7 błędów, które popełniłam w ciągu dwóch lat prowadzenia bloga książkowego

Źródło
Nowy rok rozpocznę od podsumowania, tak jak większość blogosfery zresztą. W tym miesiącu co przeczytałam skończy dwa lata. Zakładając tę stronę nie miałam pojęcia o prowadzeniu bloga. Jak wszyscy dobrze wiemy, kiedy bierzemy się za coś po raz pierwszy, nie sposób uniknąć błędów (za drugim i trzecim razem też, co najwyżej popełniamy inny zestaw pomyłek). Co z perspektywy czasu uważam za potknięcie na blogerskiej ścieżce?

1. Pisałam opinię od razu po przeczytaniu książki. 
Czytałam książkę przez kilka godzin pod rząd, jeśli była dobra to nawet nie jadłam i nie piłam byle tylko nie odrywać się od lektury. Wreszcie ostatnia strona i koniec. Co robiła Dorota? Otwierała blogera i pisała co jej pierwsze przyszło do głowy. To wcale nie byłoby takie złe, w końcu tekst pisany "na świeżo" też ma swoje zalety, gdyby nie to, że...

2. Publikowałam zaraz po napisaniu tekstu.
Tak, to jeden z moich największych błędów. Nie dość, że nie dałam sobie czasu na przemyślenie tego, co przeczytałam, to jeszcze po pobieżnym sprawdzeniu błędów puszczałam beztrosko takie niedoróbki w świat. I żeby nie było - naprawdę zdaję sobie sprawę, że są blogerzy, którzy potrafią przysiąść i napisać tekst zdatny do publikacji za pierwszym podejściem, ale ja nigdy do nich nie należałam. 

3. Czytałam zbyt wiele książek.
Blogowanie wciąga. W ekscytacji pisaniem opinii, odwiedzaniem innych blogów i czytaniem komentarzy pod własnymi opiniami, chciałam więcej i więcej. Kiedy do tego doszły egzemplarze recenzenckie, dużo egzemplarzy, a wraz z nimi terminy... Wytrzymałam kilka miesięcy, by potem to odchorować. Powiedziałam sobie wtedy, że albo zacznę mierzyć siły na zamiary, albo zabiję w sobie chęć do czytania. W ten sposób w roku 2017 w żadnym miesiącu nie przeczytałam więcej niż 8 książek, najczęściej było to 6 tytułów, a i to nie zawsze było proste.

4. Odwiedzałam za dużo blogów.
Był czas, że odpalałam blogrolla i odwiedzałam blog za blogiem, wpis za wpisem, starając się u prawie każdego zostawić jakiś w miarę normalny komentarz. O ile przez pierwsze miesiące  działalności w blogosferze można to podciągnąć pod rozpoznawanie środowiska, tak w dalszej perspektywie okazało się to czystą stratą czasu. Po co czytać dziesiątą  w tym tygodniu recenzję książki, po którą i tak nie zamierzam sięgnąć? Po co wchodzić do kogoś, kogo czytelnicze wybory nie pokrywają się z moimi, co więcej, nawet nie bardzo interesuje mnie, co dana osoba ma do powiedzenia o konkretnym tytule? 
5. Porównywałam się z innymi.
Do tego błędu najciężej jest przyznać się przed samą sobą. Bo niby dorosła kobieta powinna wiedzieć, że nic dobrego z tego nie wyniknie, ale pokusa jest wielka. Obserwatorzy, liczba wpisów, komentarzy, współprac, a przede wszystkim talent - lekkość stylu, piękne zdjęcia, przyciąganie czytelników. Zwracając uwagę na to, ile mi brakuje do innych, traciłam z oczu to, by być lepszą od siebie z wczoraj. Niby banalne, ale nie tak oczywiste rzeczy zdarzało mi się uświadamiać sobie na nowo.

6. Nie odpisywałam na komentarze.
Złożyło się na to kilka rzeczy. Spam, brak czasu, chęci - głównie tego ostatniego. To duże zaniedbanie z mojej strony, które planuję naprawić - bo może nie powiem, że jestem tu i piszę tylko dla czytelników, na to jestem zbyt dużą egoistką, ale na pewno bez czytelników co przeczytałam nie byłoby tym, czym jest, a komentarze osób, które faktycznie post przeczytały, naprawdę dają mi wiele radości.

7. Traktowałam to wszystko zbyt serio.
Egzemplarz recenzencki i ciągnący się za nim termin traktowałam jak najpoważniejszy deadline. Starałam się, bywało, że za bardzo, przez co wychodziło gorzej, niż gdyby nie zależało mi w ogóle. Zamiast cieszyć się zasiadając do bloggera, stękałam "muszę napisać o tej książce". Bardzo chciałabym nie musieć, a chcieć. Ciekawe, czy mi się uda. 

