Magdalena Niedźwiedzka - Bona. Zmierzch Jagiellonów


Zaczytując się w powieściach historycznych opowiadających o angielskich czy hiszpańskich dworach nieraz zastanawiałam się, jak wyglądałaby taka dobrze napisana książka o polskich władcach. Teraz już nie muszę się zastanawiać, bo właśnie taką przeczytałam - Magdalena Niedźwiedzka otwiera serię Zmierzch Jagiellonów z przytupem i nic w tym dziwnego, wszak bohaterką pierwszej części jest temperamentna Włoszka.

Początek XVI wieku to okres, który w całej Europie można określić jako pełen zmian, przełomów i po prostu emocji, dość wspomnieć o działalności Lutra elektryzującej kościół katolicki, czy rozkwit renesansu i działalności artystów z da Vinci na czele. W takiej Europie rządzili Jagiellonowie i to rządzili sporą jej częścią, choć bez wątpienia była to część różniąca się od zachodu i to nie tylko kulturowo. Wychowywana w całkiem innym niż polskie wysoko urodzone kobiety środowisku Bona Sforza była młoda, piękna, wykształcona i ambitna. O ile dwie pierwsze cechy były mile widziane, trzecią dałoby się przełknąć, tak ostatniej polska szlachta nie mogła nowej królowej darować. Ale Bona nie była z tych, które łatwo odpuszczają. Polityka nie była według niej domeną mężczyzn, a ta naszego kraju ewidentnie przeżywała kryzys. Tylko czy smoczyca z Wawelu jak ją nazywano miała jakiekolwiek szanse coś w niej zmienić? 

Żeby zrozumieć bohaterów, przywiązać się do nich, mocniej odczuwać ich wzloty i upadki trzeba dobrze ich poznać, i to właśnie umożliwia nam Magdalena Niedźwiedzka. Dlatego poznajemy Bonę, kiedy jako dziecko musi uciekać przed terrorem ze strony Lodovica Sforzy i żyje z matką wychowującą ją w określony sposób. Z tego powodu czytamy o młodym Albrechcie Hohenzollernie marzącym o byciu kimś znacznym. Po to widzimy Zygmunta jako młodszego, sfrustrowanego brata królów, księcia bez żadnych godności, bez szans na koronę, bez celu - by widząc, dokąd zmierzają, pamiętać, skąd przyszli.


Nie tylko charakterystyki postaci są mocną stroną tej wyjątkowej publikacji. Nie można pominąć wciągającej fabuły, żywego języka, lekko stylizowanych dialogów, opisów strojów, sal, dworskich intryg, a przede wszystkim sytuacji politycznej w Europie, dzięki którym jesteśmy cały czas w XVI wieku i nie mamy ochoty stamtąd wracać, choć przecież wiemy, że to już ostatnie złote lata Rzeczpospolitej. Czytanie tych kilkuset stron to prawdziwa przyjemność dla miłośników powieści historycznych, coś, czego absolutnie nie mogą przegapić. Choćby dla samej postaci Bony, tak niezwykłej kobiety, warto po tę książkę sięgnąć.

Z wypiekami na twarzy czytamy o Henryku XVII czy Izabeli Kastylijskiej, a zapominamy, że Polacy nie gęsi, i swoje dramatyczne wydarzenia na królewskich dworach mają - biorąc pod uwagę fakt, że drugi tom będzie dotyczył Barbary Radziwiłłówny (napiszecie, kto to był?;)), już nie mogę się doczekać, aż dostanę go w swoje ręce.

Egzemplarz recenzencki od wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Komentarze

  1. Kurka wodna, Twoja recenzja na prawdę zachęca, ale.... nie trawię historycznych książek. Mimo to jak mi się kiedyś odwidzi to na pewno będzie pozycja, którą bym się zaopiekowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę przeczytać! Kocham historię - zarówno Polski, jak i Italii, dodatkowo niesamowicie inspiruje mnie postać królowej Bony. Dzięki za polecenie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię historię Polski i mam chrapkę na takie książki, tylko mam pytanie, czy fabuła jest bardziej obyczajowa czy historyczna?

    Pozdrawiam
    Emil z mowmikate.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. To może być całkiem ciekawa lektura :) Bona to z pewnością osobowość i to taka, która do tej pory wzbudza zainteresowanie. Nic dziwnego, bo naprawdę trzęsła krajem, jak nie Europą, w dodatku była kobietą wyemancypowaną i to bardzo, jak na tamte czasy. Wydaje mi się, że nawet, gdyby żyła dziś, nadal wzbudzałaby kontrowersje. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki jej obraz wyłania się z tej książki, Bona to czysty ogień, tak żywa, że niemal wyskakuje z kart powieści:)

      Usuń
  5. Bardzo lubię dowiadywać się historycznych faktów, dlatego takie pozycje zawsze są dla mnie ciekawe. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie pociągają mnie losy władców. Może za bardzo kojarzą mi się z historią w szkole, a z nią nie mam dobrych wspomnień

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy