Radosław Rutkowski - Mit primum non nocere [recenzja]


Kiedy jest się pięknym i młodym, a do przychodni umawia się jedynie na wizytę do dentysty, świat kolejek do lekarzy nie spędza snu z powiek ani nie wywołuje żadnych emocji. Do czasu gdy poczuje się ból, którego nie udało się po prostu przeczekać. Już pierwsza próba kontaktu ze służbą zdrowia, czyli próba umówienia się w tym życiu na wizytę, przygotowuje na prawdziwy survival - kolejkę przed gabinetem. 

Książka wpadła mi w oko już jako zapowiedź przedpremierowa, ale miałam zbyt dużo innych tytułów by zobowiązywać się do recenzowania kolejnego. Ostatecznie otrzymałam egzemplarz finalny. Trzeba przyznać, że spodziewałam się lektury nieco grubszej niż 100 stron, ale biorąc pod uwagę czas i miejsce akcji wydaje mi się, że nie bardzo dałoby się ją rozbudować. Jak sprawdziła się koncepcja opisania jednego oczekiwania na przyjęcie do lekarza?

Przychodzi baba do lekarza...

Nasz dwudziestopięcioletni bohater po kilku trudnościach dociera przed drzwi gabinetu. Jak nietrudno się domyślić, będzie musiał tam swoje odczekać, ponieważ pacjentów na ten dzień nie brakuje. W kolejce, niczym przy świątecznym stole, spotykają się przeróżne osobowości, z tym że wobec zupełnie obcych ludzi  nie mają one żadnych hamulców przed wyrażaniem swoich poglądów, nieraz bardzo głośno. I bardzo arogancko. Tak więc poza niewyróżniającymi się pacjentami mamy też takich, którzy wybijają się z tłumu aż zanadto. Słowne potyczki prowadzą między innymi obsesyjnie wyszukujący spisku mężczyzna, staruszka żywcem wyjęta z kawałów o dewotkach (moja ulubienica), wyjątkowo elegancka starsza pani, właścicielka kart vipowskich pod czterdziestkę, dwie nieprzesadnie ubrane panienki, a także (od czasu do czasu) nasz bohater. Przerysowane cechy charakteru poszczególnych przedstawicieli grup społecznych dają momentami komiczny efekt, śmiałam się zarówno przy tekstach o poddaniu się woli Bożej, jurnym samcu Sebie jak i o wszechobecnych spiskach, które fruwały w poczekalni między opowieściami o stolcach, nietrzymaniu moczu i zaletach emigracji. 

Nie choruj, unikaj...

Główny bohater a zarazem narrator trafnie i celnie punktował wszystkie niedostatki w rozumowaniu jak i nierzadki brak empatii u czekających z nim na wizytę. Bardzo obrazowo oddany klimat przychodniowej poczekalni oraz barwnie odmalowane postaci sprawiły, że od pierwszych zdań poczułam tę specyficzną atmosferę. Z jednej strony wszystkie te poczekalniowe przeboje zna się na pamięć, z drugiej jednak ludzie nigdy nie przestają zaskakiwać. Przykład pierwszy z brzegu - mężczyzna opowiadający w kolejce do pediatry o programie telewizyjnym, w którym kobiecie na pokładzie samolotu eksplodował sztuczny biust. Ze szczególnym uwzględnieniem opisu jego wielkości. Moja córka była chyba bardziej zniesmaczona ode mnie. Każdy z nas ma podobne doświadczenia, a sytuacje opisane przez autora zdarzają się z całą pewnością każdego dnia w wielu identycznych kolejkach, nie ważne do jakiego specjalisty.

Milczenie jest złotem?

O ile przez większość czasu bawiłam się przy lekturze świetnie czytając o toczących się słownych utarczkach czy wygłaszanych światopoglądowych monologach, tak w pewnym momencie odebrałam głównego bohatera jako nieco zbyt aroganckiego wobec tych wszystkich ludzi. Co prawda biorąc pod uwagę ich zachowanie nie poczułam do nich sympatii, celowo zostali oni przedstawieni tak, by wywoływać negatywne emocje, ale narrator sam nie był bez skazy - w mojej ocenie troszkę brakowało mu pokory i dystansu. Mimo wszystko nie jestem zwolenniczką oceniania innych na podstawie fragmentarycznych bądź co bądź obserwacji, prowadzonych w miejscu takim jak kolejka do lekarza. Nauczyłam się już nie zwracać w podobnych sytuacjach na nic uwagi, a wchodzenie w polemikę z nawet największymi bzdurami usłyszanymi od obcych ludzi uważam za bezcelowe. Może to jednak ja się mylę, a podejmowanie dyskusji z kimś takim jak bohaterowie tej opowieści mimo wszystko ma sens? 

