Agnieszka Kościańska - Zobaczyć łosia. Historia polskiej edukacji seksualnej od pierwszej lekcji do internetu
Książka przedstawia ponad stuletnią historię istnienia zagadnienia edukacji seksualnej w Polsce. Z lektury dowiemy się między innymi jak wiele zmieniło się w tym czasie w podejściu do tego tematu, zarówno pod względem uświadamiania młodzieży, jak i w nauczaniu Kościoła, a także rzucimy okiem na wieś by przekonać się, w którą stronę tak naprawdę wiał wiatr surowej moralności. Ogromna dawka wiedzy na tematy, które od dawna nie powinny być tabu. Nie powinny, ale powiedzcie sami - kto rozmawiał z Wami o seksie? I co z tych rozmów wynieśliście? Rzućmy dziś okiem na edukację naszych przodków.
Na książkę zdecydowałam się pod wpływem impulsu, jej tytuł przypominał mi po części moją pracę licencjacką. Skojarzenie ze studiami było jak najbardziej słuszne, ponieważ nawet robiąc notatki w trakcie lektury, podświadomie przygotowałam je jakby do pisania referatu, a nie recenzji. Tę pozycję opisałabym bardziej sformułowaniem "praca na temat" niż "książka mówiąca o", za czym przemawia chociażby jej imponująca bibliografia. Poniższy tekst będzie tylko opinią zwykłego czytelnika, nieobeznanego z omawianym tematem, brak mi wiedzy by stworzyć na jej temat coś więcej. O czym zatem dowiedziała się przeciętna Kowalska czytając Zobaczyć łosia?
Seks bowiem służy przyjemności właśnie, ale to kwestia w polskiej edukacji seksualnej mało oczywista.
Książka została podzielona na trzy części, po krótkim wstępie przechodzimy kolejno do: w szkole i poza nią, w Kościele i na wsi. W części pierwszej autorka skupia się na przedstawieniu głównie historii istnienia i ewolucji zagadnienia edukacji seksualnej w szkołach, i ogólnie w świadomości społecznej. Mamy więc nie tylko wspomnienie pierwszej lekcji na temat narządów rozrodczych z 1904 roku, ale i przykłady listów pisanych do magazynów, w których odpowiedzi udzielali seksuolodzy, między innymi profesor Lew-Starowicz. Druga część książki dotyczy podejścia do seksu przez instytucję Kościoła. Tu również zaszły w ostatnim stuleciu ogromne zmiany. Część trzecia to z kolei temat moralności na wsi, czyli ludowe przyśpiewki kontra stereotypy.
Nie sposób wymienić wszystkich informacji i zagadnień, które czytelnik odnajdzie w trakcie lektury, zresztą nie o to tu chodzi, dlatego odniosę się tylko do co poniektórych, ciekawszych z mojego punktu widzenia. Z części w szkole i poza nią na pierwszy ogień idzie wiek inicjacji seksualnej. Jeśli myślicie, że młodzież obecnie pod tym względem moralnie upada, ta lektura z pewnością Was zaskoczy. Kolejną kwestią jest antykoncepcja, szczególnie pigułki. Jakkolwiek ciężko nam, kobietom w XXI wieku byłoby to sobie wyobrazić, nasze babcie i często również mamy nie mogły sobie pozwolić na podobny luksus. Co więcej, w ich czasach to aborcja była główną metodą kontroli urodzeń (w latach 70. dokonywano nawet 450 tysięcy zabiegów rocznie!). Równie interesującym tematem jest zmiana w podejściu do homoseksualizmu i transseksualizmu. Autorka dowodzi, że walka o prawa osób homoseksualnych sięga czasów II RP, a nie lat 90-tych po i zachodnich wpływów po upadku żelaznej kurtyny. Mocno podziałała na mnie część poświęcona postrzeganiu gwałtów, które jeszcze całkiem nie tak dawno funkcjonowały w świadomości jako "odmiana aktu seksualnego", w którym kobieta skarży się, bo po prostu jest w pewien sposób niezadowolona. Pomijając fakt, że zawsze sama sobie jest winna. Po części dziś mamy już inny obraz, ale jak sami dobrze wiemy narracja o prowokacji ze strony kobiet ma się jeszcze całkiem dobrze. Świetny tekst o niebezpiecznej tendencji w literaturze w postrzeganiu przemocy fizycznej, psychicznej i gwałtów napisała Matylda.
