Iwona Kienzler - Marysieńka i Sobieski. Wielka miłość [recenzja]
Jakie macie pierwsze skojarzenie z Sobieskim? (Proszę, tylko nie mówcie, że papierosy). Może pomyśleliście o odsieczy wiedeńskiej, może o tym, że był królem, może o pałacu w Wilanowie, a może właśnie o listach, które słał do swojej Marysieńki. Myśląc o słynnych postaciach z historii często kojarzymy kilka ważniejszych faktów z ich życiorysu, ale czy zastanawiamy się, co miało miejsce przed tym i po tym, o czym mówili na lekcjach historii?
Wszyscy dobrze wiemy, że w przeszłości o wyborze męża najczęściej mógł decydować każdy, tylko nie przyszła panna młoda. Podobnie było z kandydatkami na żony królów - jeśli ożenek był korzystny dla państwa, to najmniej atrakcyjna kobieta wygrywała w walce o ten zaszczyt (w której rzadko kiedy brała nawet udział, wszystko przecież załatwiano poza nią). O miłości czy nawet o wierności swoich mężów, królowe czy żony wysoko urodzonych mężczyzn, rzadko kiedy marzyły. Inaczej było z Marią Kazimierą. Czy dlatego, że była tak niezwykła?
Nie wiem, czy Marysieńka istotnie miała w sobie coś niesamowitego, ale z całą pewnością uczucie, które połączyło ją z Sobieskim było niecodzienne, a ich historia miłosna zawstydza pewnie większość literackich romansów, choćby nie wiem ile zwrotów akcji autorzy w nich umieścili. Może miłość jest ślepa, a Maria Kazimiera nie była bez wad, ale czy to nie piękne, że mężczyzna, zwłaszcza król w tamtych czasach, dochowywał wierności swojej żonie? Nawet wtedy, gdy ona wyjeżdżała na długie miesiące, wtedy, gdy on sam wyjeżdżał na dalekie wyprawy wojenne? Temperatura ich związku musiała być niemała, skoro Marysieńka w listach do Janiczka posyłała swoje włosy łonowe - tak, król był wniebowzięty. Ich miłość to główny temat tej książki, ale nie jedyny.
Jeśli ktoś mówi, że dzisiejszy świat moralnie upada, to pewnie nie czytał książek traktujących o życiu elit w przeszłości. Zdrady, namiętności, dewiacje seksualne, kłamstwa, brutalność, pijaństwo, chciwość i wieczna polityka - czy my tego skądś nie znamy? Ba, jeśli myślicie, że komisję śledczą wymyślili współcześni politycy, to jesteście w błędzie. I to nie jest tak, że po tym rozszalałym morzu ludzkich wad i słabości pływał sobie stateczek z dwójką naszych niewinnych bohaterów - oni też mieli swoje za uszami. Najbardziej w tym wszystkim uderzyło mnie kupczenie polskim tronem. Zagraniczni królowie korumpujący Polaków, by Ci głosowali na ich kandydata, nasi rodacy ułatwiający ten proceder w imię rzadko kiedy dobra kraju - częściej by zrobić na złość opozycyjnemu magnatowi, który ileś lat temu nacisnął im na odcisk... smutne. Z perspektywy czasu wyraźnie widać, że wolna elekcja nie mogła się w naszym kraju udać, a zabory były kwestią czasu.
Nie jest to fabularyzowana opowieść, nie trzeba się jednak obawiać usypiającego narratora. Książkę czyta się wyjątkowo płynnie i lekko. Podział na rozdziały ułatwi odnalezienie się w historii tym, którzy nie orientują się w XVII-wiecznych zawirowaniach w naszym kraju i na świecie. Czytając część poświęconą panowaniu chociażby Jana Kazimierza zasmuci się niejeden fan Sienkiewiczowskiego Potopu, Iwona Kienzler nie pisze "ku pokrzepieniu serc", w oparciu o źródła pisze po prostu jak było. Dzięki temu można spojrzeć na tamte wydarzenia z innej perspektywy, jak na przykład na rolę Marii Ludwiki, żony wspomnianego wyżej Jana Kazimierza, w obronie naszego kraju przed Szwedami. Podobnych zaskoczeń jest w książce więcej.
