A.F. Brady - Na krawędzi / Mocne 2 na 10


Samantha James ma opinię najlepszego terapeuty w manhattańskim Centrum Psychiatrycznym Tyflos. Zajmuje się tam głównie najtrudniejszymi przypadkami, dlatego też pod jej opiekę trafia Richard, który odmawiał dotąd wszelkiej współpracy. Między terapeutką a pacjentem nawiązuje się nić porozumienia, jednak z czasem ta nić zaczyna się coraz bardziej plątać, a ich relacja nabiera niepokojącego charakteru. Sam zagłębia się w przeszłość Richarda, tylko czy aby na pewno powinna to robić?

Opis Na krawędzi zapowiadał ciekawy thriller psychologiczny, osnuty gęstą atmosferą szpitala psychiatrycznego, z której na pierwszy plan wysunie się pokręcona relacja na linii terapeuta-pacjent. Na zapowiedziach się niestety skończyło, bo co prawda ciężko powiedzieć o czym ta książka w ogóle była, ale nie mam żadnego problemu z określeniem, czego w niej zabrakło.

Pierwszy i największy grzech tej lektury to absolutny brak jakiegokolwiek tempa, które najwyraźniej zostało zatrzaśnięte gdzieś w szpitalnej izolatce, i to po dawce solidnych środków usypiających. Mamy tu kilka wątków, spośród których na pewno nie dominuje ten zapowiadany w blurbie, a ich poprowadzenie było po prostu słabe. Poza pracą Sam dużo miejsca zostało poświęcone jej życiu osobistemu, ale do tego jeszcze wrócimy. Choć przebywała w pracy przez trzy czwarte czasu i nawet się nią zajmowała, nie potrafię nic szczególnego o niej powiedzieć. Zero akcji, zero napięcia, co rusz pojawiał się rozdział, który był co najmniej zbędny, a nawet przeszkadzał, bo spowalniał i tak cofającą się do tyłu fabułę. A jeśli już jesteśmy przy rozdziałach - ta książka to niemal podręcznikowy przykład na to, że można je zrobić za krótkie. A.F. Brady właśnie takie zrobiła.

Przejdźmy do naszej głównej bohaterki, bo i ona ma swój udział w tak słabej ocenie końcowej. Ja rozumiem, że tworzenie postaci z problemami, i to takiej jak szanowana terapeutka ma swoje plusy, bo lubimy czytać o ludzkich słabościach. Ale czy aby na pewno musiał to być jednocześnie galopujący alkoholizm, chory związek, choroba i na dodatek kolejne dziwne relacje międzyludzkie? Czy pani doktor naprawdę musiała wymiotować co trzeci rozdział to tu, to tam, raz do kosza na śmieci w swoim gabinecie, raz do brodzika w czasie prysznica, do zatkanej muszli klozetowej, a nawet z balkonu? Czy musiała być aż tak zapatrzoną w siebie egocentryczką, że choć przez tę historię przetoczyło się naprawdę sporo osób, kompletnie nic o nich nie wiem? Być może ze względu na fabułę musiała, ale zamiast wzbudzić we mnie zrozumienie dla swoich słabości, wzbudzała raczej obrzydzenie. Niestety już do końca nic nie było w stanie mojego nastawienia zmienić. 

A jeśli już jesteśmy przy końcu książki, to ostatnie kilkadziesiąt stron czytałam o dziwo z zainteresowaniem. Tempo najwyraźniej wyrwało się z zamknięcia i popędziło co sił przed siebie, bo wreszcie zaczęło się coś dziać i nic tej akcji nie spowalniało. Prawda jest jednak taka, że gdyby to nie był egzemplarz recenzencki, to nie byłoby szans, żebym tego momentu doczekała, bo po prostu odłożyłabym książkę po kilkudziesięciu stronach. 

Szkoda, że potencjał tej historii nie został wykorzystany. Wydaje mi się, że autorka próbowała skupić się na zbyt wielu rzeczach, w efekcie nie dopracowując żadnej. Na krawędzi niestety mnie rozczarowało, i na pewno szybko o niej zapomnę.

Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Muza.

Komentarze

  1. Szkoda,że jest taka słaba , tym bardziej że ją kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to szkoda kasy, ale wiesz, może Tobie się spodoba, są tez bardzo zadowoleni z lektury.

      Usuń
  2. Widzę, że dobrze, że ją sobie odpuściłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie, jednak chyba jej nie przeczytam ;) za dużo mam dobrych książek które czekają na swoją kolej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pewnością nie przeczytam tej książki!

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie też dzisiaj skończyłam książkę, która mnie głęboko rozczarowała, więc chyba muszę odsapnąć od gorszych pozycji także na pewno nie przeczytam. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie poszukaj lepiej pewniaka na odreagowanie :)

      Usuń
  6. A już miałam kupić tę książkę. Na forach czytelniczych była tak chwalona, jednak Twoje argumenty mnie przekonały. Babka miała bulimię, czy wymiotowała z powodu jakiejś innej choroby, o której wspomniałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymiotowała bo była ciągle w zasadzie naprana :/ według mnie nie warto kupować.

      Usuń
  7. Nie no, idealny materiał na terapeutkę xD Mam ostatnio ten problem, że jak już decyduję się sięgnąć po thriller lub kryminał, to trafiam na nudne i słabe badziewie. Tym bardziej i to odpuszczę, skoro juz na starcie wiem, że słabe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No terapeutka powiedziałabym idealna xd
      Ten tytuł można sobie spokojnie darować.

      Usuń
  8. Oj, to zdecydowanie nie sięgnę po ten tytuł. Lubie thrillery, ale gdy cały czas coś się w nich dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro to taki badziew, to od razu rezygnuję z lektury. Szkoda czasu na takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurczę, rzeczywiście opis sugeruje ciekawą książkę, ale po Twojej recenzji już wiem, że po nią nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  11. Napisałam swoją recenzję, a teraz czytając Twoją widzę, że przeszkadzały nam te same aspekty ;) książka zdecydowanie za nudna jak na thriller :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy