Jakub Ćwiek, Adam Bigaj - Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu


Milicja raczej nie brzmiało dumnie, a już na pewno nie tam, gdzie wychowywał się Adam Bigaj. Chociaż mógł wybrać inaczej, zdecydował się założyć mundur i rozpoczął swoją służbę, która trwała ponad trzydzieści lat. Przez ten czas wydarzyło się w Polsce sporo, co też ma swoje odzwierciedlenie w opowieściach byłego policjanta spisanych przez Jakuba Ćwieka. Ale jeśli właśnie myślicie, że to jakiej rzewne wspominki panów z gatunku "a pamiętasz, jak w osiemdziesiątym piątym...", to od razu zmieńcie wyobrażenie o tej książce. Tu nikt nie przynudza, tu czyta się z zapartym tchem.

Wywiad-rzeka to forma, w której utopiła się już niejedna dobra historia, dlatego cieszę się, że w Bezpańskim mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Dzięki niej przez cały czas ma się wrażenie, że historia płynie z ust wyjątkowo dobrego gawędziarza, a kiedy ktoś ciekawie opowiada, wiadomo, słucha się z prawdziwą przyjemnością. Bezpański zabiera nas do świata, którego albo wcale nie znamy, albo znamy tylko powierzchownie. Przenieśmy się więc do Wrocławia, gdzie przejdziemy długą drogę od szeregowego milicjanta, przez kierownika sekcji zabójstw po naczelnika wydziału kryminalnego. Najpierw jednak rzucimy okiem na koniec tej historii, a ten nastroi nas do całości w odpowiedni sposób.

Dla mnie, czyli dla osoby która urodziła się  rok po upadku komunizmu, czytanie o pracy w milicji, współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa i ogólnie o życiu w tamtych czasach, było na pewno czymś nowym (chociaż w dzieciństwie nasłuchałam się dowcipów o milicjantach, i co nieco o ich postrzeganiu przez społeczeństwo wiedziałam). Nie miałam za to pojęcia chociażby o fantazji, z jaką się w tym towarzystwie piło, tak jak i o wielu innych rzeczach. Krzywdzące byłoby jednak poprzestanie na pisaniu o dowcipach i wódce, bo pracy operacyjnej poświęcono w Bezpańskim zdecydowanie więcej miejsca, i ta faktycznie robi na laiku wrażenie. Zwłaszcza wtedy, gdy pracują ludzie kompetentni, zgrani i tacy, którym się po prostu chce. W tej części historii chciało się wielu.

Poza przykładami zwykłej, codziennej pracy kryminalnych, różnych przypadków i ludzi, którzy utkwili w głowie snującego tę opowieść, można też przeczytać chociażby o tym, jak wyglądała pomoc powodzianom w powodzi stulecia, walka z dopalaczami i ze zorganizowaną przestępczością. Po transformacji ustrojowej jedno z największych wyzwań dla policji stanowiły właśnie grupy przestępcze, a wyjaśnienie, dlaczego walka z nimi była tak ciężka, również znajduje się w tej książce. Pokonanie gangsterów, choć wyjątkowo trudne, nie było ostatecznie wcale największym problemem tej formacji. Tym stało się całkowicie co innego, i to właśnie spomiędzy jednej a drugiej, wesołej czy przykrej historii trzeba z tej lektury wyciągnąć.

Ciężko walczyć z kimkolwiek, kiedy okłada się samego siebie biczem ze słupków statystycznych. Kiedy nie tylko brak sensu i logiki w działaniach przełożonych, ale zwykłego zrozumienia czy chociażby nieprzeszkadzania w podejmowaniu działań. Kiedy atmosfera zamiast sprzyjać, dobija. Gdy z czasów milicji wraca nie koleżeństwo i zaufanie, a braki w podstawowym sprzęcie. Aż chciałoby się zawołać quo vadis policjo, skoro wyrzucasz tych dobrych w swoim fachu, ze względu na niepasujący komuś rodowód? Ludziom, którzy nie siedzą w temacie, a ze stróżami prawa mają kontakt co najwyżej przy kontroli drogowej, wejście w ten świat od kuchni może wiele wyjaśnić. Trzeba tylko mieć na uwadze, że niekoniecznie zastaniemy tam to, co chcielibyśmy zobaczyć.

Mimo wielu pięknych i zabawnych sytuacji w tym niełatwym przecież fachu, lektura jako "i śmieszno, i straszno", w miarę upływu stron akcent kładzie raczej na to drugie. W gruncie rzeczy nie mogło być inaczej, skoro "pies" został bezpański, prawda?

Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Marginesy.

Komentarze

  1. Znane nazwisko na okładce kusi. Może sięgnę po tę książkę - ciekawi mnie, jak wygląda zawód policjanta od wewnątrz.

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie zaciekawiła ta książka, a nie powiedziałabym tego, zważywszy na fakt, że to historie opisane przez Polaka. Najbardziej zainteresowały mnie te zmagania z grupą przestępczą. Także urodziłam się po upadku komunizmu, więc z chęcią bliżej, bym się przyjrzała temu tematowi. No i nie ukrywam, że te zabawne wątki, również mnie przyciągają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda o tych grupach przestępczych nie ma jakoś super dużo, ale temat jest poruszony. Książkę jak najbardziej polecam:)

      Usuń
  3. Byłam jeszcze dzieckiem, gdy opisane siły polityczne ścierały się ze sobą w ostatnich podrygach policji. Chętnie wrócę do tych czasów widzianych okiem milicjanta a spisanych przez jednego z ciekawszych autorów. Już nawet czeka na mnie na półce "potargowej". Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo że PRL nie jest okresem, który lubię jakoś szczególnie, i też historia milicji nigdy mnie nie ciekawiła, to ta książka zwróciła moją uwagę. To jest jednak inny świat, milicja obrosła już taką legenda, że chętnie dowiem się, jak to było naprawdę. Na pewno kiedyś się skuszę. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zapisz sobie ten tytuł, naprawdę warto:)

      Usuń
  5. "Bezpański" to naprawdę mocny dokument, który jednak czyta się jak najbardziej wciągającą powieść. Naprawdę oryginalna postać, a do tego Jakub Ćwiek, który zajął się całością. Polecamy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lektura jeszcze przede mną :) Myślę, że i mojemu mężusiowi by się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja urodziłam się przed upadkiem komunizmu. Nie noszę w sobie wielu wspomnień, mała byłam, ale żyłam wspomnieniami, komentarzami rodziców i ich znajomych. Bardzo chętnie popatrzę na te czasy z drugiej, tamtej strony. Książka czeka już na półce. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy