Monika Fudali - Niezapominajki
Autor: Monika Fudali
Tytuł: Niezapominajki
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 102
Sto stron w zupełności wystarczyło, by stworzyć chwytające za serce opowiadanie o godzeniu się ze śmiercią. Bardzo podobała mi się postawa Chrisa, który chciał zachować piękne wspomnienia o siostrze, te sprzed pogrzebu - uśmiech, życzliwość, wiarę w niego i jego talent. Takie myśli, do których po jakimś czasie można wrócić bez bólu, za to z uśmiechem płynącym gdzieś z głębi serca. Najważniejszym momentem w historii według mnie był ten, w którym popłynęły hamowane tak długo łzy. Autorka bardzo subtelnie opisała tę chwilę oczyszczenia, tak bardzo potrzebną wtedy obecność drugiej osoby, emocje jej towarzyszące.
Najbardziej interesującą postacią powieści jest czternastoletni Dante, chłopiec stracił w wypadku ojca i pełną sprawność. Jest nieprzeciętnie inteligentny, do tego sprawia wrażenie jakby skrywał pewną tajemnicę. W finałowej scenie mocno zaskakuje czytelnika. Trochę nie do końca wykorzystaną postacią była matka Dantego. Szkoda, że nie dowiadujemy się nieco więcej o jej przeżyciach w związku ze stratą męża i niepełnosprawnością syna.
Przesłanie płynące z tej historii jest pozytywne i optymistyczne - dzięki drugiemu człowiekowi łatwiej poradzić sobie ze stratą. Chyba każdy z nas chciałby kiedyś okazać się dla kogoś takim mostem łączącym go na powrót z radością życia. Lektura Niezapominajek jest właśnie opowieścią o takim moście.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
Tytuł: Niezapominajki
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 102
Kiedy wzięłam książkę do ręki zdziwił mnie jej niewielki rozmiar. Czy sto stron to dużo czy mało? Czy wystarczy, żeby przekazać myśl autora, poruszyć czytelnika i wywrzeć wrażenie? Przekonajmy się.
Chris to młody artysta, który nie może otrząsnąć się po stracie siostry. Pogodzenia z jej tragiczną śmiercią nie ułatwia mu matka, która uciekła w pracoholizm i zostawiła go z jego bólem samego. Chłopak zauważa, że ktoś zostawia na grobie Emily niezapominajki. Kto jeszcze chodzi na cmentarz?
Jeśli straciliście bliską Wam osobę, znacie to uczucie braku obecności, pustkę, której nie sposób czymś zapełnić. Im bliższa była nam ta osoba, tym dotkliwszy ból odczuwamy. Dużo zależy od tego, czy mamy wsparcie w otaczających nas ludziach, czy mamy kogoś, kto wysłucha i pomoże jakoś zagoić się wewnętrznej ranie. Chris nie miał takiej osoby. Jego matka nie potrafiła mu pomóc, prawdopodobnie cierpiała zbyt bardzo by znaleźć siłę dla syna. Nie mnie ją oceniać. Chłopak nie potrafił wyjść z etapu żałoby i zacząć wracać do świata. Wtedy w jego życiu pojawia się Dante, niepełnosprawny chłopak, któremu również brak Emily. Czy ta znajomość będzie swego rodzaju impulsem, dzięki któremu Chris zacznie na powrót żyć?
Sto stron w zupełności wystarczyło, by stworzyć chwytające za serce opowiadanie o godzeniu się ze śmiercią. Bardzo podobała mi się postawa Chrisa, który chciał zachować piękne wspomnienia o siostrze, te sprzed pogrzebu - uśmiech, życzliwość, wiarę w niego i jego talent. Takie myśli, do których po jakimś czasie można wrócić bez bólu, za to z uśmiechem płynącym gdzieś z głębi serca. Najważniejszym momentem w historii według mnie był ten, w którym popłynęły hamowane tak długo łzy. Autorka bardzo subtelnie opisała tę chwilę oczyszczenia, tak bardzo potrzebną wtedy obecność drugiej osoby, emocje jej towarzyszące.
Najbardziej interesującą postacią powieści jest czternastoletni Dante, chłopiec stracił w wypadku ojca i pełną sprawność. Jest nieprzeciętnie inteligentny, do tego sprawia wrażenie jakby skrywał pewną tajemnicę. W finałowej scenie mocno zaskakuje czytelnika. Trochę nie do końca wykorzystaną postacią była matka Dantego. Szkoda, że nie dowiadujemy się nieco więcej o jej przeżyciach w związku ze stratą męża i niepełnosprawnością syna.
