Janusz Leon Wiśniewski - Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie [recenzja]
W pewnej klinice w Amsterdamie po półrocznej śpiączce wybudza się pacjent. To wydarzenie dość szczególne dla personelu, ponieważ stan zdrowia mężczyzny jest zaskakująco dobry, a jego mózg działa prawie bez zarzutu. Jest to również podniosłe wydarzenie dla wielu kobiet, które odwiedzały naukowca w czasie jego śpiączki. Co oczywiste, wybudzenie najważniejsze jest dla głównego bohatera - teraz ma szansę otworzyć oczy nie tylko w sensie dosłownym, i dokonać podsumowania oraz przewartościowania swojego życia.
Kilka lat temu bardzo chętnie czytałam książki autora, więc kiedy na Facebooku znalazłam post, w którym można było zgłosić się do recenzowania tego tytułu, zdecydowałam się na ponowne spotkanie z twórczością Janusza Leona Wiśniewskiego. Fizyk, doktor informatyki, który habilitację pisał z chemii, piszący powieści obyczajowe dla kobiet - połączenie raczej niespotykane, chyba się ze mną zgodzicie? Autora wyróżnia nie tylko wykształcenie i drugie, charakterystyczne imię. Jego styl pisania jest nie do podrobienia i łatwo go rozpoznać choćby po tym, że zawsze w fabułę wplata prosto wyjaśnione ciekawostki z różnych dziedzin, od matematyki, fizyki i chemii, przez psychologię po literaturę. O ile te z nauk ścisłych są dla mnie nie do pojęcia (podobnie jak jedna z bohaterek traktuję matematyków jak szamanów z wiedzą tajemną), o tyle te z nauk społecznych czy literatury zawsze staram się zapamiętać. Jest jeszcze jeden charakterystyczny punkt jego twórczości, mianowicie Wiśniewski pisze głównie o...
...emocjach. Tym razem o tym, co czuje człowiek, który po wybudzeniu ze śpiączki zaczyna rozumieć, że nie żył tak, jak powinien, nie skupiał się na tym, co powinno być na pierwszym miejscu. Do którego dotarło, że są ludzie, których skrzywdził, skrzywdził nad wyraz mocno. Kiedy taka świadomość uderza w człowieka z całą mocą, nie jest łatwo zmierzyć się z poczuciem winy. Leżąc na szpitalnym łóżku bohater ma czas powspominać swoje dotychczasowe relacje z kobietami i wreszcie ma chwilę, by obiektywnie spojrzeć na swoje dotychczasowe postępowanie. Jednak poza bolesną świadomością, że przeszłość już się nie wydarzy i nie da nam szansy naprawienia błędów, książka dostarcza też wielu innych przeżyć - możemy poczuć, jak ogromna potrafi być samotność, jak można żałować pogoni za tym, co mogłoby zaspokoić ambicję i zaniedbywania relacji z bliskimi. Nasz bohater to idealny przykład na to, że nawet bardzo mądrzy ludzie robią czasem bardzo głupie rzeczy, czyli nie różnią się pod tym względem od nas, przeciętnych śmiertelników. Ludzi, niezależnie od wielkości IQ łączy z pewnością to, że mamy wybiórczo słabą pamięć - zapominamy, co tak naprawdę jest nam potrzebne do szczęścia.
Do łóżka pogrążonego w śpiączce bohatera pielgrzymowały kobiety z różnych zakątków świata. Każdą z nich łączyło z tym mężczyzną coś więcej niż przelotna "relacja", jak to zgrabnie i wymijająco w przeszłości określał. Piękne, zdolne, porzucające i porzucane - każda z nich miała swoją własną historię i znajomość z bohaterem wpłynęła na nią inaczej. Autor oddał wszystkim tym kobietom sporo stron, niejako rozliczając wybudzonego ze śpiączki pacjenta już ostatecznie z tych związków. Czy z każdą ze swoich kobiet udało mu się pogodzić? Czy były takie, które skrzywdził za mocno, albo takie, które to jego potraktowały niesprawiedliwie? Swoje historie mogli również przedstawić opiekujący się nim w szpitalu ludzie, co z jednej strony przybliżyło ich czytelnikowi, z drugiej jednak wydłużyło już i tak długą opowieść, więc jak dla mnie było to już trochę zbędne.
Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie to nie jest książka dla wszystkich. Według mnie by móc utożsamić się z bohaterem i mieć satysfakcję z lektury, trzeba posiadać już jakiś bagaż doświadczeń, przeżyć parę gorszych chwil, a także mieć kilka wyrządzonych innym krzywd na sumieniu. W przeciwnym razie tytuł może znużyć - liczne, czasami przydługie retrospekcje, monologi wewnętrzne bohatera, spora dawka erotyki (jak dla mnie nawet trochę za spora) - to wszystko sprawia, że tej książki się nie pochłania, nie mknie się przez nią jak burza, ani nie czyta w jedno popołudnie. Nie znajdziemy tu pędzącej akcji, można powiedzieć, że żyjemy w niej przeszłością bohatera, a teraźniejszość tylko spaja wspomnienia i przypomina o sobie od czasu do czasu. Książka w zamian za te niedogodności daje materiał do przemyśleń, porusza, wywołuje emocje, których już dawno przy czytaniu nie czuliśmy, i być może choć na chwilę da nam czas, by podobnie jak nasz bohater zastanowić się, co tak naprawdę jest w tym naszym kruchym życiu ważne. Może też żyjemy w jakiejś śpiączce i czas się przebudzić?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Dominice Smoleń oraz wydawnictwu Znak.
Lubię ksiazki,które pozwalają zatrzymać się w biegu codzienności i przemyśleć to, co najważniejsze. Książka już na mnie czeka.:)
OdpowiedzUsuńdawno nie czytałam nic tego poety
OdpowiedzUsuńSwego czasu zaczytywałam się w twórczości Wiśniewskiego, jednak od pewnego czasu zaczął mnie zawodzić. Wydaje książki, w których tak naprawdę powiela już znaną treść, niekiedy dosłownie kopiując słowa z poprzednich powieści, czasami dodając coś nowego. Uważam, że nie jest to w porządku wobec stałych czytelników, dlatego na razie odebrało mi ochotę na sięganie po prozę Wiśniewskiego.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie jedna z tych książek, które chcę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńzatem czytaj;D
UsuńJa również dostałam propozycję zapoznania się z nową książką tego autora, jednak podziękowałam. Jakiś czas temu czytałam inną jego publikację, która nie przypadła mi do gustu. Była zbyt ciężka i tego też obawiałam się po lekturze "Wszystkie moje kobiety".
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mogłaby mi się ta książka spodobać :) Porusza, sprowadza do przemyśleń - to w sam raz dla mnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Czuję, że to książka dla mnie, muszę koniecznie ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńZaraz siadam do tej książki, więc sama się przekonam :-)
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawa lektura.
OdpowiedzUsuńPrzewijała mi się ta książka w internecie i myślałam, że to jakiś erotyk czy romans, bo tak mi się skojarzył tytuł i okładka. A tu proszę :) Nawet coś, co mogłoby mnie zainteresować kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńSama na swoim przykładzie wiem, że nie idzie przeczytać jej na raz. To było cudowne pierwsze spotkanie z autorem. Nie mogę się doczekać kolejnego. ;)
OdpowiedzUsuńCzasem takie refleksyjne książki też są potrzebne. Piszesz, że to nie jest książka dla wszystkich. Czy jest więc to książka dla mnie? Nie wiem, ale chętnie się przekonam, zwłaszcza, że już zetknęłam się z inną książką autora, z którą mam bardzo dobre wspomnienia, takie zachęcające do przeczytania innych jego powieści.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie skusiłam się na tę książkę. Żadna książka autora do tej pory mi się nie podobała :(
OdpowiedzUsuńNie zdecydowałam się przeczytać tej książki, bo pamiętam, że jedna z powieści tego autora niezbyt przypadła mi do gustu i jakoś się zraziłam. Może nie przeszkadzałaby mi ta duża dawka erotyki, jednak jak wspominasz, to nie książka dla wszystkich i właśnie czuję,że ja zaliczam się do tej grupy, którym może się ona nie spodobać.
OdpowiedzUsuńOstatnio kupiłam S@amotność w sieci i planuję przeczytać, ale po tę nową książkę chyba jednak nie sięgnę, bo jak widzę, to chyba nie jest lektura dla mnie. I bagażu doświadczeń jeszcze u mnie zbyt mało, a i nie lubię przesadnej erotyki w książkach. Chyba jednak skupię się na wygospodarowaniu czasu na najpopularniejszą książkę autora. ;)
OdpowiedzUsuń