Przy lekturach Philippy Gregory opowiadających o historii Anglii zastanawiałam się, czy ktoś pisze coś podobnego o naszych kraju. Marysieńka i Sobieski nie przypomina chociażby Kochanic króla, ale obie autorki w swoim własnym stylu zaciekawiają czytelnika wydarzeniami z przeszłości. W tej książce znajdziecie historię, jakiej nie uczyli nas w szkole, przekonajcie się sami.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Lira.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Lira.
Raczej nie dla mnie tym razem.:)
OdpowiedzUsuńNa pewno bym się zdziwiła, czytając tę książkę.
OdpowiedzUsuńPrzyciągnęłaś mnie tym zdaniem o historii, której nie uczyli w szkole :) Czemu nie?
OdpowiedzUsuńNiestety, tym razem nie sięgnę po książkę, ale skoro zawarta jest w niej historia, jakiej nie uczono nas w szkole, warto by sięgała po nią młodzież.
OdpowiedzUsuńJakoś tak teraz MG wydało 'Marysieńkę' autorstwa Boya. To na pewno ciekawy temat, bo czytałam ich listy miłosne. W sumie to piękna miłość, choć włosy łonowe? Dziwny fetysz i obrzydliwy. Jakby bielizna, to jeszcze. Choć wtedy to musiałaby być wielka paka, a nie cienki liścik.
OdpowiedzUsuńChyba przeczytam :D Nareszcie ktoś dał sobie spokój z tworzeniem wielce skrzywdzonej bohaterki "bo zmusili ją do ślubu a mąż ją zdradza". Taka pozycja byłaby miłą odmianą, a to, że autorka pisze "jak było", a nie "jak chcemy, żeby było" tylko bardziej mnie ciekawi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam tę książkę. Mam na nią od jakiegoś czasu chrapkę :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że "Marysieńka i Sobieski" to coś dla mnie. Uwielbiam wszelkiego rodzaju książki historyczne, zwłaszcza jeśli dostarczają wiedzy, "której nie uczyli w szkole" :) Co do wspomnianej twórczości Philippy Gregory co prawda nie znam, ale oglądam właśnie serial "Biała Królowa" nakręcony na motywach jej powieści i bardzo mi się podoba. W naszym kraju też powstają podobne książki - mnie oczarował Robert Foryś swoim "Gambitem hetmańskim", w którym właśnie Marysieńka Sobieska jest francuską agentką. Mimo że to fikcja oparta na wydarzeniach historycznych, problem korupcji i interesowności magnatów, oraz naszej rodzimej gry o tron został, wydaje mi się, ukazany bardzo trafnie.
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zapoznałabym się z treścią tej książki :) Ja z historią miałam różne momenty i wiele tutaj zależało od nauczyciela (mówimy bowiem o czasach szkolnych). Zakończyło się podejściem dość ambiwalentnym - uczyłam się tego, co ode mnie wymagano, większe zainteresowanie wyrażając przy starożytności. Od jakiegoś czasu coś się jednak zmienia i ciągnie mnie do powieści historycznych...Najpierw Świętosława opisana przez Cherezińską a teraz Dynastia Tudorów. O Sobieskim poczytałabym zatem chętnie, bo ten wątek miłosny między nim a Marysieńką był miłym epizodem w szkole ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam "Świat królowej Marysieńki" Kornelii Stepan i bardzo mi się podobał :). Niestety ta pierwsza część pozostała bez kontynuacji...
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu mam oko na tę książkę, chętnie ją przeczytam, ogromnie lubię historię, a wątek Sobieskiego i Marysieńki jest bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bardzo mnie zaciekawiłaś tą recenzją. Z przyjemnością przeczytałabym coś opartego na faktach i bez ubarwień.
OdpowiedzUsuńHej, skojarzyłam od razu z listami! Chyba nawet kiedyś jakieś omawialiśmy na polskim! Chętnie bym się dowiedziała, jak wyglądała ta historia od kulis, bo wygląda na to, że nabiera kolorów i jest o czym czytać. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka idealna dla mnie:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tego typy książki, a te dwie postaci w naszej historii są naprawdę niezwykle ciekawe, dopisuje do swojej listy książek, które muszę mieć koniecznie w swojej biblioteczce! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ostatnio właśnie myślałam, że narzekamy na obecne czasy, a przecież bywały dużo gorsze! Książkę chętnie przeczytam. Nono wysyłać włosy łonowe, ciekawy pomysł :P
OdpowiedzUsuń