Zabrzmiało to trochę jak spowiedź, prawda? To skoro już wyznałam winy, nie pozostaje mi nic innego jak postanowić się poprawić;). Nie twierdzę, że to, co dla mnie było błędem, jest nim także w Waszym przypadku. Chętnie poczytam o tym, co znalazłoby się u Was na podobnej liście.

A na koniec życzę Wam wspaniałego 2018 roku:) 




Komentarze

  1. Wiesz, ja niestety nadal popełniam sporo z tych błędów. W 2017roku zdecydowanie za dużo na siebie wzięłam, przez co miesięcznie czytałam nawet powyżej 20 książek (w tym z dziecięcymi), ale to za dużo. W tym roku muszę trochę odpuścić, żeby nie zabić w sobie przyjemności z czytania. Poza tym 2018r ma być z pewnych względów inny, ale o tym może niedługo ;)
    Ale... Może jednak chcesz spróbować swoich sił w wyzwaniu czytelniczym? Nie namawiam, ale zapraszam ;)
    Buziaki! I szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 20 książek to faktycznie spore obciążenie miesięcznie, ale czasem różne rzeczy się potrafią nałożyć i potem jest jak jest, zwłaszcza przy czytaniu, które wymaga czasu.
      Zmiany u Ciebie?;) Czekam na szczegóły:D
      Do wyzwania się nie dołączę, ale zawsze podziwiam uczestników i organizatorów takich zabaw :)
      Szczęśliwego 2018:)

      Usuń
  2. Ja dopiero zaczynam blogowanie i już widzę, że popelniam te same błędy. Twój post dał mi wiele do myślenia, dzięki.:)
    Zaczytanego, szczęśliwego 2018-go😘🍷🎈

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wydaje, że chyba mało kto nie przerabial takich czy innych pomyłek :)
      Tobie również życzę zaczytanego szczęśliwego 2018 roku :)

      Usuń
  3. Ja popełniłam jeszcze jeden wielki błąd - przy pierwszym podejściu poddałam się za szybko. Rozpaczliwie wręcz chciałam zobaczyć jakieś efekty, a na wszystko potrzeba czasu ;) Przyznaję się również do wzięcia na siebie zbyt wielu książek. Obecnie jestem na etapie mocnej redukcji jakiejkolwiek współpracy.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę szczęśliwego nowego roku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u Ciebie było inaczej niż u mnie pod tym względem. Zakładając naczytałam się poradników mówiących, że efekty na blogu, komentarze to hohoho, Panie, nie taka prosta sprawa :p A okazało się, że jednak szybko się to wszystko potoczyło.
      Zbyt wiele książek - większość blogerów ma chyba z tym problem, ale książki już to do siebie mają :)
      Tobie również życzę wspaniałego 2018 roku i samych przyjemności z blogowania ;)

      Usuń
  4. Masz rację, trochę zabrzmiało to jak spowiedź - ale najwyraźniej tego właśnie potrzebowałaś i całe szczęście, że to się z Ciebie "wylało". Wychodzi na to, że Twoim głównym błędem jest... branie tego zbyt serio. Całe szczęście opamiętałaś się w porę ;). Wiesz, szkoda by było, gdybyś nagle obudziła się z blogiem, na którym jest co chwila nowy tekst, masa komentarzy i wiele wyświetleń, a żadna z tych rzeczy nie sprawiłaby Ci nawet cienia przyjemności. Egzemplarze potrafią zawrócić w głowie, chociaż muszę przyznać, że nigdy nie odczułam, że biorę ich za dużo i się nie wyrabiam - bo biorę tylko to, co naprawdę, naprawdę mnie interesuje. Mam nadzieję, że tak też będzie u Ciebie w nowym roku. Że nie zajedziesz się sama i po prostu zaczniesz z tego czerpać radość :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, u mnie to taka ogólna wada, wiele rzeczy biorę zbyt serio, i tak też jest w przypadku bloga ;)
      Co do zbyt dużej liczby egzemplarzy to w tym roku nie mogłam narzekać, bo nie szalałam, ale w tym roku do "naprawdę chce to przeczytać" dokładam, tak jak u Ciebie, jeszcze jedno "naprawdę". XD
      Szczęśliwego nowego roku i samych cudnych książek do czytania;)

