bo mogą to być zupełnie nie moje klimaty. Ale podziwiam, że napisała aż tyle książek - to musi być dopiero wena twórcza! ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo lubię książki tej autorki, tej jednak jeszcze nie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy