Katarzyna Marciszewska - Wiedźmy Himmlera [recenzja przedpremierowa, patronat]


Profesor Małgorzata Staroń-Matuszewska badała największy zbiór dokumentów masońskich w Europie, przechowywany w okolicach Poznania. Czy to z tego powodu została brutalnie zamordowana? Dlaczego zabójca pochował ją według zasad starożytnej religii? Co wspólnego  ma z tym wszystkim tajemnicze H-Sonderkommando utworzone przez samego Heinricha Himmlera? Zanosi się na to, że śledczy Roger Kalita nie będzie miał przy tej sprawie łatwego zadania.

Jak dobrze wiemy, na rynku nie brakuje książek inspirowanych historią, wszystkimi jej blaskami i cieniami. Lubimy czytać o światowych spiskach, podejrzanych organizacjach czy tajnych dokumentach przechowywanych gdzieś tam, w dalekim świecie, ale bywa, że intrygujące tematy mogą być całkiem blisko i długo czekać na czyjeś zainteresowanie. Kto z Was wiedział, że to właśnie w Polsce znajduje się tak niesamowity zbiór dokumentów o masonach, a wśród nich te dotyczące procesów czarownic z całego świata, zbieranych na polecenie Heinricha Himmlera? Ten temat w swoim kryminale postanowiła wykorzystać Katarzyna Marciszewska, co już samo w sobie wyróżnia w pewien sposób książkę. Interesujący element już mamy, ale co z resztą?

Jeśli chodzi o kreację postaci, to bohaterowie zarówno z pierwszego, jak i drugiego planu są wiarygodni i zaznaczają swoją obecność w powieści czymś więcej niż wygłaszaniem przydzielonych im kwestii, mają konkretną, złożoną osobowość i w trakcie czytania miałam ich niemal przed oczami. Nasz główny bohater, Roger Kalita, jest dość stereotypowym śledczym, bowiem niepoukładane życie osobiste naznaczone traumą, pracoholizm czy trudny charakter w przypadku takich postaci nie jest niczym nowym. Mimo to opisując tego mężczyznę pokusiłabym się o stwierdzenie, że jego sumienie jest bardziej elastyczne, niż można by się po stróżu prawa spodziewać i to go w pewien sposób wyróżnia. Czy to źle, czy dobrze dla śledztwa i życia osobistego komisarza, przekonacie się przy lekturze. Nieszablonową postacią jest sama denatka - o pani profesor z pewnością nie można powiedzieć, że była przeciętną kobietą. Jej życie osobiste i relacje z członkami rodziny jeszcze bardziej namieszają w już i tak trudnym śledztwie. O zmarłych ponoć mówi się dobrze albo wcale, czy tak też będzie w tym przypadku?

Przechodząc do najważniejszej części kryminału od razu powiem, że do samego końca nie miałam pojęcia, kto zabił panią profesor, a krąg podejrzanych nie był znowu aż tak szeroki. Autorce udało się naprawdę sprytnie podsuwać raz po raz mylne tropy, martwe punkty i fałszywe podpowiedzi, przez co błądziłam razem z policją między poszlakami związanymi z przeszłością i pracą denatki, a teraźniejszością i jej życiem osobistym. Przystępny język oraz dość żwawe tempo akcji w połączeniu z chęcią poznania tożsamości mordercy, nie pozwoliły mi odłożyć lektury do ostatniej strony. Na koniec rzecz jasna okazało się, że "to było oczywiste i jak mogłam na to nie wpaść", no ale tak to już z kryminałami bywa, że szukamy tam, gdzie autor nam każe, a nie tam, gdzie trzeba. Małe zastrzeżenia mam jedynie do niektórych dialogów, bywało, że postacie w zwykłych rozmowach używały zbyt formalnego języka, co dość często zdarza się w debiutach.

Na koniec - jeżeli obawiacie się, że wątek historyczny dominuje w tej historii to uspokajam - to nie jest książka o Trzeciej Rzeszy (a takie było moje pierwsze skojarzenie na widok okładki). To opowieść  o zabójstwie i pobudkach, jakie kierują mordercą, a te, jak wiemy, od wieków pozostają te same. Wiedźmy Himmlera to kryminał, który łączy w sobie interesujący temat, dobrze wykreowane postacie i jeszcze lepiej ukrytego mordercę. Jeśli o mnie chodzi to liczę na to, że śledczy Kalita jeszcze będzie miał okazję się wykazać, bo ta postać, podobnie jak cały debiut autorki, ma duży potencjał.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Premiera 15 listopada.

Rzućcie okiem na zwiastun:

Komentarze

  1. Rewelacyjna książka. Moja recenzja pojawi się na dniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię polskie debiuty, zwłaszcza jeśli są kryminałami:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zainteresowałaś mnie tą książką.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesująca tematyka! Zapisuję tytuł bo to moje klimaty! :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam pojęcia o zbiorach masońskich w Polsce. Pozycja dla mnie, ostatnio z kryminałem mi po drodze.

    OdpowiedzUsuń
  6. W pierwszym momencie miałam takie samo skojarzenie jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zupełnie zawróciłaś mi tym tytułem w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aktualnie nie mam ochoty czytać o nazistach...

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślałam początkowo, że to taka typowo historyczna książka, a tymczasem mamy tutaj kryminał. Ja bardzo lubię takie klimaty, więc podkradam tytuł i jak tylko pojawi się w sprzedaży będę na niego się czaić.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy pomysł na książkę, ale nie wiem, czy jestem ostatnio w humorze na takie klimaty. Zapamiętam tytuł na później. ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podobają takie kryminały, osadzone w czasach historycznych.
    Super!

    OdpowiedzUsuń
  12. Intrygująca i tajemnicza historia, którą muszę poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. myślę że książka intryguje;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oho! Muszę KONIECZNIE to przeczytać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Aline Ohanesian - Dziedzictwo Orchana

Peety. Pies, który uratował mi życie.

Katarzyna Berenika Miszczuk - Ja, anielica [recenzja]

Obserwatorzy