Historia jest napisana językiem którego nie określiłabym jako prosty,
nie oznacza to jednak, że czyta się ciężko. Wymaga ona od czytelnika
nieco więcej skupienia by móc rzeczywiście wczuć się w temat, zastanowić
nad przekazem i cieszyć lekturą.
Na uwagę zasługuje wydanie, które bardzo przypadło mi do gustu. Piękna, klimatyczna okładka, nieco mniejszy format współgrający z ilością stron tworzą naprawdę wpadającą w oko całość. Rozpoczęcie nowego rozdziału zostało dodatkowo zaakcentowane co pozytywnie wpływa na wizualny odbiór treści. Jeśli miałabym użyć jakiegoś określenia, to byłoby to po prostu - ładna książka. Taka, która zwróci na siebie uwagę czytelnika.
Przesłanie płynące z tej historii jest pozytywne i optymistyczne - dzięki drugiemu człowiekowi łatwiej poradzić sobie ze stratą. Chyba każdy z nas chciałby kiedyś okazać się dla kogoś takim mostem łączącym go na powrót z radością życia. Lektura Niezapominajek jest właśnie opowieścią o takim moście.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.
Zadziwiło mnie zaledwie 100 stron.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją.
Czasami lubię usiąść i przeczytać historie z masą emocji, przeżyciami. Historię, która nie odbiega od prawdziwego życia, bo w naszym świecie takie sytuacje często się zdarzają.
Chris jest z całą pewnością silną osobą, a nawet bardzo. No bo... Kto poradzi sobie sam z utratą bliskiej osoby? A tym bardziej tak młoda osoba.
Po książkę muszę sięgnąć.
Pozdrawiam serdecznie.
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
Śmierć kogoś bliskiego to temat, z którym prędzej czy później każdy musi się zmierzyć. Dlatego czasem warto sięgnąć i po taką tematykę do czytania.
UsuńPozdrawiam;)
Czasami jest tak, że nie trzeba 300 stron, aby zaciekawić czytelnika. Wiem, że lektura wywoła u mnie masę znanych mi emocji, ale jestem gotowa na ten szturm:) Bardzo ciekawa recenzja, która przekonała mnie, aby sięgnąć po te książkę :):)
OdpowiedzUsuńWywołuje masę emocji, jednak na koniec zostaje się z pozytywnym nastrojem ;)
UsuńRzeczywiście okładka bardzo ciekawa, opis również mnie przyciąga. Szkoda tylko, że taka krótka, choć i opowiadania potrafią dobrze opowiedzieć historię i przeszyć czytelnika na wskroś.
OdpowiedzUsuń100 stron, jednak nie ma się wrażenia przy czytaniu, że całość jest okrojona.
UsuńRzeczywiście okładka bardzo ciekawa, opis również mnie przyciąga. Szkoda tylko, że taka krótka, choć i opowiadania potrafią dobrze opowiedzieć historię i przeszyć czytelnika na wskroś.
OdpowiedzUsuńPierwsze słysze o tej książce, zaciekawiłaś mnie bardzo, jak ją tylko gdzieś napotkam na swojej drodze to na pewno przeczytam
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)
Polecam :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja :) Chciałabym tę książkę przeczytać ale wiem, że za chwilkę łzy będą mi płynąć strumieniami :/ Dlatego próbuję omijać takie książki. Ale kto wiem może kiedyś się przełamię i sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego bloga :)
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Też często płacze przy czytaniu, także wiem co czujesz ;)
Usuńksiążka mnie zaciekawiła :) zrobiłaś śliczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńBardzo zaciekawiła mnie ta książka i sądzę, że to dobrze, że ma tylko 102 strony. Temat śmierci i radzenia sobie z nią nie jest łatwy i gdyby książka była obszerniejsza, to mogłoby to wszystko stać się zbyt ciężkie. Sądzę, że wylałabym sporo łez przy tej książce, bo szybko się wzruszam przy takich tematach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Amanda Says
Czasem mniej słów więcej przekazuje, tak jest i w tym przypadku;)
UsuńKrótka forma potrafi być o wiele bardziej dosadna niż długa opowieść. Temat trudny, ale z pewnością warto się z nim zmierzyć. Jak będę miała okazję, nie będę się wahać. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTemat przed którym się nie ucieknie, więc książka jak najbardziej warto przeczytania ;)
UsuńAle pięknie ujęłaś ostatni akapit!