      Usuń
  5. Punkt czwarty to częsta przypadłość, chociaż w pewnym sensie "tego się oczekuje". Wydawać by się mogło, że chodzi o pełną komunikację pomiędzy bloggerami, ale hej - przecież to można robić poza blogami! Już od dawna wychodzę z założenia, że czytam posty innych osób, bo po prostu chcę się zapoznać z ich treścią. Cenię tę właśnie treść, a nie to, że mogę zostawić komentarz a ktoś mi odpowie. Oczywiście z niektórymi wymieniamy regularnie komentarze, wymieniając jednocześnie opinie. Jednak bardzo mało mnie jest w komentarzach pod postami. Po prostu zazwyczaj nie mam nic konstruktywnego do napisania. A jeśli nie mam od razu po przeczytaniu wpisu, to znaczy że nie będę miał i nie powinienem wymyślać nic na siłę. :)

    "Po co wchodzić do kogoś, kogo czytelnicze wybory nie pokrywają się z moimi, co więcej, nawet nie bardzo interesuje mnie, co dana osoba ma do powiedzenia o konkretnym tytule?" - w punkt, nic dodać, nic ująć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli myślimy na ten temat podobnie:) Nie wiem jak było u Ciebie, czy od początku tak do tego podchodziłeś, ja w każdym razie przestawiłam się na to kilka miesięcy temu i dobrze mi z tym:)

      Usuń
    2. Raczej zdecydowanie od początku - czasem jedynie czułem się "zobowiązany" do odpisania, ale jedynie na samym początku. Gdy ktoś zostawiał często komentarze u mnie, to starałem się też być gadatliwy u niego, ale wciąż w granicach konstruktywnej treści. Szybko mi jednak przeszło - doszedłem do wniosku, że po co mam próbować na siłę, skoro to nie ma sensu. :P Ale nieważne kiedy się dojdzie do takich wniosków, ważne że one się pojawią! :D

      Jeszcze jak się zostawia wszędzie komentarze, które mają jakąś wartość no to też żaden problem. Może tylko czas zżera. Ale najgorsze są komentarze pisane zgodnie z metodą Copy'ego-Pasty. Ile to razy widzę pod postami typu "chcę przeczytać" komentarze o treści "o, super, że ci się podobało, to ja z chęcią sięgnę, pozdrawiam, wpadnij do mnie!". No toć widać, że ten ktoś nawet nie przeczytał choćby tytułu wpisu! Arr.

      Usuń
    3. I pół biedy, kiedy takie komentarze widzi się u kogoś, bo wtedy tylko zażenowanie, ale jak są pod moim postem to oprócz zażenowania jest też delikatne wkurzenie :p

      Usuń
  6. Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę z błędów. Na nich się przecież każdy z nas uczy, a ten kto nie wyciąga wniosków, z reguły szybko kończy blogowanie. Chyba najczęściej popełnianym błędem jest zagrzebanie się w egzemplarzach recenzenckich:) Ja w tym roku postanowiłam dać mocno na luz, czytać co chcę, pisać kiedy chcę i ogólnie się nie szarpać z niczym. Wszystkiego dobrego Dorotka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, jeśli nie wyciągnie się wniosków z błędów, zabraknie siły i chęci do blogowania.
      To będziemy się nie szarpały obie, przynajmniej będę się starać:p
      Tobie też wszystkiego dobrego!;)

      Usuń
  7. Ja lubię pisać recenzje już trochę po przeczytaniu, jak zbiorę myśli :). Ale uwielbiam też tworzyć wersję roboczą wcześniej, żeby nie zapomnieć o wrażeniach i ulubionych cytatach :). // Szczęśliwego Nowego Roku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli masz swój patent na pisanie, i tak trzymaj ;) Też muszę dać myślom uformować się w głowie, nie wszystko pojawia się od razu.

      Usuń
  8. Spełnienia w 2018 roku. Aby nie dotykały Cie te problemy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wszystko o czym tutaj napisałaś nazwałabym błędem. Według mnie bardzo fajne jest pisanie i publikowanie od razu po przeczytaniu, bo przecież najważniejsze są emocje od razu po zamknięciu książki i to jak wtedy się czujemy. Sama jednak łapie się na tym, że biorę to zbyt serio, ale jeśli chodzi o odwiedzanie blogów to moim błędem jest to, że odwiedzam ich zbyt mało.
    Pozdrawiam,
    Ola z bloga pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego właśnie zaznaczyłam, że to nie są błędy w blogowaniu, tylko to, co ja uważam za błąd w moim konkretnym przypadku:) Pisanie zaraz po zakończeniu książki nie jest błędem. Ale u mnie lepiej odczekać jakiś czas:) Czemu uważasz, że odwiedzasz za mało blogów? Nie interesują cię wpisy, czy chciałabyś być w blogosferze więcej ale czas ci nie pozwala?

      Usuń
  10. Najgorsze jest niestety porównywanie się do innych. To może zabić każdą motywację.