Część druga poświęcona jest tematowi edukacji seksualnej w Kościele. Na początku XX wieku był on jej całkowicie przeciwny, a seks miał służyć jedynie prokreacji. Znów ciężko wczuć się w sytuację katolików, którzy nie mieli w tej narracji żadnego prawa do decydowania o liczbie potomstwa czy nawet decydowania o życiu matki w sytuacji zagrażającej jej ciąży. Lektura tego rozdziału dostarcza wiedzy na temat procesu, który doprowadził do zaakceptowania kalendarzyka małżeńskiego jako jedynej dopuszczalnej formy planowania rodziny. Ponadto dowiemy się, jak duży wpływ ma religia na kwestię współczesnej edukacji seksualnej w Polsce. Część trzecia, mimo że najkrótsza, najbardziej mnie zaskoczyła. W mojej głowie funkcjonował całkiem inny obraz wsi i podejścia jej mieszkańców do seksu niż ten, który wyłania się choćby z dawnych ludowych przyśpiewek. Oczywiście wnioski płynące z tej części nie są oparte jedynie na nich.
Mimo tak interesującej tematyki podanej w miarę przystępnej dla laika formie, według mnie nie sposób przeczytać tej książki od deski do deski za jednym razem. Duża liczba cytatów, zwłaszcza tych z początku XX wieku, a co za tym idzie pisanych nieco innym niż współcześnie językiem, wymaga większego skupienia (kto zgadnie co to rzkomopłcenie?). Spora liczba nazwisk, dat i pojęć również się na to nakłada. Tematyczne podrozdziały znacznie ułatwiają poruszanie się po treści. Po lekturze dochodzę do wniosku, że najlepiej rzucić na całość okiem jeszcze raz, z większym zasobem wiedzy niż przy pierwszym podejściu.
W którym miejscu jesteśmy dzisiaj? Czy tam, gdzie młodzież końca PRL-u, czy zupełnie gdzie indziej? Czasy rzecz jasna się zmieniły, ale problemy dorastającej młodzieży pozostają te same. Kwestia tego, by dostarczyć im odpowiedniej wiedzy o zachodzących w nich procesach, uświadomić, że seks nie jest jedynie czynnością, a relacja z drugą osobą to duża odpowiedzialność, przy tym wszystkim nie popaść ze skrajności w skrajność, ciągle jest nierozwiązana. O tym, czy nasz obecny system jest pod tym względem bliżej niż dalej doskonałości, dowiecie się poświęcając czas tej książce. Jeśli nie chcecie, by Wasze dzieci czerpały wiedzę na temat seksu i budowania relacji od gwiazd Youtube'a czy z książek o wątpliwym morale trzeba wziąć sprawy we własne ręce, a sięgnięcie po ten tytuł może być pierwszym krokiem w tym kierunku. Ze swojej strony gorąco polecam.
cytat strona 200.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję
To akurat nie bardzo ksiązka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że po zapoznaniu się z Twą recenzją, nawet skusiłabym się na lekturę owej publikacji. Może kiedyś, w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńNiewatpliwie tytul bardzo intryguje i chociazby ze wzgledu na niego z checia siegnelabym po te pozycje ;]
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w szkołach wciąż brakuje porządnej edukacji seksualnej, a dochodzą mnie słuchy, że w najbliższym czasie raczej nic nie zmieni się na lepsze w tym względzie. A powinno, ponieważ niedawno słuchałam ciekawego referatu poruszającego kwestię edukacji seksualnej i cóż, załamałam się jak bardzo ludzie wciąż potrafią być nieświadomi. Prowadząca podała przykład dwudziestokilkuletniej kobiety, które stosuje tabletki antykoncepcyjne na zmianę z koleżankami, czyli np. ona bierze co 3. Brak słów po prostu. A co do książki, myślę, że mogłaby mnie zainteresować :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że chętnie przeczytałabym tę książkę. I to nie tylko dlatego, że mam wrażenie, iż w kwestii edukacji seksualnej cofamy się do wieków średnich. Ciekawa jestem jak ten niezwykle istotny temat ewoluował w świadomości Polaków by stworzyć zagmatwany tygiel półprawd, z którym młodzież musi się zmierzyć na lekcjach wychowania do życia w rodzinie.