Primum non nocere

Czy z tej historii płynie jakiś morał? Jak do całokształtu ma się jej tytuł? Jeśli na samą myśl o rejestracji do lekarza cierpnie Ci skóra i czujesz się bardziej chory niż jesteś, ta książka może dać Ci odpowiedź na pytanie, dlaczego tak właśnie jest. Nie gwarantuję, że z odpowiedzią dostaniesz na to również receptę. Po tę trzeba by udać się chyba gdzie indziej, ale póki co nie ma jeszcze specjalisty uzdrawiającego od ręki stosunki międzyludzkie, no i naszą służbę zdrowia. A szkoda. 

Za przesłanie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Komentarze

  1. Bohaterowie wywołujący różne, nieraz negatywne emocje oraz fabuła, która według mnie jest jak najbardziej oryginalna. Nigdy nie miałam okazji czytać książki z akcją rozgrywaną w takim miejscu. Chciałabym z ciekawości przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka inna ta książeczka, to też jest jej zaletą:)

      Usuń
  2. Tym razem sobie odpuszczę, mimo iż tematyka oryginalna i poniekąd budząca ciekawość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Unikam wizyt u lekarza jak tylko mogę, więc chyba nie zafunduję sobie książki o tym, co z nimi związane. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesująca tematyka, nie da się zaprzeczyć :) Chętnie przeczytam - może być całkiem ciekawą odskocznią od tego, co czytam na co dzień :) I przy tym zabawną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zabawnie, jest odskocznia, więc bierz bierz;)

      Usuń
  5. Jestem ciekawa czy książka przypadłaby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hehe z ciekawości chcę czytnąć:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazwyczaj zabieram się za książki grubsze niż sto stron także jeszcze się zobaczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mam, ale w tym przypadku nie żałuję:)

      Usuń
  8. Jestem z tych, co na samą myśl o wizycie u lekarza stają się jeszcze bardziej chorzy. Osadzenie akcji w kolejce do lekarza to z pewnością oryginalny pomysł, ale ta książka nie będzie moim priorytetem czytelniczym. Gdyby jednak jakimś cudem wpadła mi w ręce, to ze względu na małą objętość skusiłabym się na nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo czasu nie zajmuje, może kiedyś będziesz miała okazję przeczytać :)

      Usuń
  9. Historia jest na pewno oryginalna, jednak nie przemówiła do mnie za bardzo. Mam wrażenie, że zbytnio by mnie nie zaciekawiła. Dlatego na razie ją sobie odpuszczę :P
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję się zaintrygowana... :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba dość ciekawa. Przeczytałabym.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba dość ciekawa. Przeczytałabym.

    OdpowiedzUsuń
  13. Aż jestem ciekawa spostrzeżeń autora! :)
    Chętnie przeczytam stojąc w kolejce do lekarza :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Raczej się nie skuszę. Naczekałam się w kolejkach do lekarzy z babcią i ciocią. Teraz jeżdżę z mamą, więc już nie chce mi się słuchać o rozmowach na poczekalniach, bo zbyt dobrze je znam ;]

    OdpowiedzUsuń
  15. Nienawidzę lekarzy i źle mi się oni kojarzą, a ostatnio się trochę do nich nachodziłam (sama wiesz zresztą), więc raczej odpuszczę sobie ten tytuł, żeby się nie denerwować. :D Ale postacie, chociaż przerysowane, na pewno znajdą swój odpowiednik w rzeczywistości. Sama ostatnio stojąc w kolejce nasłuchałam się takich historii, że aż dziwne, że ktoś chciał się tym chwalić większej publiczności. XD

    OdpowiedzUsuń
  16. Pierwszy raz spotykam się z takim "szpitalnym" klimatem w książce. Muszę przyznać,że zapowiada się naprawdę ciekawie, jestem ciekawa tego opisu przychodni :).

    http://galeria-slow.blogspot.com/2017/06/szumowska-kino-to-szkoa-przetrwania.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Zastanawiam się, czy książka by mi się spodobała, w sumie nie miałam jeszcze okazji czytać niczego w tym stylu, więc zobaczymy. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarz, który w żadnym stopniu nie nawiązuje do treści posta, nie przechodzi przez moderację. Zero tolerancji dla spamu.

Komentarze na temat są bardzo mile widziane. Konstruktywna krytyka również :)

Popularne posty z tego bloga

Truchlałam w środku. Luke Dittrich - Eksperyment [recenzja przedpremierowa]

Mario Puzo - Ojciec chrzestny [recenzja]

7 błędów, które popełniłam w ciągu dwóch lat prowadzenia bloga książkowego

Obserwatorzy