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje przemyślenia pokrywają się z moimi. Brawo za odwagę! W zeszłym roku, czytałam i pisałam recenzje książek, tylko tych, które sama kupiłam. Teraz to się zmieniło i zaczynam odczuwać deadline! Porównywanie do innych też nie jest mi obce, chociaż już staram się, tego nie robić. Czytam tylko niektóre blogi, ponieważ nie mam zwyczajnie czasu. Dzięki blogowaniu poznałam wiele ciekawych osób, które tak naprawdę znam tylko przez Internet :-) Zamierzam kontynuować blogowanie, które nadal jest dla mnie fajną przygodą! W Nowym Roku życzę spełnienia i zadowolenia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deadline to zło:) Plusem blogowania jest niewątpliwie możliwość poznania świetnych osób;)
      Wszystkiego dobrego i wiele satysfakcji z blogowania;)

      Usuń
  12. Ciekawy wpis. Jeszcze nie spotkałam się z takim postem, wszyscy raczej robią podsumowania na plus. Pozdrawiam Cię serdecznie i dużo sił i chęci do blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam i życzę szczęśliwego 2018 :)

      Usuń
  13. Nie tylko ty popełniasz te błędy...ja na początku też niektóre robiłam. Też pisze zaraz po przeczytaniu, ale nie publikuje w tym dniu. Czasem nawet po miesiącu i czytam ponownie przed publikacją. Z recenzenckimi też odczuwam presję do tej pory, dlatego tez ograniczam egzemplarze. Nie staram się dorównywać innym. Pisze bo chce, czytam bo lubię - mój blog jest skromny, bez nadmiaru zdjęć czy gadżetów. Nie ma konta na Instagrame. Nie odpisuje na komentarze, chyba , że coś muszę dodać danej osobie. Wolę w tym czasie odwiedzić blog i tam zostawić swój komentarz. Tu się zastanawiam...czy można czytać zbyt wiele książek? Ja mam wrażenie, że czytam za mało :) Udanego 2018 roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, ile przeczytałaś w zeszłym roku, szacun ;)
      Czy można czytać za dużo? Mnie się wydaje, że tak.

      Usuń
  14. I ja robię sporo z Twoich błędów, ale myślę, że nie uda mi się tego zmienić. Już za bardzo się przyzwyczaiłam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie przeszkadzają Ci na tyle, żebyś musiała coś zmieniać? To w końcu tylko subiektywna lista, u Ciebie może nie wywołują te punkty dyskomfortu:)

      Usuń
    2. Myślę, że masz rację. Gdyby coś mi bardzo przeszkadzało to zapewne bym to szybko zmieniła.

      Usuń
  15. Porównywanie się do innych, nieważne na jakiej płaszczyźnie, nie jest zdrowe, ale i tak większość z nas to robi. Osobiście lubię odwiedzać dużo blogów - i tych, na które zaglądam regularnie, i tych nowych, ale wydaje mi się, że robię to z umiarem. Wszędzie staram się zostawić sensowny komentarz, o ile wiem, co napisać. A pisanie recenzji od razu po przeczytaniu książki? Zdarza mi się to robić, żeby nie zapomnieć, co sądzę o danej pozycji, ale sporo czasu mija zanim ją odpowiednio dopracuję i opublikuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli bez problemów działasz w tych sferach, w których mnie zdarzyło się pobłądzić:)

      Usuń
  16. Ja na szczęście nie popełniałam tych błędów. Od początku blog i czytanie miały być dla mnie przyjemnością :D Wiadomo, że fajnie mieć dużo obserwatorów, komentarzy, wyświetleń... Ale jak widzę dużą ilość obserwacji u jakiegoś blogera, który w krótkim czasie to wszystko zebrał, to mam mieszane uczucia. Niejednokrotnie widzę komentarze tego danego blogera na wszystkich innych możliwych blogach, a czytając je widać, że ten ktoś nawet nie przeczytał tego, o czym dany post jest...
    Życzę Ci, abyś potrafiła unikać tych błędów :) No i oprócz tego samych sukcesów w 2018 roku! :)
    Buziaki! :* Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybkie zebranie wszystkich lajków, obserwatorów i komentarzy u mnie też wywołuje mieszane uczucia. Z drugiej strony, czasem ludzie po prostu mają to coś, co przyciąga innych w ekspresowym tempie:)
      Też życzę Ci wszystkiego dobrego w nowym roku:)

      Usuń
  17. O kurczę, mój blog ma dopiero rok i też popełniałam niektóre z tych błędów. Między innymi porównywanie się z innymi [kto tego nie robi?] i traktowanie tego "zbyt serio".