OdpowiedzUsuńCiekawa tematyka, aczkolwiek okładka mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
hehe z chęcią bym przeczytała dla draki:D
OdpowiedzUsuńReligia ma ogromny wpływ na postrzeganie seksu.
OdpowiedzUsuńTo podejście do gwałtów jako winy kobiety.... grrrr...
no aż boli i ściska...
UsuńChociaż czasy się zmieniają, to pewne tematy nadal uważane są za wstydliwe, co według mnie jest straszną głupotą. Książka mocno mnie intryguje, chętnie skonfrontowałabym współczesne podejście do seksu z tym, co ludzie myśleli sto lat temu. Zapewne nie raz bym się przy tym zdziwiła :D
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale raczej nie chciałoby mi się przydać. Dokładnie, rozmowa z dziećmi jest ważna, a nie żeby dowiadywały się poprzez inne źródła. Ja będę ze swoimi dziećmi rozmawiać, nie jak moja mama uważając, ze to temat tabu, grzech i w ogole powód do wstydu :)
OdpowiedzUsuńNo nie! A ja przeszłam obojętnie obok tej książki. Głupia ja! Zainteresowałaś mnie niesamowicie. Temat jest aż nazbyt aktualny, więc warto byłoby prześledzić sobie cała historię edukacji seksualnej. Niestety w tej chwili nie jesteśmy na dobrej drodze do zrozumienia własnej seksualności i cielesnych potrzeb kobiet i mężczyzn. Przytoczony przez Ciebie problem gwałtów mówi o tym bardzo wiele. Kultura gwałtu niestety nadal ma się bardzo dobrze, a brak edukacji seksualnej w szkole tylko dodaje jej skrzydeł. Dobrze, że ta książka powstała - chętnie się z nią zapoznam :).
OdpowiedzUsuńFajnie, że powstają takie właśnie książki. Może jeszcze nie teraz, ale kiedyś będę chciała po nią sięgnąć. Ostatnio czytałam właśnie o edukacji seksualnej przy okazji pewnego książkowego czasopisma i temat wydaje mi się ciekawy. Chętnie poszerzę na jego temat swoją wiedzę i skonfrontuję ją z własnymi doświadczeniami.
OdpowiedzUsuńMnie jakoś w ogóle do tej pozycji nie ciągnie. Więc podziękuję i wezmę się za książki z mojej przedługaśnej listy lektur do nadrobienia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
miłej niedzieli:)
OdpowiedzUsuńNie interesuje mnie taka tematyka, więc akurat tą książkę sobie podaruję. Ta dziwna okładka jednak mnie akurat troszkę intryguje... I te cytaty...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Uwielbiam historię, a język z przeszłości dla mnie nie straszny. Tematyka bardzo interesująca. Z przyjemnością sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPamiętam te lekcje w szkole na WDŻ czy biologii, gdzie nauczycielka była bardziej zawstydzona niż uczniowie i nic zupełnie nikt się nie dowiedział. XD
OdpowiedzUsuńWidzę, że poruszono w tej książce wiele ciekawych i niekoniecznie takich oczywistych w Polsce aspektów. I jak raczej to nie jest lektura dla mnie, to dobrze, że coś takiego powstało - może akurat uda się rozjaśnić niektórym trochę w głowach. ;)
Ja akurat edukację seksualną mam już za sobą, ale dla młodszych jak najbardziej. Gdzie jesteśmy teraz z edukacją? Chyba cofamy się dużymi krokami wstecz.
OdpowiedzUsuń