Jarosław Wilk - Pan Wilk i tajemnice tajemnic [recenzja]


Pan Wilk tak jak i w poprzedniej części trylogii mieszka w Wilczkowie sam, kocha swoją córkę, nie stroni od dobrej kuchni, wina, kobiet i wypadów z kolegami. I tym razem nie zabraknie jego ciętego języka, ciekawych historii i kolejnych przedstawicielek płci pięknej. Czy cokolwiek uległo zatem zmianie? Zmienił się Wilk, więc tak naprawdę zmieniło się wszystko. 

Nie tak dawno miałam okazję podzielić się z Wami wrażeniami po lekturze książki Pan Wilk i kobiety, erotyka, który zrobił na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie. Bez wahania sięgnęłam po drugi tom serii, spodziewając się lektury bezproblemowej w odbiorze, o jasno określonej tematyce i nieskomplikowanym przebiegu.  Czy to dostałam? Mówiąc językiem Wilka, dałam się zrobić w... Sami wiecie co. I w ogóle tego nie żałuję.

Nie będę ani trochę oryginalna pisząc, że charakter drugiej części mocno mnie zaskoczył. O ile Wilk w poprzednim tomie niemal rzucał się na kolejne nieznajome, by zatapiając się w nich zapomnieć o tym, co go boli, tak w Tajemnicach tajemnic nastąpiła znacząca zmiana w jego postrzeganiu internetowych znajomości. Zastanawiałam się, czy i kiedy nastąpi u bohatera przesyt w tej materii, i dostałam odpowiedź. Nie oznacza to, że ten pan nagle postanowił odkryć uroki celibatu (trochę oksymoron, zwłaszcza gdy pisząc te słowa myśli się o tym konkretnym mężczyźnie), ale z poszukiwań kandydatek na sam seks troszkę rozszerzył wariant możliwości. Zresztą na oddzielną uwagę zasługują te (nieliczne) kobiety, które tym razem poznał nasz czterdziestoczterolatek. Odchyły, które prezentowały, kazały mi się zastanowić nad kobiecą naturą, a raczej nad ludźmi w ogóle. Czy Wilk wyszedł z tych znajomości cało? Sięgając po lekturę przekonacie się, że mogło być z tym różnie.

To nie jedyna różnica między tymi dwoma tomami. Tym razem klimat z zaskakującego i po części rozrywkowego zmienił się zasadniczo w bardziej nostalgiczny, by nie powiedzieć wręcz smutny. Tak, czytając fragmenty o kobietach, z którymi kiedyś spotykał się Wilk i o tym, jak potoczyło się ich życie, nie było mi do śmiechu. Sam bohater przeżył również chwile na tyle trudne, by czytelnik poczuł gdzieś w środku bolesne ukłucie po uświadomieniu sobie, że ten zegarek z okładki może wskazywać za pięć dwunasta również dla niego. Podobnie jak w poprzedniej części tak i tutaj oprócz rozdziałów z  pierwszoosobową narracją głównego bohatera mamy fragmenty z punktu widzenia kogoś innego. Tym razem głos zabierają dwa byty z innego wymiaru, wyjątkowo zainteresowane ziemską wędrówką Wilka. Chociaż to, co mówiły, dopełniało w pewien sposób treści książki i współgrało z jej klimatem, to osobiście wolałam Mruka i jego krzywe teksty z poprzedniego tomu.

Autor tą książką nie tylko zafundował swojemu bohaterowi zmianę w priorytetach, ale również przemycił parę istotnych informacji, które jeszcze bardziej dezorientują co do charakteru zwieńczenia trylogii. Czego można spodziewać się po Wilku tam i z powrotem? Tego dowiemy się już w przyszłym miesiącu. Jedno jest pewne - możliwe jest absolutnie wszystko.

Na koniec mam dla Was dwa cytaty. Pierwszy według mnie oddaje ducha tej książki:
Najważniejszy dzień w życiu człowieka to dzisiaj. Wczoraj już było, jutra jeszcze nie ma, a każde dzisiaj może być ostatnim.
Drugi za to potraktujcie z przymrużeniem oka:
- Na sporej chcicy pogonić małolatkę? No, no, Wilk, mądrzejesz.
Ale zaraz już mniej radośnie dodałem:
- Albo się starzejesz.
I tym optymistycznym akcentem kończę tę recenzję, a Was zachęcam do samodzielnego sprawdzenia, czy któraś opcja z cytatu powyżej jest prawidłowa:)

Za przesyłkę dziękuję autorowi.

Komentarze

  1. Być może kiedyś się skuszę na tą trylogię. Póki co mogłaby pozostawić niesmak...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o Tym cyklu. Zachęciłaś mnie swoją recenzją do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się już doczekać trzeciej części, ale wrzesień jest blisko :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytam erotyków, ale ta seria urzekła mnie swoją okładką. Z chęcią bym te książki przygarnęła właśnie ze względu na szatę graficzną :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Temat, który lubię. Ciekawią mnie te odchyły, które skłoniły Cię do refleksji na temat kobiecej natury. Miałabym ochotę poznać tę historię, czyli oba tomy. Szkoda tylko, że te okładki takie mdłe (według mnie) - ale po okładce się nie ocenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hm nie wiem czy to moje klimaty:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Literatura erotyczna jakoś mnie nie kręci (jakkolwiek to brzmi :P), ale pomijając treść, muszę przyznać, że te książki mają świetnie okładki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawi mnie to ogromne przejście autora w poszczególnych tomach - z takiej typowej erotyki to czegoś znacznie poważniejszego i głębszego. To z pewnością całkiem interesujący zabieg, po za tym jako okładkowa sroka stwierdzam, że te okładki całkowicie do mnie przemawiają!

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę się na tę książkę skusić, skoro tak kusisz :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Praktycznie nie sięgam po erotyki, jednak chętnie sięgnęłabym po ten, żeby móc przeczytać drugą, nostalgiczną część :)
    Takie zestawienie wydaje się bardzo intrygujące :)
    Pozdrawiam :)

    Na planecie Małego Księcia

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie dla mnie, ale dobrze wiedzieć, że autor zmienił swoje postępowanie. Ciekawe, czy bohater zdąży odnaleźć spokój nim wybije ta przysłowiowa dwunasta. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czy taka tematyka by mnie zbytnio nie zniesmaczyła :) pruderyjna nie jestem, ale ostatni dialog jakoś mi nie podpasował :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak na razie skutecznie omijam ten gatunek. Tematyka nie jest mi obca ;-), ale takie książki zupełnie mnie nie kręcą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

7 błędów, które popełniłam w ciągu dwóch lat prowadzenia bloga książkowego

Mario Puzo - Ojciec chrzestny [recenzja]

Truchlałam w środku. Luke Dittrich - Eksperyment [recenzja przedpremierowa]

Obserwatorzy