    Dalej piszę zaraz po przeczytaniu książki, najczęściej publikuję od razu, ale wydaje mi się, że jestem tą osobą, o której wspominasz, a moje teksty są zdatne do publikacji :)

    Jeśli masz ochotę, zajrzyj, co wydarzyło się w tym roku u mnie :) Będę zaszczycona, jeśli weźmiesz też udział w moim wyzwaniu na 2018 :)

    Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    http://morze-atramentu.blogspot.com/2018/01/podsumowanie-i-wyzwanie-czytelnicze.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby wiemy, że nie ma sensu się porównywać, ale to często jest zbyt duża pokusa :)
      Czyli jesteś jedną z tych blogerek, którym trochę zazdroszczę umiejętności pisania zaraz po lekturze;)

      Usuń
    2. Nie wiem, czy jest czego zazdrościć :) Czasem po prostu książka nie wciąga tak, jakbym chciała i zapominam np. imion :D hahah

      Usuń
  18. Przeszłam przez prawie wszystkie błędy w swoim blogowym życiu. Swego czasu też narzuciłam sobie zbyt wiele książek do czytania, a przede wszystkim współprac, które sprawiły, że przestałam mieć czas na książki z własnej biblioteczki. Dlatego w zeszłym roku ucięłam współprace zupełnie i jest mi z tym bardzo dobrze :) Podobnie traktowałam też wizyty na innych stronach. Chłonęłam, czytałam, chciałam poznać jak najwięcej blogów i na każdym zostawić jakiś "mądry" komentarz, ale też wyleczyłam się z tego. Obserwuję osoby, których styl pisania lubię, których opinie mają dla mnie znaczenie i tego się trzymam. Życzę dużo radości z blogowania i samodoskonalenia oczywiście, ale wszystko we własnym tempie, żeby nie stracić z oczu tego, co dla Cienie w prowadzeniu bloga najważniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nasze refleksje się pokrywają:) Tobie też życzę wszystkiego dobrego w blogowaniu i nie tylko;)

      Usuń
  19. Ja wciąż publikuję zaraz po napisaniu posta. Może to i źle, ale doszłam do wniosku, że ostatecznie to tylko post. Staram się myśleć co piszę, zawsze szukam informacji o książce i autorze, a i myślę w trakcie czytania o ksiażce, więc nie jest tak, ze piszę bezmyślnie. Blgów tez obserwuję za dużo, ale dokładnie czytam tylko interesujące mnie posty. I za dużo biorę recenzeckich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli przy pisaniu posta masz te umiejętności, których mi brakuje:) Po prostu potrzebuje na to wszystko więcej czasu, co nie znaczy, że publikowanie czy pisanie na świeżo uważam za błąd ogólnie:)
      Egzemplarze recenzenckie to dopiero wodzą na pokuszenie ;)

      Usuń
    2. Każdy ma swój styl, co nie znaczy, że potępiam myślenie nad tekstem. Ja po prostu niecierpliwa jestem i wszystko chcę już. Ale wazny jest efekt.

      Usuń
  20. Fantastyczny post. Sądzę, że wielu z nas ma na sumieniu grzeszki o których piszesz. Nam jest prawdopodobnie łatwiej, bo jest nas troje. Pracę nad blogiem, Facebookiem i instagramem mamy w miarę podzieloną. Jednak z góry założyliśmy 3 recenzje w tygodniu, gdyż każdy z nas pracuje zawodowo, dodatkowo posiadając własne życie pełne obowiązków. Mamy dzięki temu czas na przemyślenia związane z książką, choć terminy rzeczywiście momentami nakładają na nas szybszą pracę.
    Powiem szczerze, że na początku też bardzo interesowały nas statystyki. Teraz bardziej skupiamy się na treści i formie, choć ona chyba nie do końca jest brana pod uwagę przez niektóre wydawnictwa a szkoda. Niestety na rynku funkcjonują blogi, które oferują przeciętne treści (recenzje) jednak jakims magicznym sposodem mają masę obserwujących i komentujących. One również ku naszemu zdziwieniu cieszą się ogromnym zainteresowaniem wydawnictw.
    My robimy swoje, choć jesteśmy młodzi wiekiem (bo w połowie stycznia minie nam rok działalności), mamy już dość duże osiągnięcia z których możemy się cieszyć - a zaczynaliśmy swoją przygodę dla zabawy.
    pozdrawiam
    KSIĘGOZBIÓR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielenie pracy na blogu to jest dobry pomysł, dzięki temu strona na pewno jest aktywniejsza. Nie jest to jednak dla każdego - trzeba pewnie czasem pójść na kompromis, dostosować się. Ma swoje plusy, ale na pewno i minusy też:)
      Co do popularnych "średnich" treści, mamy podobne zdanie.
      Gratuluję osiągnięć i życzę samych sukcesów w tym roku;)

