Gregg Hurwitz - Człowiek znikąd. Orphan X / Super Jack Reacher na harleyu /


Orphan X to wyszkolony w tajnym rządowym programie zabójca, i to zabójca nie byle jaki, bo w końcu amerykański rząd nie tworzy tajnego programu ot tak. Trening, jakiemu został poddany od dwunastego roku życia można określić jako nieludzki, i taki też był jego cel - odczłowieczyć, stworzyć  bezlitosną maszynę do zabijania. Dzięki swojemu mentorowi Orphan X nie zabił w sobie sumienia, które w pewnym momencie kazało mu się z tego programu wycofać. Nietrudno się domyślić, że nie mógł tak po prostu złożyć wypowiedzenia. Evan Smoak został Człowiekiem znikąd, ukrywającym się przed byłą organizacją zawzięcie polującą na swojego byłego członka. Za cel swojego życia obrał ratowanie ludzi w opresji. W drugim tomie pomaga dziewczynie, którą ma na oku handlarz żywym towarem. Evan szybko z niosącego pomoc staje się tym, który tej pomocy potrzebuje - zostaje porwany przez ludzi, którzy co prawda nie znają jego prawdziwej tożsamości, ale wiedzą wystarczająco dużo, żeby się ich obawiać. A w każdej chwili mogą o nim odkryć więcej...

Człowiek znikąd to drugi tom serii z Orphanem X, co umknęło mi przy zamawianiu tytułu do recenzji, autor przytoczył jednak wystarczająco szczegółów z pierwszej części, by można było bez przeszkód zaznajamiać się z historią, o której dziś piszę, bez czytania poprzedniej książki. Tajny program, maszyny do zabijania, zbuntowany człowiek o niesamowitych zdolnościach, nieograniczonym budżecie i misji ratowania świata oraz niesienia pomocy - brzmi jak gruba sensacja i tak w rzeczywistości jest. Seria z Evanem Smoakiem zapowiada się na mix Jacka Reachera, Supermana i Renegata, i muszę przyznać, że to połączenie wyszło wyjątkowo udanie.

W tej części to nasz główny bohater będzie potrzebował swojej własnej pomocy, ponieważ popadł w naprawdę niezłe tarapaty. Uwięziony, torturowany, otumaniony narkotykami, będzie musiał toczyć walkę z wrogiem, który z dnia na dzień będzie coraz bardziej liczny i niebezpieczny. Zwrotów akcji oraz kolejnych niespodzianek nie brakuje aż do ostatniej strony, przez co w pewnym momencie poczułam przesyt, bo nawet jak na "super Jacka Reachera na harleyu" było tego wszystkiego ciut za dużo. Nie odmówię jednak autorowi pomysłowości i umiejętności dawkowania napięcia - przez większą część książki sytuacja wydawała się beznadziejna i naprawdę byłam ciekawa, jak uda się wyjść bohaterowi z tych wszystkich opresji.


Co ważne, Evan Smoak nie został jako postać sprowadzony jedynie do tego, co tu i teraz. To bohater z przeszłością, która rzutuje na niego i mocno wpływa na jego poczynania. Zmagania Evana z samym sobą były równie, o ile nawet nie bardziej ciekawe niż to, co działo się wokół jego osoby. Książka nie została tym samym spłaszczona do wymiaru emocjonującej, ale jednak tylko sensacji, zawiera też aspekt psychologiczny, porusza problem traumy, celu w życiu, poczucia winy i szeroko rozumianego człowieczeństwa. Nie twierdzę, że przy lekturze jest wybitnie dużo czasu na egzystencjalne rozważania. Akcja raczej na nikogo nie czeka, gna do przodu, leje się krew, a kolejne przeszkody wymagają od bohatera coraz to większej pomysłowości. Nie znaczy to, że gdzieś w tle nie przewijają się pytania, nad którymi można się po odłożeniu książki zastanowić.

Na początku porównałam Orphana X do popularnych postaci z popkultury. To fakt, że Evan Smoak przypomina znanych mi już bohaterów, ale ma też swoje własne, unikalne cechy, które mogą przykuć do serii czytelnika na dłużej. Ja jestem jak najbardziej na tak i już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z Evanem.

Tłumaczenie: Maria Gębicka-Frąc
Tom: 2
Wydawnictwo Albatros


Komentarze

  1. Jakoś nie jestem przekonana, choć czuję, że jest w moim guście.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czyta się naprawdę nieźle i to dobra lektura na kilka długich, wolnych wieczorów. A po przeczytaniu może być trudno doczekać się kolejnego spotkania z Evanem. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Peety. Pies, który uratował mi życie.

5 cech dobrej książki

Jessie Burton - Marzycielki

Obserwatorzy