Andy Riley - Król Jaskrawe Gatki i Podły Imperator


Dziewięcioletni król Edwin naprawdę kochał swoich poddanych, w końcu co tydzień kupował dla nich niemałe ilości czekolady - sami przyznacie, że to piękny i całkiem smaczny dowód przywiązania. Chłopiec chętnie uszczęśliwiał podległych mu wieśniaków, jednak zdecydowanie mniej ochoczo słuchał wykładów minister Julii na temat finansów, więc pewnego dnia królewski skarbiec okazał się pusty. Na taką okazję czekał Podły Imperator, a jego przerażający śmiech fuu huu huuuu huuuu nie mógł zwiastować niczego dobrego. Czy Urwison wykorzystał nadarzającą się okazję i pozbył się Edwina by przejąć władzę w Edwinogrodzie? 

Król Jaskrawe Gatki i Podły Imperator to początek serii książeczek dla dzieci skierowanej według mnie do kilkulatków rozpoczynających przygodę z samodzielnym czytaniem, ale starszaki też będą się przy lekturze dobrze bawić. Historia jest w prosta i łatwa w odbiorze, nie brakuje w niej humoru i co najważniejsze morału. Już samo to wystarczyłoby, by móc polecić ją jako wartą uwagi, ale ta książka ma jeszcze większy atut.


Według mnie nadaje się idealnie jako "zachęcacz" dla dziecka, które jak dotąd nie przejawiało wybitnej chęci do czytania. Już okładka i tytuł mogą przykuć uwagę, ale to po otwarciu książki ukazują się sztuczki mające tę uwagę utrzymać. Krótkie rozdziały, różne fonty, zabawne (czarno-białe) ilustracje - a to wszystko przy zachowaniu umiaru, dzięki czemu tekst wciąż jest na dominującym miejscu.  

Jak każda szanująca się bajka, tak i ta ma czarny charakter. Urwison jest tak przerażający, jak jego specjalny śmiech, więc nietrudno się domyślić, że wielkiego strachu w dziecku nie wywoła. Małego też nie. Zamiast tego na pewno rozbawi, a jego niecne plany będą przez to wydawać się jeszcze śmieszniejsze. 
- A, słyszałem o czymś takim. To się nazywa "dyskusja". Jak przejmę władzę, nie pozwolę im na takie dyrdymały. Ale trzeba przyznać, że to ciekawe zjawisko.
Podsumowując - to 224 strony dobrej zabawy, które mogą zachęcić nielubiące książek dziecko do czytania. Mnie i moją córkę zachęciły do tego, by zostać w królestwie Edwina na dłużej. 

Wydawnictwo Literackie
Przekład: Maria Jaszczurowska

Cytat: strona 78

Komentarze

  1. Poczekam aż mój siostrzeniec będzie trochę starczy i wtedy przeczytamy wspólnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio coraz częściej czytam książki dla dzieci :) Jak mi wpadnie w ręce, to na pewno do niej zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powoli kompletuje biblioteczkę mojemu synkowi. I ta książka się w niej znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieci co prawda jeszcze mam, ale może za kilka lat mi się o niej przypomni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że książka fajnie wydana i zilustrowana.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że książka posiada sporo zalet. Krótkie rozdziały oraz ilustracje są faktycznie trafem w dziesiątkę jeśli chodzi o lektury mające zachęcić dziecko do czytania. Moja córka jest jeszcze zbyt mała, ale kiedyś może podsunę jej ten tytuł pod nos.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Truchlałam w środku. Luke Dittrich - Eksperyment [recenzja przedpremierowa]

Mario Puzo - Ojciec chrzestny [recenzja]

7 błędów, które popełniłam w ciągu dwóch lat prowadzenia bloga książkowego

Obserwatorzy