      Usuń
  21. Myślę, że prawie każdy bloger ma na swoim koncie takie błędy. Pisanie recenzji na świeżo jest chyba największym z nich. Kiedy czytam pierwsze teksty, łapię się czasem za głowę, bo moje zdanie na temat niektórych publikacji bardzo się zmieniło.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam :D dziś o wielu książkach napisałbym inaczej. Ale to tylko oznacza,cze o tych czytanych dzisiaj za jakiś czas też mogę mieć inne zdanie :)

      Usuń
  22. Ja znowu mam ten problem, że muszę pisać po przeczytaniu, bo jak za długo odczekam, to już zapominam niektóre rzeczy, które chciałam napisać, a zazwyczaj już w trakcie lektury słowa mi się układają gdzieś w głowie. ;) Jednak ja u siebie nie widzę tego jako błąd, a raczej taką dyscyplinę, jaką sobie wprowadzam, żeby się nie rozleniwić. ;D
    Też kiedyś porównywałam się do innych, ale teraz szczerze powiedziawszy mam to gdzieś. Każdy niech robi swoje najlepiej jak potrafi, a wtedy będzie dobrze. ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja do takich przemyśleń doszłam już dawno temu, ponieważ też też kiedyś popełniłam takowe błędy. Doszłam jednak do wniosku, iż pracując, mając dzieci, budując dom i dokształcając się na licznych kursach i szkoleniach nie można mieć idealnego bloga, jaki by się chciało mieć. Dlatego czytam dla przyjemności, nie dla cyferek. W związku z tym mój blog znajduje się daleko w tyle za innymi, ale już mi to nie przeszkadza. Do recenzji wybieram tylko nieliczne książki i jestem z tego powodu zadowolona :) Dodatkowo zauważyłam, iż w blogosferze zaczyna się tworzyć wyścig szczurów, podkradanie zdjęć czy recenzji, w czym nie chcę brać udziału.
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy intensywnym życiu ciężko dawać z siebie jeszcze w blogosferze 100%.
      Wyścig szczurów też mi się nie podoba i nie tak było, kiedy zaczynałam blogowanie, przynajmniej tak wtedy blogosfery nie postrzegałam, może byłam naiwna:)

      Usuń
  24. Ciekawe, ciekawe. Szczere. Fajnie, że piszesz o tym, ale jeszcze lepiej, że w ogóle do tego doszłaś! Czasem zauważenie błędu jest już krokiem ku lepszemu :-)
    Ja prowadzę bloga nie tylko o książkach i nigdy nie umawiam się z wydawcą na konkretny termin recenzji (czy to dotyczy książki, czy gry, czy pomocy edukacyjnej). Może dlatego ustrzegłam się większości wymienionych przez Ciebie błędów. A traktowanie serio (zbyt serio) jest chyba cechą charakteru i zwykle nie dotyczy jednej dziedziny (np. bloga).
    Staram się odpowiadać na wszystkie komentarze, choćby uśmiechem, ale u mnie nie jest to trudne, bo komentarzy tyle co na lekarstwo. W dodatku większość komentujących kojarzę i po prostu chcę im dać znać, że czytam ich słowa (zaglądam także na ich blogi) :-)
    Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrych wyborów (nie tylko książkowych) w nowym roku :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, traktowanie zbyt serio to moje skrzywienie nie tylko blogowe ;)
      Też pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę wszystkiego dobrego w nowym roku:)

      Usuń
  25. A ja właśnie wolę pisać na świeżo, ale też już się nauczyłam nie publikować od razu po przeczytaniu. Uświadomiłam to sobie w połowie roku, kiedy pisząc rozdziały pracy licencjackiej po jakimś czasie odkrywałam, że jednak przydałoby się coś poprawić, zmienić albo dodać w tym co już napisałam. Odniosłam to również do pisania recenzji i nie czuję, żeby wyszło mi to na złe ;)
    Co do pozostałych błędów - myślę, że wielu z nas takie błędy popełnia, zwłaszcza na początku swojej blogowej kariery. Chyba też sobie zrobię taki rachunek sumienia, ale czy podzielę się nim z innymi to jeszcze się zastanowię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewne rzeczy i błędy zauważa się dopiero po czasie, dlatego czasem korzystniej jest rzucić na tekst jeszcze coraz okiem.
      Co do rachunku sumienia - też się zastanawiałam, czy się tak uzewnętrzniać, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że może będzie okazja porozmawiać z ludźmi o ich doświadczeniach. I faktycznie tak jest:)

      Usuń
  26. Często zadza mi się pisać recenzję zaraz po przeczytaniu książki, zwłaszcza tej, która zatrzepała moim serduchem. Z jednej strony można śmiało powiedzieć, że taka recenzja nie będzie subiektywna, ale czy coś względem czego mamy emocje może być subiektywne?
    A blogosfera pochłania czas tak samo intensywnie jak FB

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałaś pewnie na myśli obiektywną recenzję:) Masz rację, obiektywnej recenzji nie da się napisać. Czy to zaraz po lekturze, czy już po ochłonięciu z emocji.

