Marta Guzowska - Raj

Galeria handlowa jednym kojarzy się z rajem, innym bardziej z piekłem (to drugie skojarzenie pewnie częściej mają mężczyźni czekajacy na swoje szalejące w sklepach połowice). Na otwarcie tego konkretnego Raju wyruszyło chyba całe miasto, bo najlepszy czas na łowienie okazji to właśnie pierwszy dzień w nowej galerii, a przynajmniej tak wszyscy myślą. W tym tłumie jest też kilka osób, które z różnych wzgledów nie opuszczą budynku przed zmrokiem. Ich drogi będą się krzyżować, plątać, a Raj nocą będzie czymś zupełnie innym niż za dnia. Noc w raju - brzmi kusząco? Uwierzcie mi, że absolutnie nie.

Sam pomysł na fabułę można określić jako skrzyżowanie horroru i escape roomu, z tym że Raj nie jest powieścią grozy, a thrillerem psychologicznym. Fakt pozostaje faktem - zamknięcie w ogromnym budynku, zagrożenie, którego bohaterowie nie mogą przewidzieć ani zlokalizować i ciąg zdarzeń prowadzących do coraz mroczniejszych wypadków, zdecydowanie nadaje powieści mocnego akcentu.

Podział na rozdziały przedstawiane z perspektywy różnych bohaterów ma kilka zalet. Nie tylko dodają one całej historii dynamizmu, ale pozwalają też poznać wydarzenia z różnych perspektyw; czasem uzupełniają się nawzajem - jedna osoba wie coś, czego nie wie inna. Dzięki temu czytelnik spokojnie nadąża za wydarzeniami, czego nie można powiedzieć o bohaterach. Autorka porządnie miesza w fabule; postacie kojarzyły mi się z zamkniętymi w domku dla lalek zabawkami, którymi steruje według własnego widzimisie ktoś o bardzo niepokojącym wyrazie twarzy.

Jeśli już jesteśmy przy postaciach, to tu też trzeba oddać pani Guzowskiej sprawiedliwość i powiedzieć, że naprawdę potrafi kreować bohaterów. Każdy z nich jest więcej niż charakterystyczny, ma własne jasno sprecyzowane motywacje i tak naprawdę ciężko tu kogokolwiek polubić - wybór między wręcz chorobliwie nadopiekuńczą matką, dwoma zblazowanymi nastolatkami, dwoma dilerami i złodziejem - ciężka sprawa. W pewnym momencie łapałam się na typowaniu, kto tu jest najgorszy, ale z drugiej strony postać pozytywna na tle tak... barwnej reszty byłaby chyba aż zbyt ograna. W każdym razie bohaterowie nie muszą przecież dać się lubić, ważne, by byli przekonujący. Ci z pewnością właśnie tacy byli.

Na koniec rzecz jasna finał, czyli rozwiązanie całej tej poplątanej akcji. Ze względu na oryginalną fabułę ciężko było określić, jak w ogóle może zakończyć się ta noc i co będzie można przeczytać w epilogu. Prawie wszystko mnie usatysfakcjonowało, chociaż jak dla mnie zabrakło jednego pozytywnego akcentu w tym zakończeniu, czegoś, co pozwoliłoby zamknąć Raj z jakąś optymistyczną myślą.

Podsumowując, najnowsza książka Marty Guzowskiej jest pomysłowym, bardzo dobrym i bardzo pesymistycznym w wymowie thrillerem. Na taki czytelniczy raj skusi się każdy miłośnik tego gatunku.

Egzemplarz recenzyjny od wydawnictwa Marginesy.

Komentarze

  1. Mi bliżej jest do mężczyzn, dla mnie galeria handlowa to piekło. Co do książki, to zgadzam się, że ważne jest by bohaterowie byli przekonujący, ale z drugiej strony jak wszyscy są denerwujący, to jest ci to obojętne co się z nimi stanie. Jak już wcześniej wspomniałam boję się sięgać po polskich autorów, więc pewnie się nie skuszę. Wciąż jeszcze nie przeczytałam SPRINTU;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, było mi obojętne co się z nimi stanie, nikomu nie kibicowałam :)

      To może w bliskiej przyszłości Ci się uda ten Sprint nadrobić:)

      Usuń
  2. Fabuła mi się mega podoba, już się boję tej galerii !:) Po książkę bardzo chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawidzę robić zakupów, więc już na starcie rozumiem desperację bohaterów, którzy utknęli w centrum handlowym :) Nie znam jeszcze twórczości Guzowskiej, ale mam ją w planach. Chciałam zacząć od wcześniejszej serii, ale teraz nie wiem czy jednak nie powinnam najpierw sięgnąć po "Raj", bo bardzo lubię thrillery psychologiczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wystarczyłoby mi przeczytanie, że to thriller psychologiczny i już bym była zaciekawiona :) Z drugiej strony wolę lubić niż nie lubić bohaterów - po temu źle mi się czytało np. "Czarną trasę". No ale i tak mnie zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sen letni? Coś tu cicho...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Peety. Pies, który uratował mi życie.

5 cech dobrej książki

Jessie Burton - Marzycielki

Obserwatorzy