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńOstatnio coraz częściej trafiają mi się takie krótkie ksiażki, które okazują się być naprawdę dobre. Dziś dowiedzialam się, że właśnie ta książka jest w drodze do mnie, także niedlugo będę mogła poznać emocje z niej płynące. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na recenzję w takim razie ;)
UsuńRaczej skłaniam się ku obszernym książkom, bo mam wrażenie, że autorowi udało się lepiej przedstawić bohaterów, ukazać więc wydarzeń, a tym samym więcej emocji przekazać czytelnikowi. Ale jak widzę to nie jest reguła skoro taka cienka książka też robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńZ reguły też wolę sięgać po grubsze pozycje. Jednak w tym przypadku temat został ciekawie przedstawiony i nie miałam uczucia, że tych stron powinno być więcej.
UsuńTrochę szkoda, że tak niewielka objętościowo jest ta książeczka. Ale najważniejsze,żeby wzbudzała emocje.
OdpowiedzUsuńRacja ;)
UsuńNo proszę, po Twoim ostatnim kryminalnym maratonie widzę, że przyszedł czas na coś dużo bardziej refleksyjnego. To czy książka ma sto stron czy tysiąc czasem nie robi różnicy - najważniejsze, by poruszyła ona odpowiednie struny :) To się autorce udało, a Tobie udało się zainteresować tą powieścią kolejnych, przynajmniej mnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się;)
UsuńUwielbiam taki gatunek, ponieważ właśnie niedawno skonczyłam czytać cos podobnego: pozytywnego, optymistycznego, wzruszającego ;)
OdpowiedzUsuńTo skoro jesteś w takim klimacie obecnie to i ta lektura by Ci się spodobała ;)
UsuńCzasami mała książeczka zafunduje nam multum emocji :)
OdpowiedzUsuńTak jest ;)
UsuńZ chęcią sięgnę...
OdpowiedzUsuńWarto :)
UsuńWow, aż zaniemówiłam...
OdpowiedzUsuńAle że w sensie?;)
UsuńOkładka jest faktycznie przepiękna, uwielbiam tę kolorystykę i już dla niej samej byłabym w stanie sięgnąć po tę książkę. A kiedy jeszcze mowa o tak ciekawym opowiadaniu, które chwyta za serce i porusza trudny temat, to nie pozostaje nam już nic innego poza sięgnięciem po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło bookworm z Książkowoholizm :>
Czyli mamy podobne podejście do tego tytułu;)
UsuńMyślę, że jak najbardziej warto sięgnąć po ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńDobrze myślisz ;)
UsuńNiby tylko 100 stron, ale to chyba nie dla mnie. Po "Zanim się pojawiłeś" nie mam jakoś ochoty na tak emocjonalne książki.
OdpowiedzUsuńMoże za jakiś czas się zdecydujesz;)
UsuńPrzyznam, że już nie pamiętam kiedy czytałam książkę o tak niewielkiej ilości stron. Pomijając książeczki mojej córci oczywiście. Nie wiem, czy sama od siebie bym po nią sięgnęła, bo miałabym wrażenie, że chyba autorka nie wyczerpała dostatecznie tematu. A jednak, może się skuszę, skoro tyle tutaj emocji.
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałam, czy niewiele stron wyczerpie temat. Według mnie jest w sam raz ;)
UsuńWzruszyła mnie ta historia. I okładka też działa mocno na emocje. Ostatnio miałam okazję przeczytać kilka takich książek i cóż, kolejną nie pogardzę. A skoro jest taka cienka, to uporam się z nią w jeden wieczór.
OdpowiedzUsuńOkładka budzi mój zachwyt po prostu;)
UsuńNie słyszałam jeszcze o tej książce, ale myślę, że jest to coś dla mnie. Książka wydaje się naprawdę głęboka i poruszająca. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję ją poznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Warto kiedyś po nią sięgnąć;)
UsuńBardzo wartościowa książka i nieważne, że ma tylko sto stron, bo doskonale można w takiej małej formie przekazać to co najważniejsze. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta książka jest genialna, tylko ten niedosyt, albo ciekawość kim w rzeczywistości jest Dante? Może Aniołem Stróżem? A może zjawą senną?A Może to siostra głównego bohatera ukryła się pod postacią chorego chłopca? Niesamowicie mnie to ciekawi.
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś :)
OdpowiedzUsuńCenię autorów, którzy potrafią zawrzeć ciekawą historię, także w mniejszej liczbie stron, chętnie sięgam po te cieńsze i po te grubsze książki, najważniejsze, aby treść zostawiła mnie z poczuciem satysfakcji czytelniczej. :) A po książkę z zainteresowaniem sięgnę. :)
OdpowiedzUsuń