      Również pozdrawiam:)

      Usuń
  27. Miło przeczytać posta, w którym odnajdujesz trochę siebie i zaczynasz wierzyć, że jednak nie jest z Tobą źle, skoro inni też tak mają :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo fajny post! :) Z tych błędów to tylko na szczęście mogę się przyznać do czytania zbyt wielu innych blogów. Strasznie pochłania mi to czas, który pewnie mogłabym wykorzystać na coś bardziej konstruktywnego, ale co zrobić, jak większość tak fajnie piszę i czyta tyle ciekawych książek lub testuje tyle fajnych rzeczy... ;) Ale w końcu będę musiała pewnie nad tym popracować. :) A co do porównywania to na szczęście nie robię tego zbyt często i mam do siebie dużo wyrozumiałości, bo inaczej to musiałabym już dawno porzucić to blogowanie. ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro lubisz przeglądanie stron i znajdujesz na nich fajne i interesujące treści, to nie jest to raczej stracony czas:)

      Usuń
  29. Jak dla mnie to całkiem dobra spowiedź, szczera i to jest najważniejsze. Dobrze, że umiesz dostrzec błędy, jakie popełniłaś, bo często blogerzy nie wszyscy, ale jednak są takie wyjątki, którzy uważają się za pępki świata i myślą, że w ogóle się nie mylą. Sama jestem człowiekiem, który często miewał kryzysy w 2017 roku, raz było lepiej, raz gorzej, mimo wszystko dostrzegałam swoje błędy i chciałam je naprawiać.
    I sama zamierzam nie przeceniać swoich możliwości i nie brać wszystkiego, co się świeci i nazywa książką, bo następnie trzeba znaleźć czas, którego ciągle każdemu brakuje. Po części cię rozumiem i wiem, z czym się zmierzasz. A to publikowanie zaraz po napisaniu nie jest wskazane. Tak jak nie lubię gdy u jednego blogera pojawia się pięć recenzji w ciągu dnia, a później cały tydzień cisza... :3

    Pozdrawiam cię ciepło,
    Angelika

    P.S Dwa razy masz punkt 4, albo mam zwidy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wychodzi na to, że popełniałam więcej błędów niż myślałam!;))) Już poprawiam, dzięki:)

      Usuń
  30. Jak już wiesz mam ostatnio sporo zaległości (egzemplarzy recenzenckich przeczytanych, ale nieopisanych na blogu) i w związku z tym popadłam w kryzys. Świadomie w Nowy Rok weszłam z zaległościami, ale mam nadzieję, że nie będzie to zła wróżba. Muszę teraz w pierwszej kolejności wszystko nadrobić i zrewidować swoje blogowanie, bo podobnie jak u Ciebie zniknęła gdzieś moja radość z pisania o książkach i bardzo tęsknię za czytaniem książek, które sama kupuję, dostaję lub wypożyczam, a nie mam na nie czasu. Muszę to zmienić, bo albo zwariuję, albo blog przestanie istnieć. A tego bym nie chciała.
    Przechodziłam też etap porównywania się z innymi (m.in. z Tobą :-)), ale odpuściłam to sobie. Staram się tworzyć własne miejsce, mam swój styl i nie ma sensu przykładać moich ram do zupełnie innych osób. Pewnie, że czasami chciałabym czegoś, co mają inni, ale pocieszam się, że im też z pewnością brakuje czegoś, co mam ja :-D.
    Życzę Ci, żebyś miała wielką radość z czytania i pisania o książkach, a świadomość popełnianych błędów jest wielkim krokiem do ich unikania w przyszłości, więc uszy do góry :-*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje zaległości nie są duże, szybko się z nimi uporasz, zobaczysz:)
      Ze mną? Serio? Nie spodziewałabym się:P A wiesz, jak zaczęłaś blogowanie, tak gdzieś niedługo po moich początkach, to pamiętam że byłam pod wielkim wrażeniem, że od razu piszesz tak dobrze, wyczerpująco i z sensem:)
      Życzę Ci wszystkiego dobrego w 2018:)

      Usuń
    2. Ach! Mnóstwo paliwa wlałaś w moje blogowe serce. Dziękuję :-*.
      Tobie też życzę udanego roku, pełnego radości i świetnych książek.

      Usuń
  31. Co do punktu pierwszego - kiedyś też pisałam od razu. Kończyłam książkę, od razu pisałam recenzję i odkładałam książkę na półkę. Tyle. Teraz daję sobie czas. Może nawet za dużo czasu - niektóre książki czekają na recenzję od wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to sporo czasu, ale skoro pamiętasz fabułę, to czemu nie?:) Ja niestety nie mogłabym sobie na taką przerwę pozwolić.

      Usuń
  32. Bardzo ciekawy wpis, dzięki któremu samemu można się czegoś nauczyć i coś przemyśleć. To prawda, że trzeba pozwolić tekstowi się odleżeć. Im więcej czasu mija od napisania, tym więcej błędów jesteśmy w stanie wyłapać. :) Przynajmniej u mnie się to sprawdza, chociaż i tak nie wszystko wyłapię. Ale znów widzę to dopiero po jakimś czasie od ostatniego czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak często mam, nawet przy tym poście się pomyliłam, a sprawdzałam go sporo razy:P

      Usuń
  33. Cóż... Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przyznać Tobie rację. Jak dobrze wiesz, mam ogromne zaległości recenzenckie, co wynika z różnych względów. Chcąc nie chcąc, nieustannie myślę o tym, że mam opóźnienia i czekam, kiedy przyjdzie pierwsze ponaglenie. W związku z tym postanowiłam, że jak rozliczę się z zobowiązań w liczbie kilkunastu (do połowy lutego mam nadzieję, że się uporam), to zwyczajnie przystopuję. Będę czytać to, co rzeczywiście chcę i na czym mi bardzo zależy, i oczywiście kiedy chcę, a nie na kiedy muszę. Nie będę się już rzucać na piękne okładki i intrygujące opisy, a nade wszystko wspaniałe blurby - zresztą w ich sens już nie wierzę. Mam nadzieję, że wytrwam w moim założeniu. Mam całkiem niezłą biblioteczkę, wiele nieprzeczytanych pozycji, za które wreszcie chciałabym się zabrać.

    Na komentarze na swoim blogu zawsze starałam się odpisywać. Jednak ostatnio zaprzestałam, rzadziej też komentuje posty u innych blogerów (co wynika i z braku czasu, a niekiedy z braku chęci, czy też z czystego lenistwa). Jeżeli zostawiam komentarz to tylko wtedy, kiedy naprawdę mam coś do powiedzenia. W innym przypadku "milczenie jest złotem".

    Owszem, porównywałam się do innych. Teraz wiem, że to zwyczajnie nie miało sensu. Nie są dla mnie istotne liczby. Bez względu na to, czy moje recenzje będzie czytała jedna osoba, czy też ich lektury podejmie się sto osób - będzie to dla mnie sukcesem, mobilizacją i motywacją do dalszej pracy. Piszę i fotografuję tak, jak potrafię najlepiej. Nie zawsze jestem z siebie zadowolona, do czego się przyznaję (o czym wiesz). Cały czas się uczę, rozwijam... Staram się, jak mogę. I mam nadzieję, że mi to w miarę wychodzi...

    Pomyślności i spełnienia marzeń w nowym roku :) <3

    OdpowiedzUsuń
  34. Podoba mi się ta "spowiedź" :D Sporo błędów popełniałam i ja, na szczęście człowiek na tych błędach potrafi się uczyć, więc...ja się uczę :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Blog prowadzę od kilku miesięcy i popełniam te same błędy, choć recenzję publikuje nawet miesiąc po przeczytaniu. Czytam je kilka razy i zastanawiam się jak mogłam popełnić dany błąd. Boje się, że jeśli nie napiszę o książce "na gorąco" to o niej zapomnę. Piszę, więc recenzję, różne hasła. Później do tego wracam i ją poprawiam. I tak trzy razy... Wciąż się uczę, bo wiem, że jeszcze daleka droga przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja właśnie wolałam napisać recenzję zaraz po przeczytaniu.. Teraz się tak opóźniłam, że minęło trochę czasu, a ja już nie pamiętam za bardzo , co chciałam o danej książce napisać :( brak systematyczności mnie zgubił ;/ Trochę mi teraz tego brakuje..

    OdpowiedzUsuń
  37. Dobrze jak zauważasz własne błędy :) Bo znam takich, którym nie przemówisz do rozumu za nic ;(
    Ja też zwolniłam, chociaż mogłabym dostawać zdecydowanie więcej książek do recenzji.
    Ale to mija się z celem.
    Stawiam na jakość, a nie na ilość na blogu. Recenzję pisze od serca, dlatego są takie obszerne...
    Co zrobić, już tak mam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Mario Puzo - Ojciec chrzestny [recenzja]

Truchlałam w środku. Luke Dittrich - Eksperyment [recenzja przedpremierowa]

Obserwatorzy